środa, 6 kwietnia 2022

Bajeczka

Czy mówiłam już kiedyś, że nie było jeszcze tak źle? Kłamałam wtedy. 

Ale teraz jest źle głównie dlatego, że wiem, co przyszło. Napad depresji spadł na mnie jak grom z jasnego nieba. Chcę to opisać, żeby zapamiętać przed czym się chronię i chroniłam. Może podświadomie czułam, że to przyjdzie i dlatego się bałam? Może podświadomie chroniłam się przed tym? Nie wiem. I tak nie ma usprawiedliwienia.

W każdym razie wszystko jest bez znaczenia. Robię tylko to, co muszę robić (albo i to olewam). Nie mam motywacji, żeby wstawać rano. Budzę się w ostatnim możliwym momencie i wstaję. Boję się, że nadejdzie dzień, w którym po prostu nie wstanę i że uznam, że nie ma już po co. 

Nie muszę już jeść, nie muszę mieć kontaktu z nikim. Jeśli coś robię to jest to nagłe i kompulsywne. Nie chcę rozmawiać z przyjaciółmi i rodziną. Bardzo potrzebuję, żeby ktoś mnie po prostu przytulił. 

Nic mnie nie cieszy, a jednak wiem, że w normalnej sytuacji miałabym powody do radości. Teraz ich nie ma. 

Po pracy chodzę i płaczę. Czasem ktoś widzi, czasem nie. Bez przekonania odpowiadam, że "bajeczka". Bo to horror. 

Nie wyszłam z Wiczką od niedzieli. Wypuszczam ją do ogrodu. Jest w takiej stagnacji jak ja. Nie chcę Kawy, bo wiem, że sobie z nią nie poradzę. Zastanawiam się, gdzie ją oddać. 

Nie mogę się skupić. Właściwie to nie mogę nic zrobić. Nawet nie wiem jak. Wszystko co mogę zostawiam na ostatnią chwilę albo nie robię tego wcale, nie licząc się przy tym z konsekwencjami. 

Mój cały świat nie chce mnie z moimi problemami - nie bez powodu. 

Gdzie jest sens i jak go znaleźć?