dzisiaj okazało się, że nie jestem jedyną osobą, która wierzy, że to wszystko są się odbudować. to była bardzo ważna dla mnie rozmowa. i kiedy już naprawdę myślałam, że nie da się nic - okazało się, że może skoro tak mocno potrafiłam wszystko spierdolić, to jeśli włożę jeszcze większe wysiłki w naprawę, to przeniosę góry?
Twoje "nie wiem czy kocham" uderzyło mnie mocno. ale czy ja na Twoim miejscu bym wiedziała? pewnie wmawiałabym sobie, że nie kocham. każdy obawia się kolejnych ran, a Ty masz do tego szczególnie duże podstawy. cały czas staram się stawiać na Twoim miejscu.
dzisiaj poruszyłam bardzo ważne tematy - zdrad w rodzinie, obaw, wyobrażenia sobie na temat tego "co myślisz", a przede wszystkim - terapeutka zwróciła uwagę, że mówię o nas "my". podobno nie użyłam tego nigdy wcześniej, w stosunku do żadnej relacji. chciałabym, żeby ten postęp przełożył się na odzyskanie Cię. bo po co mi jakikolwiek postęp, skoro Ciebie nie będzie?