niedziela, 27 marca 2022

laleczka z saskiej porcelany

Odkąd pamięta zawsze stała 

Na toaletce obok lustra 

W białych baletkach wychylona 

W powietrzu uniesiona nóżka 


Nudziła się wśród bibelotów 

Kurz wyłapując w suknię złotą 

I tylko z dołu perski dywan 

Czasem jej puszczał perskie oko 


Laleczka z saskiej porcelany 

Twarz miała bladą jak pergamin 

Nie miała taty ani mamy 

I nie tęskniła ani ani


Aż dnia pewnego na komodzie 

Prześliczny książę nagle stanął 

Kapelusz miał w zastygłej dłoni 

I piękny uśmiech z porcelany 


A w niej zabiło małe serce 

Co nie jest taką prostą sprawą 

I śniła że dla niego tańczy 

A on ukradkiem bije brawo 


Lecz jakże kruche bywa szczęście 

W nietrwałym świecie z porcelany 

Złośliwy wiatr zatrzasnął okno 

I książę rozbił się na amen 


I znowu stoi obok lustra 

Na toaletce całkiem sama 

I tylko jedna mała kropla 

Spłynęła w dół po porcelanie