Dzisiaj wyobrażam sobie naszą codzienność - wspólne sprzątanie, robienie obiadu, wyprowadzanie psa. Że idziemy razem na te wszystkie koncerty, na które kupiłam nam już bilety. Że jedziemy razem do Wrocławia i Torunia. Że zwiedzamy razem Barcelonę. Że jedziemy razem do domu i wcale nie jest tak tragicznie. Że znowu po drodze robimy kilka przystanków. Że mam na kogo czekać.
Nie wiem, czy jest mi lepiej, kiedy o tym myślę. Chce mi się płakać, ale też uśmiecham się na samą myśl, że tak mogło kiedyś być. Ale nie jest.