Bóg się rodzi- jak co roku, żadna nowość. Niebawem termin porodu, sklepy już się szykują- wyskakują z coraz to nowymi promocjami, "Kevin sam w domu" już na antenie, ludzie jak co roku uczą się miłości a przed lustrem ćwiczą uśmiech, reklama Coca Coli jest, Last Christmas wkrada się do głowy i nie chce wyjść. Jednym słowem święta!
Każdy się cieszy, bo wolne od szkoły, będą prezenty, dobre jedzenie (i pewnie samo narodzenie Jezusa schodzi na dalszy plan), powróćmy do jedzenia, bo to ono jest tutaj najistotniejsze.
W sklepach reklamy, drukowane ŚWIEŻY KARP na drzwiach. Karp? Dlaczego akurat on, a nie panierowane grzybki halucynki w sosie własnym? Wtf? Rodzinnie idziemy na zakupy, trzeba wybrać co najlepsze. Wracamy...
Z uroczystym zaangażowaniem cała rodzina zbiera się przy niewinnym zwierzęciu. Mąż z uśmiechem ostrzy nóż (istnieje coś takiego jak "humanitarne zabijanie?). Żona uroczyście wstawia patelnię na gaz. Ups, zapomniałam - trzeba wypruć flaki. Dzieci nie widzą - Kevin już zrozumiał, że rodzina wyjechała. Jego krzyk radości zagłusza dźwięk odpadającej rybiej głowy. Potem radosne smażenie, ale to nieważne... ryba i tak już nic nie czuje.
Skąd do diabła geneza? Jak to się stało, że w tak (narzuconym) radosnym dniu nic nie może się obejść bez odrąbania łba biednej rybce? Czym zawiniła przez stulecia?
No właśnie czym?
OdpowiedzUsuńCzekam na ciekawe propozycje, bo ja szukałam nawet w google i mam pustkę.
Usuńteż sie zastanawiam czym. u mnie na stole nigdy nie było karpia i chyba nigdy nie będzie.
OdpowiedzUsuńOooo :) Myślałam, że jest u każdego :p
Usuńjak widać nie ;) w sumie.. wiesz jakos głebiej sie nad tym nie zastanawiałam, czemu akurat ta ryba jest na nasyzm stole...
UsuńMnie ostatnio naszło na tego typu refleksje. Grudzień dramatycznie zmienił mój tok myślenia :p
Usuńu mnie grudzien draatycznie zmienił mój czas wolny w siedzenie przy podręcznikach ;d
Usuńu mnie tez nie ma jako takiego karpia tylko zwykłe smażone filety z jakiejś tam ryby.
UsuńSkąd ja to znam ;p mi ta faza zacznie się od piątku. Mam ambitne plany ;)
Usuń@Inna: smażone filety to ja mam codziennie na obiad.
Usuńja niestety z fizyką, biologią i chemia oraz angielskim jestem no... chyba w zwaizku małżeńskim ;)
UsuńChciany ten związek? ;p
Usuńmimo wsyztskich przeciwnosci to tak ;)
UsuńJakie to przeciwności? :P
Usuńbrak czasu, chęci, czy znużenie ;d czesto też brak zrozumienia :)
UsuńKto Cię nie rozumie? :P
UsuńU mnie karp jest, ale kupowany jest już po jego śmierci. Pomyśl, że zabijane jest każde zwierze, które jesz, no chyba, że jesteś wegetarianką.
OdpowiedzUsuńZdaje sobie z tego sprawę. Ale istotą tego postu jest pytanie - dlaczego akurat karp, a nie np. owca? Głupi przykład, ale chyba wiesz, co mam na myśli.
Usuńrozumiem. w tym momencie zastanawiam się dlaczego nie mam oporu jeść ryb i kurczaka, a np. świni i krowy nie tknę za życia :).
Usuńtaka tradycja... spróbuj zjeść karpia w inny dzień... mi smakuje tylko w Wigilię.
Mi nie smakuje nigdy. Ja z kolei mam opór do kurczaka i ryb, chociaż... ostatnio chyba ogólnie obudziła się we mnie jakaś dziwna niechęć do niektórych produktów.
Usuńhmmm ja mam taką niechęć bardzo często!
UsuńZ konkretnych powodów?
Usuńnie wiem, jakos tak nie mam ochoty na jedzenie ostatnio
UsuńJa mam za bardzo...
UsuńJa tam nie lubię karpia, u nas w domu nigdy go nie było i wszyscy żyją wraz z jakimś biednym zwierzęciem.
OdpowiedzUsuńA świat nadal stoi...
UsuńNie mam pojęcia, skąd wziął się pomysł, żeby kupować żywego karpia. Ryba pływająca w wannie albo misce nie wnosi nic do atmosfery świątecznej, a tym bardziej jej odcinana głowa...
OdpowiedzUsuńDokładnie. Refleksja naszła mnie po tym, jak w sklepie zobaczyłam żywe karpie...
UsuńNie rozumiem i chyba nie zrozumiem nigdy.
UsuńChciałabym tylko wiedzieć, dlaczego akurat karpie.
UsuńA coś by zmieniło, gdyby chodziło o inne zwierzęta? Taka tradycja już. Dziwna, ale tradycja.
UsuńMoże byłoby wiadomo dlaczego akurat te inne zwierze :p
UsuńPróbowałaś znaleźć coś na ten temat w necie?
UsuńTak, ale bezskutecznie.
UsuńDziwne, w Internecie podobno jest wszystko.
UsuńMEGA dziwne...
UsuńMoja siostra co roku jest morderczynią, ja w tym widocznie częściowo również uczestniczę skoro później tego karpia ze smakiem zjadam ;o Biedaczysko!
OdpowiedzUsuńAle fakt, faktem święta to już nie święta - ludzie zapominają co jest naprawdę ważne.
O matko... Nie prościej kupić... martwego?
UsuńZapominają, ale bezdusznie stwierdzę, że sama skupiam się na wolnym czasie.
Oczywiście, że prościej. Ale nie mam prawa głosu w tej kwestii niestety.
UsuńJa uwielbiam święta, rodzinę przy stole, atmosferę. Ale jeszcze parę lat temu odczuwałam wszystko inaczej, skupiałam się na modlitwie, szłam na pasterkę, takie prawdziwe celebrowanie narodzin Jezusa. A nie dni wolne od szkoły, wyżerka, prezenty.
Oj tam, każdy ma prawo głosu ;)
UsuńJa atmosfery nie lubię. Lubię ten wolny czas. Niestety, na szczęście- człowiek się zmienia...
A ja nie lubię karpia. Lecz jeśli już bym go kupowała, przyrządzała i jadła to na pewno nie zdecydowałabym się na żywego.
OdpowiedzUsuńMniejsza o karpia, chodzi o genezę.
UsuńJa wiem, musiałam po prostu to napisać ;D
UsuńOK, czuj się spełniona ;)
UsuńMój ojciec co roku morduje karpia. Szczerze, mówiąc nie widzę w tym nic strasznego. (chyba jestem psychopatką xD ) Po prostu wszytko mi jedno kto go zabije, bo ktoś go zabić musi. Żywego się jeść nie da.
OdpowiedzUsuńApropo szukałam skąd to się wzięło i natrafiłam na tą stronkę http://www.jeszczezywykarp.pl/
jeżeli dobrze udało mi się doczytać to wywodzi się to jeszcze z czasów prl ;D
Wiesz, nie chodziło mi tu o mordowanie tylko o to, skąd się ono wzięło. Fakt faktem, że takie mamy prawo natury, ale zastanawiało mnie dlaczego karp.
UsuńBardzo mi tym pomogłaś :D O to mi właśnie chodziło :p
Też tego nie rozumiem. U mnie w domu nie ma takiej tradycji. Kupujemy już zabitą :)
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko karp jest :P
UsuńNie powiedziałam, że karp. Nie lubimy karpia. Chyba wolimy Mintaja :D
UsuńPrzepraszam, jestem jakoś dziwnie skupiona na tym biednym karpiu :p
UsuńJa nie sprecyzowałam do końca :). Karpia kupujemy w małych ilościach tzn. kupowaliśmy. Bo od kilku lat nie mam wigilii w swoim rodzinnym domu, tylko jedziemy do rodziny oddalonej o 160 km :/. Jestem tym bardzo zniesmaczona. I nie lubię świąt z tego powodu właśnie :/. A czemu dokładnie... może kiedyś to napiszę. :)
UsuńNie wiem o co chodzi dokładnie, ale jednak masz kontakt z jakąś tam dalszą rodziną, co powinno być pozytywem :)
UsuńPowinno, a czemu nie jest... to tylko i wyłącznie ich wina. Jestem dla nich nic nie wartą osobą, więc czemu miałabym widzieć w tym pozytywy? Jadę do nich z przymusu :)
UsuńA więc tak to wygląda... Ja nie jeżdżę nigdzie i szczerze mówiąc nie żałuję. Święta traktuję jak każdy inny dzień.
UsuńTeż nie chciałabym jeździć :)
UsuńTo nie jedź :p
UsuńTaa. A potem będą atakować moją mamę, jak to mnie wychowała. Mieszkam jeszcze z rodzicami, ale już za rok się wyprowadzam i nie spędzę świąt z rodziną. Zabunkruję się w nowym miejscu zamieszkania i spędzę święta sama! O!
UsuńNienawidzę tych rodzinnych gadek o wychowaniu...
UsuńU mnie na szczęście się nie zabija w domu ryby i wgl XD Ale jakoś nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Tak to już jest. Poza tym nie tylko w święta zabija się ryby...
OdpowiedzUsuńChodziło mi bardziej o genezę niż o sam fakt zabijania.
UsuńOm, ja chcę grzybki na wigilijnym stole!
OdpowiedzUsuńNie wiem sama. Ale jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o hajs. :D
Widać kto tu myśli realnie, hahaha <3
UsuńHm. Opublikowałaś post o 16:16. Szesnasta litera alfabetu (tak jakby) to "P", tak więc odpowiedzią na Twój post są po prostu "p"ieniądze. Wszystko się zgadza.
Usuń(wybacz tą beznadziejną rozkminę, ale musiałam się z kimś podzielić tą obserwacją" xd)
Nie, jednak nie przestaniesz mnie zaskakiwać.... :p Chciało Ci się liczyć litery w alfabecie? ;p
UsuńHahahaha, skojarzyło mi się "P" z szesnastką ;>
UsuńO mamo, jakie skojarzenie :p Mi się wszystko kojarzy z nauką...
UsuńTeż fajnie, powiem Ci. ;D
UsuńJa już nie mam mózgu...
Mózg rozjechany :P
UsuńNie lubię karpia. Jakoś mi nie smakuje:/ Jesteś wegetarianką czy nie lubisz jak biedne zwierzątka cierpią?
OdpowiedzUsuńDziwny ze mnie człowiek, ale nie jem wybranych rodzajów mięsa... Po prostu rozumiem, że zabijanie jest częścią natury, ale niektóre potrawy (w niektórych postaciach) wydają mi się... niemoralne?
UsuńLubię jeść karpia, zawsze zresztą kupujemy już sprawionego. Wiem, że szczytem humanizmu się tu nie wykazuję, ale nie ma ideałów.
OdpowiedzUsuńNie ma, masz rację. Wszystko jest dla ludzi, w to nie wątpię.
UsuńDokładnie. Poza tym każdy ma prawo do własnego zdania.
UsuńSkrajnie je wykorzystujemy.
UsuńRybą są po to, by je jeść. Zwierzęta są stworzone na pokarm dla człowieka, nawet w Biblii jest tak napisane. A co do zabijania karpi... Masz rację, cierpią, niestety :(
OdpowiedzUsuńJak wyżej - wszystko jest dla ludzi. Chciałam skupić się na genezie zabijania karpia, a nie na szczegółach ludzkiej diety ;) Chociaż- cierpią.
UsuńTak to już jest, że sprzedawcy idą na ilość i nie zapewniają "produktom" godnych warunków. To przykre.
UsuńTo raczej nie jest wina sprzedawców pracujących w sklepach, a producentów i kierowników. Zgadzam się, że to prawo natury, ale mimo wszystko, kiedy widzę obrazek opisany niżej przez mh, to ciężko mi to prawo zaakceptować.
UsuńW zasadzie nigdy nie zastanawiałam się, dlaczego akurat karp, ale jestem bardziej niż pewna, że ma to swoje podłoże w kulturze chrześcijańskiej.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam, ale niestety w wyszukiwarce nie mogę nic na ten temat znaleźć :/
UsuńJednym z powodów jest fakt, iż ta ryba właśnie w grudniu jest najsmaczniejsza ;-) po prostu to pora na nią, tak samo jak pomarańcze najsmaczniejsze są zimą, a pomidory latem :-) Ale pewnie to tylko jeden z powodów, reszty nie znam tak jak wy :<
UsuńAle jest najsmaczniejsza dla Ciebie, czy to naukowo stwierdzono? :P
UsuńZawsze się zastanawiam, dlaczego święta właśnie tak wyglądają - ryba jest dla katolików ważniejsza niż narodziny Jezusa.
OdpowiedzUsuńNiestety, czasem-często tak właśnie jest. Pokazówka.
UsuńNie uważasz , że to trochę pesymistyczne?
OdpowiedzUsuńTakie jest prawo życia . Większe zwierzęta zjadają mniejsze , ludzie również jedzą mięso, ryby . Tak już jest. Dla mnie to jest prawo natury , tu pewnie zadajesz sobie pytanie : A gdybyś ty była rybą lub innym zwierzęciem , które podają na stole? '' . A co bym miała zrobić? Dla mnie takie jest prawo natury . Dlatego mamy wegetarianów czy veganów , którzy sprzeciwiają się temu w jakiś sposób. Świat jest duży , ludzi jest pełno , a każdy z nich ma inne poglądy . Sam Jezus to zapoczątkował, czyż nie?
A jeśli pesymistycznie? Wtedy co?
UsuńNie, nie zadaje sobie takich pytań.
I nie wiem co zapoczątkował Jezus, nie było mnie przy nim.
Masz rację - to prawo natury.
Dlaczego karp? Dla mnie jest to symbol odnowy życia .
OdpowiedzUsuńOdnowy? Dlaczego?
UsuńNie jem karpia .
OdpowiedzUsuńOK.
UsuńNie lubisz świąt ?
OdpowiedzUsuńNie chciałabym odpowiadać - tak/nie. Po prostu niektóre wizerunki kłócą się z wartościami, w które wierzę.
UsuńKarp umiera, kury umierają, umiera dużo zwierząt, ale to chyba się nazywa łańcuch pokarmowy :)
OdpowiedzUsuńNawet nie chyba a na pewno :p
Usuńno to nie ma co się rozczulać nad karpiem :)
UsuńOj tam, czasem trzeba :p
Usuńbiedna rybka :P
OdpowiedzUsuńYhym.
UsuńNie jadam karpia na święta, jadam grzybki. Niestety nie halucynki... ;D
OdpowiedzUsuńOo :) Każde grzybki są dobre :p W tym roku, coby święta były wyjątkowe postaraj się o halucynki :p
UsuńNie lubię karpia bo wkurzają mnie ości :) ale sama jestem ciekawa skąd taka dziwna tradycja. Jaka metafora do Piłata?
OdpowiedzUsuńPiłata? Hmmm :)
UsuńHeroda miało być :D
UsuńHeroda? Teraz to już nic nie rozumiem :p
UsuńBo Herod kazał ściąć głowy wszystkim dzieciom (w tym małego Jezusa) bo się obawiał, że Jezus zabierze mu tron (czy coś w tym stylu) :D
UsuńNie wiem co to ma do tematu ;)
UsuńOstatnio w Tesco był pojemnik z żywymi karpiami. Miały tak mało miejsca do pływania, że zdychały, a te co żyły je 'unosiły' bo pływały pod nimi. Masakra!
OdpowiedzUsuńAno, widziałam takie cudowne obrazki. Sanepid bym nasłała.
UsuńPrzypomina mi się obraz pływającego karpia w mojej wannie, kiedy byłam mała. Wojtuś się nazywał ;d
OdpowiedzUsuńNa szczęście od paru lat nie jemy karpia na Wigilię. Najpierw biedne karpie męczą się w jakiś mętnych wodach w sklepach, a potem jeszcze trzeba żyć z mordercą karpi pod jednym dachem, czyli moim ojcem. Poza tym z tego co mi mówiono, karpie są niedobre i mają dużo ości. Dla samej tradycji nie warto.
Och, nie było tak źle, skoro nazwałaś go Wojtusiem. Niby ryby mają krótką pamięć, ale szkoda mi ich, bardzo...
UsuńHeeeeeeeeeeej, Last Christmas, to ja po raz pierwszy usłyszałam w radiu w październiku, jak tylko spadł pierwszy śnieg. Mówię całkiem serio :D
OdpowiedzUsuńAle co do karpi, to nie mam pojęcia, dlaczego padło akurat na nie.
Las Christmas jest smutne.
Usuńpanierowane grzybki halucynki w sosie własnym i święta od razu byłby bardziej "kolorowe" <33
OdpowiedzUsuńPostaram się o takowe :D
UsuńA wiesz, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale kiedyś jak mama postawiła karpia w moim pokoju nadałam mu imię - Wiktor i nie chciałam im go oddać. Maniana była.
OdpowiedzUsuńJestem na nowym adresie.
Masz dobre serce :)
Usuń