środa, 5 stycznia 2022

Spowalniam swe jazdy

Jest po północy, a ja nie mogę spać. Dosłownie siedzę i wyję do księżyca, bo tęsknię. Znam swoje błędy i wiem, że nie mogę się odezwać, ale dzisiaj tęsknię wybitnie. Napierdala mnie głowa i jak sobie pomyślę, że jutro mam iść do tych debili z uczelni to mam ochotę strzelić sobie w łeb. Chuj, nie poradzę sobie. Ja nawet nie umiem podłączyć komputera do rzutnika, bo przecież nigdy kurwa tego nie robiłam. I nikt mi nie pomoże, bo przecież oni mnie nienawidzą i rozszarpią. Nie mam ochoty poznawać nikogo, na nikogo patrzeć i z nikim gadać. Nic kurwa nie umiem. W ogóle jestem gównem. Ale mniejsza. Czekam tylko na urlop, aż wypierdolę stąd sama daleko, gdzieś gdzie nikt mnie nawet nie pozna, ustawię automatyczną publikację postów na insta, wyłączę telefon w pizdu i tyle mnie wszyscy będą widzieli. Będę daleko od tego gówna. I od Ciebie, który ma mnie w dupie, a ja nie mogę być zdziwiona. Już siedzę i liczę godziny.