
Pył o którym pisałam (patrz wstecz) noszę w sobie do tej pory. Jednakże nie chcąc robić nikomu przykrości i z chęci własnych, zaczęłam studiować wnikliwie i niewnikliwie biografię, bibliografię, epistolografię, sporządzać notatki, coby moja praca miała ręce i nogi, ale nie była na jakimś wybitnym poziomie, bo nie na tym mi w tym roku zależy. W potocznym języku odpowiednikiem słów poprzednich byłoby "na odwal się", jednakże to nie do końca to, gdyż aż tak pobieżnie tej czynności nie traktuję. Mimo wszystko, jest to duży wkład czasu, słów i chociaż nie używam ich nawet w połowie - umiejętności. Nie wytłumaczę tego, ale zależy mi, chociaż nie chcę, żeby się udało. Nie teraz.
Ten pył to również jakiś rodzaj namiętności. Musicie wiedzieć, że pozbyłam się nawet pyłu, gdy moja nauczycielka przestała przychodzić do pracy, a potem usłyszałam (o Apollo spraw, żeby to były tylko żałosne plotki), iż odchodzi ona na roczny urlop. Reakcji klasy rzecz jasna nie skomentuje, gdyż szkoda mi na tych ludzi słów.
Jak już wywnioskować mogliście z treści powyższej - w tym roku mam nieco inne priorytety. Ale kiedy już przemogłam w sobie niechęć, zbadałam grunt, przyzwyczaiłam się do sytuacji, to wierzcie mi- zmiana nauczycielki powali mnie na kolana, a sama ta myśl boli mnie niesłychanie. Nie mam siły psychicznej i fizycznej na nowy początek roku, nie mam. Skończę tylko tym, że jest mi przykro.
Dziękuję za uwagę.
Tak to jest, że nie zawsze wychodzi tak jak chcemy.
OdpowiedzUsuńTo chyba nawet nie chodzi o to co chcę. Po prostu jest mi smutno, nie lubię stać na niepewnym gruncie.
Usuńoj nie ty jedna, ale wiesz wszystko w swoim czasie :)
UsuńChyba każdy chce, żeby "swój czas" był teraz. Dla mnie jest to pojęcie zupełnie abstrakcyjne. To tak jak czekanie na jutro, które w gruncie rzeczy nigdy nie nadchodzi.
UsuńNo to prawda, strasznie irytujące.
UsuńDokładnie.
UsuńNa chwile obecną też muszę zmagać się z czymś na co nie mam ochoty, a nawet jestem do tego zmuszona-prawo. Więc trzymajmy za siebie obie kciuki, może tak uda nam się przez to przebrnąć :)
OdpowiedzUsuńDlaczego musisz?
UsuńTrzymam, bo wiem, że wszystko jest do przeżycia.
Bo właśnie zbliża się dużymi krokami zaliczenie z prawa, a jest tego tyle, że zmuszona jestem wziąć się za to wcześniej. :)
UsuńAle na samych studiach jesteś z własnej inicjatywy, tak? Bo nie wiem jak to rozumieć ;)
UsuńJeśli nie masz na to ochoty, dlaczego tak robisz? Przecież nie warto robić czegoś na odwal...
OdpowiedzUsuń"W potocznym języku odpowiednikiem słów poprzednich byłoby "na odwal się", jednakże to nie do końca to, gdyż aż tak pobieżnie tej czynności nie traktuję." Powiem więcej - zależy mi, ale czas w tym roku nie pozwala mi na całkowite zaangażowanie.
UsuńHm, czyli chciałabyś, ale nie masz na to czasu? Mogę Ci oddać trochę swojego wolnego, który swoją drogą marnuje haha :P
UsuńDobra, dawaj :)P
UsuńCzasem czytam Twoje notki i zwyczajnie nie wiem, co napisać, a lubię tutaj wchodzić. Nie wiem jak zostawić ślad po sobie, więc od czasu do czasu naskrobię nic nieznaczący komentarz. Jak klasa zareagowała?
OdpowiedzUsuńDlaczego nie wiesz co napisać?
UsuńKażdy komentarz jest znaczący.
Moja klasa od razu zaczęła modlić się o jakąś tam babkę, której ja (jako jedynej na wszystkie w tej szkole) mieć nie chciałam... Dziś okazało się, że wymodlili swoje.
To tylko szkoła.
OdpowiedzUsuńNawet nie szkoła, to tylko jeden przedmiot.
UsuńNo właśnie. Warto tak się tym przejmować?
UsuńTak, zdecydowanie warto.
UsuńNie za bardzo Cię w tym wypadku rozumiem. Znaczy chodzi mi o zmianę tej nauczycielki. Z jednej strony okej początki nie są zbyt fajne, ale z drugiej skoro z dawną nauczycielką się nie dogadujesz to może teraz będzie lepiej? :)
OdpowiedzUsuńCo do tej pracy to ogólnie podziwiam Cię, że chce ci się to wszystko robić, pisać etc. Bo ja do j. polskiego pociągu nie czuję.
Nie dogadywałam się, teraz było ok. Każdy początek jest trudny, dla mnie, a ja mam i tak trudności z zaczynaniem od nowa. Nie będzie lepiej, już wiem kto będzie mnie uczył.
Usuńw sumie to tylko jeden przedmiot - nie warto się tym aż tak bardzo przejmować. zresztą, na bank nie będzie tak źle. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to jednak AŻ :)
UsuńWiem, wiem. Są nauczyciele i Nauczyciele, sama doświadczyłam tej różnicy. W sumie przeżywałam w swoim czasie coś podobnego. Mam nadzieję, że polonistka zostanie - trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńNie została.
UsuńPrzyzwyczajamy się i bach zmiany.
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaisz się i do tego, prędzej czy później :) I może wcale nie taki diabeł straszny, jak go malują, może nie będzie tragedii.
OdpowiedzUsuńMoże.
UsuńSama nie mogę przyzwyczaić się do zmian. Tak szybko następują @.@
OdpowiedzUsuńZakręceni ludzie ;)
UsuńCzasami zmiany nie są takie złe, trzymam kciuki żeby było okej ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCudownie, że tak piszesz o swojej Nauczycielce, ale kto wie, może los się do Ciebie uśmiechnie i ta nowa kobitka też będzie równie wspaniała!.
OdpowiedzUsuńNie będzie, znam ją.
UsuńOby zmiany wyszły na lepsze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję.
UsuńWspaniałym jest spotkać na "swej drodze" Pedagoga, o którym mówi się w taki sposób, o którym się pamięta i przede wszystkim nie chce jego "zamiany". Nie wszyscy mają to szczęście. Z drugiej strony, nie wszyscy doceniają takiego Nauczyciela, kiedy prowadzi z nimi lekcje i przekazuje wiedzę. Naprawdę, podoba mi się Twoje stanowisko.
OdpowiedzUsuńTak, to wspaniała, niestety rzadkie. Może dlatego, że moja mama jest nauczycielką sama nauczyłam się ich doceniać.
UsuńWOW, dziewczyno, nie każdy w swoim życiu potrafi docenić to, że ktos wymagając chce dla nas dobrze i nie chce nas skrzywdzić.
OdpowiedzUsuńNiestety - wiem.
UsuńNauczyciele... Tak, ja nigdy nie zapomnę "wy przecież nie zdacie matury, jesteście beznadziejni, nienawidzę was". Kochana matematyczka zdziwiła się, jak jedno z nas dostało się na informatykę, mając dwóję na świadectwie.
OdpowiedzUsuńMobilizacja od siedmiu boleści...
Usuń