Nie w związku, ogólnie. Tak jak pisała reszta o nauce życia. Tylko jakoś krzywo to sprecyzowałam, chyba nie wytrzeźwiałam do końca i sama nie wiem co piszę.
Dobra, szczerze się przyznam, że moją pierwszą myślą był modeling.
+ Napisałam w końcu na maila! Przepraszam, że tak późno, ale na mojej pamięci nawet ja sama nie mogę polegać... Nie mam żadnego usprawiedliwienia. [blog: dose-of-rock]
Myślę, że nie chodzi tutaj o naukę chodzenia, taką jaką przechodzi malutkie dziecko, a o naukę chodzenia przez życie. Każde wzloty i upadki. No, wiesz dobrze o co mi chodzi :)
Widzę, że Ty także emigrowałaś z Onetu, nie dziwię się, ja też tak zrobiłam.
To znaczy, że dostałaś psa od innych właścicieli? Ja także przejęłam go z rąk obcych mi ludzi, sama mu takiego imienia nie wybierałam. Ale uważam, że to trafne imię. :)
Jestem nauczona dawać szansę każdej książce, nawet lekturze szkolnej. Z reguły te lektury nie mają nic ciekawego do przekazania, raczej nużą niż inspirują, ale czasami zdarzą się perełki. Tak miałam z "Romeo i Julią", "Krzyżakami", "Kamieniami na szaniec" i to chyba wszystko, bo "Mały książę" na przykład mi się nie podobał; być może jestem nieczuła, nie wiem. W każdym razie czytałam wszystkie lektury, oprócz "W pustyni i w puszczy" - zrezygnowałam ze względu na mikroskopijne litery i nudną fabułę. Jestem tego zdania, że lektury szkolne powinny być uaktualniane co jakiś czas i odświeżane literaturą dwudziestego pierwszego wieku, może być nawet druga połowa dwudziestego wieku, byleby tylko było coś nowego i bardziej zrozumiałego dla młodzieżowej gawiedzi, która z roku na rok jest coraz mniej rozgarnięta. Być może dzięki takiemu odświeżeniu jakieś jednostki poczują chęć przeczytania tej książki, a nie jedynie streszczenia. Takie moje zdanie. Klasyka klasyką, ale coś ponadto. ^-^
Tata mi go kupił, już z imieniem. Tzn. ją. Ona ma na imię Wiki, a ja Wiktoria. Trochę mi z tym głupio.
Ależ lektury mają przekaz- ale w tak nudny sposób, że szybko się je odkłada. Ja nie czytałam Pinokia. One są uaktualniane kochana, ale nie na literaturę naszego wieku, niestety ;) Uaktualnia się je w nieco inny sposób, ażeby się nauczyciele nie zanudzili.
Dlaczego nauka chodzenia? Cóż, ja to potraktowałam jak uczenie się życia. Ciągle upadamy i podnosimy się. Jak małe dziecko kiedy uczy się chodzić :). Czyli uczysz się żyć :)
hmm... w moim wyobrażeniu nauka chodzenia to nauka życia... nauka każdego kroku, każdego upadku ...
OdpowiedzUsuńDobrze zrozumiane :)
Usuń*Wcześniej podpisywałam się jako Bezimienna ;)
OdpowiedzUsuńOK :)
UsuńNie lubię takich pytań, bo... mogłabym analizować to do jutra.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że chcesz nauczyć się życia?
Można to analizować do końca życia, ale takiej analizy teraz potrzebuję.
UsuńLubię takie analizy. Choć jeśli o moje życie chodzi - nie zawsze wychodzą mi one na dobre jednak.
UsuńMi też nie, jednak w moim przypadku jest to nie do pohamowania.
UsuńW moim zdecydowanie też.
UsuńSkąd ta potrzeba analizowania?
Chyba odciągam myśli, żeby nie zgłupieć.
UsuńDaje to coś?
UsuńDo pewnego momentu. Potem to wszystko się wyczerpuje, a długo ukrywane myśli wybuchają i to na nie trzeba poświęcić któryś wieczór.
UsuńWieczory zawsze są najgorsze. Niestety, nie da się cały czas uciekać. Konfrontacja zawsze przyjdzie. Dlatego ja nie staram się uciekać...
UsuńA ja uciekam. Dość mam ciągłej walki z wiatrakami. Kiedy trzeba potrafię się temu postawić, ale nie teraz.
UsuńNie lubię stagnacji.
UsuńCzyni mnie bezpieczną.
UsuńBo nie miałaś innego pomysłu, a ten adres był wolny.
OdpowiedzUsuńLogiczne, logiczne :)
UsuńNie myślę dziś po tylu piwach.
UsuńPróbujesz się ubzdryngolić? ;)
UsuńTo czemu tak? :)
UsuńBo znów była okazja. Tzn, nie było okazji, ale byli znajomi :)
UsuńSą znajomi jest okazja ;D
UsuńTeż może być.
UsuńW sumie to Ci zazdroszczę.
UsuńCzego?
UsuńPewnego rodzaju wolności. Mam do siebie żal, że sama się ograniczam.
UsuńDlaczego to robisz?
UsuńJakieś podświadome unikanie cierpienia. Sama nie wiem. Nie umiem określić siebie w tym względzie.
UsuńWolność nie sprawia bólu.
UsuńA ludzie na których otwieramy się będąc wolnymi?
UsuńTo zależy czy ufamy ludziom, czy nie. Ja nie mam tego problemu.
UsuńUfasz wszystkim czy wybranym?
UsuńNikomu.
UsuńA sobie?
UsuńNie do końca.
UsuńNie za dobrze.
UsuńBo początki są zawsze trudne.
OdpowiedzUsuńJeżeli o bloga chodzi to nie początek ;) Najpierw był mój-zamek-ze-szkla, kalejdoskopwspomnien, foranyone, incertitude- a potem to na blogspocie ;)
UsuńChodziło mi bardziej o to, że nauka chodzenia to ciężka sztuka, że jest trudno.
UsuńŻe trudno jest żyć w związku z tym?
UsuńNie w związku, ogólnie. Tak jak pisała reszta o nauce życia. Tylko jakoś krzywo to sprecyzowałam, chyba nie wytrzeźwiałam do końca i sama nie wiem co piszę.
UsuńWyciągam z ludzi informację dotyczące mojej nazwy, jakbym sama nie wiedziała skąd ona jest :p
UsuńJuż rozumiem :)
Ale to właściwie. Tak samo jestem ciekawa jak reagowali by na mój adres.
UsuńSpytaj;)
UsuńMasz coś z blogiem, bo moje komentarze nie dochodzą. :(
OdpowiedzUsuńWłączyłam na chwilę moderację ;) Już wyłączam.
UsuńOj, nie dodał się mój poprzedni komentarz... ;/
OdpowiedzUsuńnauka chodzenia = nauka życia = nauka kroków, upadków
- w ten sposób rozumiem Twój adres ;)
Dodał się, dodał :) Moderację miałam włączoną, żeby zobaczyć oddzielnie co ludzie napiszą.
UsuńMhm, okej ;) Już się bałam, że jakieś awarie są (odpukać ;p)
UsuńTo nie Onet ;) Tam o awarie podejrzanie łatwo.
UsuńDobra, szczerze się przyznam, że moją pierwszą myślą był modeling.
OdpowiedzUsuń+ Napisałam w końcu na maila! Przepraszam, że tak późno, ale na mojej pamięci nawet ja sama nie mogę polegać... Nie mam żadnego usprawiedliwienia. [blog: dose-of-rock]
Błyskotliwe :) nie, do modelingu to mi daleko baaardzo :p
UsuńDziękuję :)
E tam, na pewno nie aż tak bardzo. Trochę wiary w siebie! :D
UsuńTak bardzo nie, ale modeling mnie nie kręci ;)
Usuńnauka chodzenia? ;>
OdpowiedzUsuńNo, nauka chodzenia :P Adres bloga :p
Usuńaaaa.. wybacz, dzisiaj nie myślę :)
Usuńmoże to próba odnalezienia się w nowej sytuacji?
Jaka to mogłaby być sytuacja? ;)
UsuńDzisiaj mam dzień wyciągania z ludzi niedorzecznych informacji :p
chociażby życie bez kogoś bliskiego :)
UsuńDość dobra teoria ;) Życie bez czegoś bliskiego.
UsuńNauka życia ;) jakoś tak o tym myślałam ^^
OdpowiedzUsuńChyba dobrze myślałaś :)
Usuńa jak ostatnio byłam na Twoim blogu to się nad tym zastanawiałam ;)
UsuńJest jeszcze coś, ale na razie nie napiszę ;) Może ktoś trafi :p
Usuńja nawet mam jeszcze jeden pomysł, ale powiem Ci czy to to, jak napiszesz :p
UsuńJuż jedna osoba trafiła niżej ;) To co to za pomysł? :P Dziel się, dziel :p
UsuńBoję się, że się wygłupię ;)
UsuńMów ;) Najwyżej usunę komentarz i puścimy to w niepamięć ;D
Usuńooo jaaa :D jakoś mi się skojarzyło z tym, że może jeździsz na wózku albo coś z tych rzeczy ^^
UsuńTo nie głupie, nie znasz mnie więc masz prawo tak sądzić ;) Ale nie jeżdżę na wózku :p
UsuńHaha, wiedziałam, że to głupie! ;D
UsuńNie mówię, że głupie :p Mi moja nazwa skojarzyłaby się chyba z dzieckiem.
UsuńOoo ;p też dobre;p
UsuńNo ale nie o to tu chodziło ;)
UsuńMoże dlatego, że wkroczyłaś na nową ścieżkę życia, którą dopiero badasz?
OdpowiedzUsuńCo do tematu... Dlaczego zwierzenia kosmitki?
UsuńPonieważ ludzie na roku traktują mnie w większości jak przybysza z innej planety. Wszystko z racji niepełnosprawności.
UsuńNie wiem czy to powód do traktowania, ale ludzie sami są jak kosmici. Jeździsz na wózku?
UsuńNietolerancja wiedzie niestety prym.
UsuńTak.
Nietolerancja albo tolerancja aż do przesady. Chodzi tu o taką przesadną żałość.
UsuńSama nie wiem, co gorsze...
UsuńWszystko złe. Nie ma normy.
UsuńMoże badasz grunt po swoimi nogami?
OdpowiedzUsuńAlbo to grunt bada mnie :)
UsuńJednak to Ty uczysz się chodzić - grunt raczej takiej umiejętności nie potrzebuje ;)
UsuńChociaż Ty jesteś poetką, to może interpretujesz to inaczej ;)
Wydaje mi się, że grunt musi mnie badać. Nie grunt, że grunt, a grunt, że towarzystwo w którym uczę się przebywać.
UsuńJestem poetką? Haha ;)
I to poetka pewną swojej sztuki (każesz się nierozumnym, przecież "pierdolić" ;)).
UsuńA lubisz to towarzystwo?
A no tak ;) Każę, każę ;D
UsuńNie mam wyboru, bo ono jest ze mną od zawsze.
Nie masz wyboru? Czyli coś przy nich udajesz?
UsuńRaczej ukrywam.
UsuńTo niezbyt dobrze...
UsuńMój wybór...
UsuńWiersz bursy jednoznacznie
OdpowiedzUsuńDziewczyno, osiągniesz w życiu sukces! ;D
Usuńbo to cos nowego?:D
OdpowiedzUsuńO tym to nawet ja nie pomyślałam zakładając bloga ;D Dobree ;)
UsuńMyślę, że nie chodzi tutaj o naukę chodzenia, taką jaką przechodzi malutkie dziecko, a o naukę chodzenia przez życie. Każde wzloty i upadki. No, wiesz dobrze o co mi chodzi :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Ty także emigrowałaś z Onetu, nie dziwię się, ja też tak zrobiłam.
Mój nowy adres : this-insane-world.blogspot.com
Serdecznie zapraszam i pozdrawiam :)
Chodzi mi o dwie nauki chodzenia, ale jednak bardziej o tę drugą, masz rację :)
UsuńTo znaczy, że dostałaś psa od innych właścicieli? Ja także przejęłam go z rąk obcych mi ludzi, sama mu takiego imienia nie wybierałam. Ale uważam, że to trafne imię. :)
OdpowiedzUsuńJestem nauczona dawać szansę każdej książce, nawet lekturze szkolnej. Z reguły te lektury nie mają nic ciekawego do przekazania, raczej nużą niż inspirują, ale czasami zdarzą się perełki. Tak miałam z "Romeo i Julią", "Krzyżakami", "Kamieniami na szaniec" i to chyba wszystko, bo "Mały książę" na przykład mi się nie podobał; być może jestem nieczuła, nie wiem. W każdym razie czytałam wszystkie lektury, oprócz "W pustyni i w puszczy" - zrezygnowałam ze względu na mikroskopijne litery i nudną fabułę. Jestem tego zdania, że lektury szkolne powinny być uaktualniane co jakiś czas i odświeżane literaturą dwudziestego pierwszego wieku, może być nawet druga połowa dwudziestego wieku, byleby tylko było coś nowego i bardziej zrozumiałego dla młodzieżowej gawiedzi, która z roku na rok jest coraz mniej rozgarnięta. Być może dzięki takiemu odświeżeniu jakieś jednostki poczują chęć przeczytania tej książki, a nie jedynie streszczenia. Takie moje zdanie. Klasyka klasyką, ale coś ponadto. ^-^
Tata mi go kupił, już z imieniem. Tzn. ją. Ona ma na imię Wiki, a ja Wiktoria. Trochę mi z tym głupio.
UsuńAleż lektury mają przekaz- ale w tak nudny sposób, że szybko się je odkłada. Ja nie czytałam Pinokia. One są uaktualniane kochana, ale nie na literaturę naszego wieku, niestety ;) Uaktualnia się je w nieco inny sposób, ażeby się nauczyciele nie zanudzili.
Podejrzewam, że mi też byłoby głupio. Ale chyba da radę się przyzwyczaić? Cóż to za rasa? :)
UsuńNie widzę tego uaktualnienia w zbiorze lektur dla gimnazjalistów - te same jak były, tak są. ^-^
Przyzwyczaiłam się już ;) Ratlerek.
UsuńU nas lista jest uaktualniona :) Wraz z nową podstawą programową.
Bo przez życie można się przeczołgać, albo przechodzić. Od nas zależy. Nauka trwa całe życie.
OdpowiedzUsuńA Ty idziesz?
UsuńJa biegnę :)
UsuńA ja idę i się wywalam.
UsuńDlaczego nauka chodzenia? Cóż, ja to potraktowałam jak uczenie się życia. Ciągle upadamy i podnosimy się. Jak małe dziecko kiedy uczy się chodzić :). Czyli uczysz się żyć :)
OdpowiedzUsuńUczę się żyć.
Usuń