Kiedy byłam młodsza miałam nagłe wybuchy złości i agresji w stosunku do świata. Zaciskałam pięści i miałam niewyjaśniony żal. Wyleczyłam się z tego. Wtedy myślałam, że na zawsze. Dziś wiem, że nie.
Jestem też już na tyle dojrzała, że wiem, że terapia u psychologa nie jest niczym złym. Kiedyś terapią był blog. Dziś to połączę, bo skłamałabym udając, że chociaż trochę sobie radzę.
***
Miłam sen. A właściwie to przyśniło mi się zdjęcie. Mam wrażenie, że było przed moimi oczami całą noc. Myślę o nim od kilku dni.
Na zdjęciu znajdowało się dziewięciu żołnierzy Wehrmachtu w swoich ciemnych mundurach i hełmach. Ustawieni byli w trzech rzędach po trzy.
Pierwszy i trzeci rząd to byli żołnierze stojący na ziemi i celujący do swoich kolegów w drugim rzędzie z długich karabinów. Ich twarze nie wyrażały nic oprócz niesamowitego skupienia. Byli po prostu wpatrzeni w cel i gotowi na każdy rozkaz.
Drugi rząd to było trzech żołnierzy, stojących w rowie. Widać było, że jest wykopany specjalnie dla nich na kształt grobu. Żaden żołnierz nie miał broni.
Pierwszy z nich miał palce prawej dłoni złożone w pistolet, stał prosty jak drut. Celował tymi palcami pod gardło. W oczach miał przerażenie. I to właśnie ono sprawiło, że ten sen był dla mnie tak niesamowity. Nigdy nie widziałam takiego przerażenia. Nie byłam w stanie ocenić czy boi się własnej ręki, czy wie, że z dwóch boków celują do niego bracia żołnierze, a on wybrał mniejsze zło.
Drugi z nich miał palce lewej dłoni złożone w pistolet wycelowane w swoją lewą skroń. Identycznie jak w przypadku pierwszego żołnierza jego twarz malowała czysty strach.
Trzeci z nich miał palce prawej dłoni złożone w pistolet wycelowane w swoją prawą skroń. Identycznie jak w przypadku pierwszego i drugiego żołnierza jego twarz malowała czysty strach.
Wszyscy byli tak przerażeni, zaś szóstka tak skupiona, że obraz sam w sobie poruszył i przeraził mnie do granic.
Boję się go, często o nim myślę. Niepokoi mnie. Nie tylko on.