poniedziałek, 3 stycznia 2022

Miedzy jedną kawą, a drugą depresja

W środę idę na uczelnię. Jakaś gównoprezentacja. Oczywiście jak się o tym dowiedziałam od razu zaczęłam płakać i wymiotować. Pewnie i tak tam nie pójdę. Jak do pracy, jak na terapię, jak gdziekolwiek. Ale to nie zmienia faktu, że byłeś moją pierwszą myślą, kiedy dowiedziałam się o tym gównie. 

Nie patrzę już w telefon. Najczęściej odkładam go gdzieś daleko i po prostu nie chcę patrzeć. Wyłączam, nie odpowiadam. Robię już tylko to, co jest mi niezbędne do wykonywania zawodu. 

Coraz częściej mam ataki paniki. Cały czas chodzę zestresowana, ale nawet nie wiem czym. Przecież wszystko jest już jasne. Nie mam się czym martwić, nie mam się czego obawiać. 

A mimo wszystko cały czas się boję i płaczę, wali mi serce, czasem brakuje powietrza. Myślę, że ostatnio wzięłam pełny wdech w 6 grudnia. Albo przed. Sama nie wiem. 

Czuję się trochę jakbym umierała. I mimo że byłam już blisko śmierci to wolałam tamtą. Tamta była szybsza. Czy zaczynam żałować, że nie umarłam wtedy?