Wyciągam rękę po telefon. Rano, godzina 6:06. Znowu wiem, że już nie zasnę. Przeciągam się i odkładam na bok miśka, z którym śpię od pewnego wieczoru. Chyba pora zacząć dzień.
7:07 wybija, kiedy dogotowuje się woda na herbatę. Już nie słodzę. I znowu boli mnie brzuch. Żyję od jednej godziny i jednej minuty, a dłuży mi się chyba trochę za bardzo.
O 8:08 zaczynam rutynę. I to jest dobre. To wyłącza myślenie na tematy, które powinny odejść, odlecieć, wyparować albo chociaż jak dym z papierosa wtopić się w atmosferę.
I na ten moment zapominam.
Patrzę na zegarek. 12:12, 12:21... Odechciewa mi się jeść, dziś przeżyję bez śniadania.
Kiedy zwalniają nas z lekcji wybija 15:15 i dochodzę do wniosku, że kilka godzin życia mi zostało. Licznik na kuchence, kiedy robię śniadanie uśmiecha się cynicznie z godziną 15:51. Muszę go chyba zakleić.
Potem kolejno, perfidnie - 16:16, 17:17- spędzam na pozorowaniu przed samej sobą nauki. Dobrze, że nie ma 17:71, bo pewnie wyskoczyłaby mi po drodze.
Godzina 18:18. Dzwoni koleżanka- czas pobiegać. Idę. Słucham o miłości, a kiedy wracam do domu jest 19:19. To czas czekania na rzeczy, które nigdy nie będą miały miejsca. Przynajmniej nie wtedy, kiedy się na nie czeka. To ironia losu, nie?
I tak sobie myślę, że nie muszę patrzeć na zegarek. I już nie patrzę. Prawie zapominam, serio. Sprawdzam wiadomości i wyskakuje mi znienacka, całkiem po chamsku, 20:20. I przyznaję się przed sobą, że on mógłby być.
Nawet znajomi zauważyli, że z moimi zegarkami coś jest nie tak. Nawet ja zauważyłam, że nic nie pozwala zapomnieć. Szkołę, rzecz jasna zawalam po całości. Obiecałam sobie, że się ogarnę. Coś mi nie wychodzi.
Boże, co za zboże.
A ja zajmuję się szkołą i nauką z nadzieją, że zapomnę o kimś, kto zaprząta mi głowę od ponad 1,5 miesiąca...
OdpowiedzUsuńWięc u mnie "zaprzątanie głowy" trwa trochę długo dłużej.
Usuńi dziś 09.09. :D
OdpowiedzUsuńto jest masakra
UsuńJak próbowałam nie myśleć o pewnych sprawach to też zawsze wyskakiwały mi równe godziny i wszystko inne zawalałam...
OdpowiedzUsuńGdyby tak potrafić skupić się na jednym, zasadniczym...
UsuńChyba nie ma co gdybać. ;)
UsuńZ tym mózgiem nie mam wyboru :P
UsuńBo te zegarki to na złość nam robią, pokazują coś wtedy, kiedy tego nie chcemy, a jak czegoś chcemy, to dupa.
OdpowiedzUsuńZłośliwość rzeczy martwych strasznie złośliwa jest.
Usuń.. że tak też przez to ma się ochotę pizgnąć tym czymś czasem przez okno tak bardzo ale że bardzo mocno.
UsuńAlbo samemu się piznąć przez okno.
UsuńOd trzech lat nie wymieniłam baterii w zegarze w moim pokoju i od trzech lat, o jakiej porze bym na niego nie spojrzała, prześladuje mnie godzina 10:10. Chyba przesunę jedną wskazówkę...
OdpowiedzUsuńTa 10:10 jest akurat Twoją inicjatywą, od trzech lat.
Usuńchciałabym by w moim domu nie było zegarów... ale to niestety irracjonalne marzenie. ludzie są upchnięci w harmonogramy. na siłę. a podobno szczęśliwi czasu nie liczą. i znam to uczucie. niestety można go doświadczyć tylko na wakacjach.
OdpowiedzUsuńNawet tak ktoś podświadomie przypomina o swojej obecności.
UsuńMoże próby zapomnienia nie okażą się bezsensowne i jednak się uda?
OdpowiedzUsuńNie udało się.
UsuńChamski zegarek, u mnie zawsze jest 11:11.
OdpowiedzUsuńżycie, nie?
UsuńMi chamski zegarek pokazuje na przemian 19:49 i 01:55. Chamski, ale bez niego nie istniałaby moja samokontrola. Nie wiem, o której bym wtedy kładła się spać.
OdpowiedzUsuńnajlepiej nie spać wcale albo spać ostatecznie, serio.
UsuńKtoś cię pokochał ;D
OdpowiedzUsuńwiem.
UsuńNigdy nie zwracam większej uwagi na godziny.
OdpowiedzUsuńLeniwiec bardziej ;D Nie bardzo mi się chce na to uwagę zwracać.
Usuńja muszę używać zegarka akurat :p
UsuńCzasem takie z pozoru błahe, małe znaki głośną krzyczą nam o czymś...
OdpowiedzUsuńniby wiem
UsuńWeź się w garść. To rozkaz!
OdpowiedzUsuńmiesiąc mija, a ja rozkazu nie wypełniłam
UsuńGłupie te zegary.
OdpowiedzUsuńpersonifikacja
UsuńWmawiasz sobie ,że godziny mają jakieś znaczenie. Ty decydujesz, pamiętaj.
OdpowiedzUsuństaram się
Usuń