Pewnie w pierwszej chwili nie, ale po zastanowieniu, rozmowach z bliskimi - tak. I to, co tutaj piszesz o aborcji (w innych komentarzach) to brednie. Aborcja to zabicie, rozumiesz? Mnie wcale nie chodzi o Kościół i to, że on jest przeciwny. Ale wyobraź sobie, że gdzieś tam głęboko w Tobie jest człowieczek, który chce żyć tak jak każdy inny. A Ty go zabijasz. I ono nic nie może zrobić, to dziecko... Wiesz dlaczego tak sądzę? Do tej pory miałam mieszane zdanie. Ale ostatnio chciałam popełnić samobójstwo. Najadłam się tabletek a potem wskoczyłam do jeziora. Przyjaciółka wskoczyła za mną. Woda była głęboka, tak bardzo się bałam... Podała mi rękę. Zaczęłam się topić. W ostatniej chwili się jej chwyciłam. Od tej pory cenię życie strasznie, choć to dziwne i naiwne. Jeśli takie dziecko oddajesz do adopcji, to ktoś na prawdę może je pokochać. Jesteśmy tylko ludźmi i z pewnymi sprawami nie możemy sobie poradzić. Ale wyobraź sobie; masz 20 lat i dowiadujesz się, że jesteś "produktem" nieudanej aborcji. Co czujesz? A teraz z drugiej strony. Masz 20 lat i dowiadujesz się, że jakaś dziewczyna urodziła Cię w wieku 14 lat i dla Twojego dobra oddała Cię do adopcji.
Życie jest najważniejsze. To największy dar od Boga, a jeśli w niego nie wierzysz, to od Istoty Wyższej. Bo każdy mądry i myślący człowiek wie, że takowa Istota istnieje.
Nie zmienią. Możesz się wierzgać, pisać o samobójstwach, nieudanych próbach. Ale za Tobą ktoś wskoczył, masz swojego Boga, wiesz kim jesteś. Wiesz, że nikt nie chciał się Ciebie pozbyć, masz świadomość ludzi, którzy Cię kochają. Wolałabym żyć ze świadomością, że chcieli się mnie pozbyć, żebym nie cierpiała, niż ze świadomością, że się mnie nie pozbyli pozbyli skazując na cierpienie, bo woleli mnie oddać, pozbyć się odpowiedzialności niż zrobić cokolwiek. Nie wątpię, że dzieci są "darem", ale wszystko można spierdolić. W pierwszej chwili nie chciałabyś żyć i uwierz, że dążyłabyś do śmierci (zresztą sama o tym wiesz, bardzo dobrze) i wiesz, że zrobiłabyś to, gdybyś tylko była bardziej ostrożna i nie miała obok siebie bliskich, ale na szczęście nie dopuściłaś do tej sytuacji. Gdybyś była w ciąży i gdyby Ci się to udało, to w dupie z tym darem od Boga, który tak cenisz, bo samobójstwo jest milion razy gorsze od aborcji. Poszłabyś za pierwszą myślą- "nie chcę żyć". Instynkt. Może nie dałabyś czasu bliskim na rozmowę z Tobą. Chociaż tego nikt nie wie, ale tak myślę. I nigdy nie mów, że poglądy innych to brednie.
Mogę mówić, że czyjeś poglądy to brednie, bo w naszym kraju istnieje wolność słowa. Nie uraziłam Cię tym, nie powiedziałam nic, co naruszałoby Twoje prawa - wyraziłam tylko swoją opinię. Dla mnie TO SĄ brednie, dla Ciebie Twoje zdanie.
"Masz swojego Boga" - celowo podkreśliłam, że nie chodzi mi już o Boga, a o samą Istotę Wyższą (temat rzeka). Na przyszłość czytaj ze zrozumieniem i nie wyciągaj pochopnych wniosków. To się nazywa nadinterpretacja. Ale nie przyszłam tu po to, żeby Cię obrażać, czy Ci ubliżać. Nie w tym cel.
Jakie widzisz cierpienie w tym, że jakaś rodzina, która np. nie może mieć dzieci ze względów zdrowotnych przygarnia do siebie sierotkę? Masz wypaczone spojrzenie na rodziny zastępcze/adopcję. Oddanie dziecka do adopcji nie jest pozbywaniem się odpowiedzialności. To właśnie ODPOWIEDZIALNOŚĆ zrobić wszystko co w naszej mocy - w tym wypadku oddajemy dziecko w dobre ręce, bo sami nie jesteśmy w stanie zapewnić mu tego, co potrzebne - żeby było mu jak najlepiej.
Nie mów za mnie - "w pierwszej chwili nie chciałabyś żyć" - bo mną nie jesteś. Samobójstwo nie jest milion razy gorsze od aborcji. To sprawa bardzo osobista. Wg mnie na równi to beznadziejne rozwiązanie, pogwałcenie najważniejszego prawa - prawa ŻYCIA. I nie osądzaj mnie na podstawie bezsensownego czynu. Owszem, targnęłam się na swoje życie i to zmieniło wszystko. NA LEPSZE w moim spojrzeniu na świat.
Ile Ty masz lat? To jedyne pytanie, które nasuwa mi się po przeczytaniu Twoich wywodów.
Więc masz swoją Istotę wyższą. Sens zdań można przekładać tak, jak się chce. Po raz kolejny mówię, że jest. To moje zdanie i Ty go nie zrozumiesz. Nie zrozumiesz, bo patrzysz przez pryzmat. Nie zrozumiesz, bo masz swoje poglądy i nie stawiasz się w czyimś imieniu. Nie musisz rozumieć, nie musisz czytać moich wywodów, bo to moje wywody. Mam osiem lat i jestem dzieckiem, które rodzice oddali do domu dziecka. I świetnie się z tym czują, bo myślą, że są odpowiedzialni. Zmienili tym sposobem świat na lepsze w ich oczach. Są szczęśliwi, bo mają okulary dzięki którym widzą to, co chcą widzieć.
Ty też ją powinnaś mieć, jeśli masz choć odrobinę rozumu i choć przez chwilę zastanowisz się nad światem i życiem w ogóle.
Nie chodzi o to, że nie zrozumiem Twojego zdania. Ja po prostu mam swoje i podważam Twoje, ponieważ w moim mniemaniu jest ono spowodowane jakimś chorym spojrzeniem na świat.
Mówisz, że patrzę przez pryzmat. Pryzmat czego?
Teraz swoją ironią tylko udowadniasz, że brak Ci argumentów na moje zarzuty. Dziękuję :))
A co jeżeli nie mam rozumu? Jeżeli jestem chora? Bo odpiszesz, że jestem. Domyślam się, że tak myślisz. Trudno, jestem. Pryzmat swoich zadymionych poglądów i chociażby postaci jaką sobie wykreowałaś. Nie, po prostu nie chce mi się kontynuować tej rozmowy. Mam ochotę napisać, że reprezentujemy nie te poziomy uczuć, ale domyślam się jak to zinterpretujesz. Nie ma za co :) Jestem pełna tolerancji dla ludzi z klapkami poglądów.
Nikomu nie dopiekłam, ale skoro tak to odbierasz. Nie obrazisz się, bo nie masz za co. Dlaczego kończysz dyskusję, cytując moje źle zrozumiane słowa? I znowu pryzmaty. Również Cię pozdrawiam :)
Jestem. Jestem i nie robię z siebie dorosłej odpowiedzialnej osoby. Jestem, bo człowiek cały czas się uczy. jestem niedojrzała i żyję z tą świadomością.
Tak, nazywając moje uczucia jako "syf ludzkich niepoukladanych emocji" czuję się urażona. Kolejne moje plusy tutaj dziś: umiem przepraszać, przyznawać się do błędów i słabości :)
Skoro jesteś niedojrzała, wiesz o tym, to nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia.
Trzecia gimnazjum? Jak przypuszczam seksu nie uprawiałaś. Nie miałaś osobistej styczności z aborcją do tej pory, oprócz tej z kuzynką. Mam mówić dalej? Sama się przyznałaś, że jesteś niedojrzała, więc nie wałkuj tematu.
Napisałam: Nic nie wiesz o tym co czuję i jak to odbieram. :)
Odpowiedziałaś:Cieszy mnie to :) Nie chciałabym wchodzić do syfu ludzkich niepoukładanych emocji.
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji... Nie chciałabym chować tego dziecka... Nawet jakbym teraz była w ciąży nie chciałabym go chować... Ale znam dziewczynę, które urodziła w grudniu dziecko a 15 lat kończy niedługo.
W przypadkach gwałtu albo zagrożenia życia matki lub jak wiadomo, że urodzi się roślinka (jakieś tam poważne choroby ma czy coś) jestem za aborcją. W innych przypadkach nie.
Moim zdaniem jeżeli chodzi o aborcję to wszystko powinno być dokładnie zbadane, żeby nie dokonywać jej "od tak, bo mi się nie chce". A przypadki mogą być różne.
Ja w tym wieku nawet nie myślałam o pójściu do łóżka z kimkolwiek... Ale gdybym była w takiej sytuacji, na pewno urodziłabym to dziecko, nie wiem tylko, czy chciałabym je wychowywać. Chociaż myślę, że tak. ;)
Skoro daję komuś życie, muszę mieć też na tyle odwagi, by pomóc mu przez nie przejść. Takie są moje zasady. ;) Szkoda, że tak wielu ludzi obecnie sprowadza seks do roli sportu i sposobu na wyżycie się, chociaż każdy wie, co jest jego naturalną konsekwencją. Według mnie to skrajny brak odpowiedzialności i dojrzałości. Gdyby nie takie podejście do życia, nie byłoby zabijania nienarodzonych dzieci. A na pewno nie w takim stopniu, jak jest teraz.
Jednak jeżeli ktoś spłodziłby dziecko, a potem chciałby je zostawić, to jestem za aborcją. Ciężko nazwać traktowanie seksu jako sport w wieku 14 lat, ale ludziom tego zabronić nie można.
Widzisz, mam koleżankę, która została adoptowana, została porzucona jako dziecko. Jest normalną, wesołą nastolatką. Gdy pytają ją, jak się czuje jako osoba adoptowana, mówi, że to oni są właśnie jej prawdziwą rodziną, że innej nie ma, nawet nie zastanawia się na co dzień, kim była jej prawdziwa matka i czemu nie chciała jej wychować, czemu oddała ją do sierocińca. Czyli rozumiem, że ona też powinna zostać uśmiercona w łonie matki, która jej nie chciała? Zastanów się, bo myślę, że trochę zbyt łatwo wydajesz osąd. Bycie porzuconym przez rodziców nie oznacza, że taka osoba będzie nieszczęśliwa. Każdy powinien dostać szansę na to, by żyć. Nie nam zastanawiać się, czy ktoś byłby szczęśliwy czy nie, bo po prostu nie możemy tego wiedzieć.
Widzisz, mam czternastoletnią siostrę w ciąży, która próbowała popełnić samobójstwo, nie chce żyć, ma poważne problemy i nie chce patrzeć na te dziecko, a od dłuższego czasu nie ma z nią kontaktu, bo myśli tylko o śmierci. KAŻDY POWINIEN DOSTAĆ SZANSĘ NA TO, BY ŻYĆ. Żyć tak, jak chce żyć.
Sory, że się wtrącam, ale @Kica - podałaś argument, który opiera się na jakimś tam prawdopodobieństwie, na tym, że trzeba mieć NADZIEJĘ na to, że dziecko spotka kogoś kto da mu szczęście, ale jest możliwość, że tak nie będzie - zwłaszcza w dzisiejszych czasach - teraz jest więcej dzieci w domach dziecka. Tylko i wyłącznie logicznie rzecz biorąc, aborcja jest w tym przypadku lepszym rozwiązaniem - i właśnie aborcja jest tutaj mniej egoistyczna niż oddanie do przytułku. Mamy pewność, że dziecka nic złego już nie spotka. Z resztą z tego co wiem, aborcja jest możliwa do 12 tygodnia ciąży, a dziecko nie może odczuć bólu fizycznego aż do 24 tygodnia, bo nie ma jeszcze zrośniętej kory mózgowej z jakimiś tam łukami podkorowymi. ABORCJA TAK, ale nie dla zabawy, z pełną odpowiedzialnością i szacunkiem dla dziecka. Czasem jednak, jest na nią za późno... W ogóle dziwi mnie podejście większości komentujących, sądziłem że będą bardziej rozsądni, a nie ślepo wierzący w jakieś bajki.
Rafale, o jakich ślepych bajkach mówisz? Zdanie, że aborcja jest mniej egoistyczna, niż oddanie malucha do domu dziecka jest skrajnie beznadziejne. Wiesz, co oznacza egoizm?
Twoje spojrzenie na ludzi ogółem też jest jakieś spaczone. Nie wszyscy są źli. A Ci, którzy CHCĄ przygarnąć malucha w większości są dobrymi ludźmi. Są sprawdzani, nierzadko przechodzą różne kursy. Widać zbyt mało informacji masz na ten temat, by się wypowiadać.
I co to za argument, że "dziecka nie boli"? Analogicznie mogę Cię uśpić i zabić na śnie. To żadne przestępstwo, bo Ty nic nie poczujesz, tak?
Trochę logiki ludzie. Jak czytam takie opinie to wątpię w ludzkość...
Inaczej się wysłowię po prostu ;) moim zdaniem wolność słowa powinna obejmować też szacunek do poglądów innego człowieka, bo jak Ty traktujesz kogoś jak szmatę, to ktoś może tak traktować Ciebie, a miłe to nie jest.
Gdzie potraktowałam Cię jak szmatę? Zacytuj, będzie prościej.
Wolność słowa - każdy wie co oznacza. A to, że nazywam to, co mówisz BREDNIAMI nie oznacza braku szacunku. To tylko moje zdanie. Co innego gdybym nazwała Cię heretyczką...
Nie chciałem odpowiadać aby nie zrobić z siebie debila. Ja mówie o tym, że jest "mały popyt" na dzieci (wiem że to drastycznie brzmi, broń Boże nie jestem lewakiem) i że zazwyczaj nie są w ogóle adoptowane, siedzą aż do pełnoletności w tych sierocińcach, a Ty mówisz mi o tym, że rodzice zastępczy są sprawdzani - adopcja to doskonała rzecz, ale zauważ, że mała jest "podaż" tych adoptujących.
Dziecka nie boli - dziecko nawet nie wie że żyje, nie ma świadomości - świadomość rodzi się wraz z szyszynką i do tego ona musi być rozwinięta - musi mieć jakieś doświadczenia - w brzuchu nikt nie powie jej (tej świadomości) o tym co to jest życie i że jest 'fajne'. A to, że nie boli fizycznie to tylko dodatkowy argument za. I jeszcze "troche logiki" - ładna logika - prawdziwa logika to kierowanie się tym by wybrać najlepsze - najbardziej prawdopodobne wyjście z jakiejś sytuacji - tu prawdopodobieństwo adopcji jest mniejsze niż tego by po prostu usunąć ciążę raz na zawsze..
To był przykład ;) Czytanie ze zrozumieniem. Ależ nazywaj jak chcesz. Dla mnie brednią mogą być spekulacje, pustka w ludziach, bycie heretyczką, bredniami mogą być brednie, ludzkie życie i mówienie o aborcji, kiedy nie miało się kontaktu z niechcianą ciążą. Ale to ja i moje poglądy.
W jakim świecie Ty żyjesz? Ilość kobiet bezpłodnych (o ile się nie mylę statystycznie co 4 kobieta nie może mieć dzieci) i impotentów wzrasta z roku na rok. Oczywiście moda na małe rodziny (mąż, żona i piesek) też była, ale powoli przemija. A ludzie chcą mieć dzieci. Więc je adoptują. Polecam poczytać czasami jakieś strony z autentycznymi wiadomościami, pooglądać jakieś fakty, czy coś... Czego teraz uczą w tych szkołach?
To, że dziecko nie wie, że czeka je życie jest dla Ciebie argumentem? Po raz kolejny zobrazuję to analogicznie. Wykastrujmy małą dziewczynkę. Ona przecież nie wie, że kontakty płciowe i dotyk łechtaczki mogą dać jej przyjemność, a stosunek dziecko. Czyli nie robimy jej tym krzywdy, tak? Przecież można do końca pozostawić ją w nieświadomości i niech sobie stara kobita nie wie, że gdzieś tam kiedyś miała "coś", co dał jej Bóg. Tak?
Kalkulujesz na ILOŚĆ prawdopodobieństwa, nie na jakość. A w tym wypadku oddanie dziecka do adopcji to postawienie na JAKOŚĆ podjętej decyzji.
W. przestań z tym czytaniem ze zrozumieniem, mało chwytliwy atak :) Wiesz, że teraz kierujesz się zasadą "Najlepszą obroną jest atak"? Zgadnij czyje to słowa. Hitlera. Ale on tak samo był za życiem, jak i Ty. WCALE.
Nie miałam kontaktu, tak samo jak Ty zapewne nie miałaś kontaktu z seksem. Więc po co wypowiadasz się na ten temat? Każdy ma jakieś swoje poglądy, zasady. Gdybyśmy kierowali się zasadą "jak nie miałeś z czymś kontaktu, to się nie wypowiadaj" to świat by milczał.
Nie ja zaczęłam atakować, a jeżeli masz coś do Hitlera, to Twoja sprawa. Ludzie zabijają się codziennie, świadomie. Twój Hitler, nie mówił nic o aborcji. On zabijał świadomie, sprawiając ból, a to różnica.
Widzisz, miałam. Miałam podobnie jak z próbami aborcji, samobójstwami i dziewczyną, która cytuje Hitlera. Wszystko jest dla ludzi i życie i śmierć. Człowiek dąży do swojej wygody nawet kosztem życia innego. I co, że teraz wychodzę na egoistkę? Mam robić z siebie Jezusa? Nie. Dlaczego? Bo jestem człowiekiem.
Zazwyczaj zostawianie bez odpowiedzi ludzie traktują jako poddanie się, jednak chcę tego uniknąć. Jako że lubię sprawdzać wszystko co do źródła, chciałem poszukać jakichś statystyk osób decydujących się na adopcję. Czy wzrasta? Nie znalazłem nic wiarygodnego. Wierzę na słowo, ale jaki to procent społeczeństwa? Marginalny w stosunku do tego ile dzieci trafia do domów dziecka. Równie dobrym argumentem tyle że za mną może być to, że zdarza się coraz więcej tego typu wpadek. I co? Właśnie. Ja wolę stawiać na pewność. Nie wiem co to za porównanie do kastrowania małych dziewczynek - ich pozbawiasz czegoś co jest dobre, a usuwając ciążę niszczysz prawdopodobieństwo że dziecko będzie miało ciężko. Do tego bezboleśnie. Czyli równie dobrze możemy mówić o dziecku, którego nie ma!
To nie Hitler. To Carl von Clausewitz. Nawet gdyby to co ten cytat miałby do bycia za życiem ludzkim? Cytat mówi o wojnie, nie o małych dzieciach. Dobra. Myślę, że czas kończyć.
Nie, nie mam nic do Hitlera. Wręcz przeciwnie. Wyobraź sobie, że nie znam w swoim otoczeniu nikogo, kto tak bardzo podziwiłaby tego człowieka jak ja. Co nie zmienia faktu, że życia ludzkiego nie cenił. Aborcja to również świadome zabijanie.
Zważ na fakt, że Jezus też był człowiekiem. I nie podkreślaj tego faktu (że jesteś człowiekiem), gdy pochwalasz nieludzkie zachowania. Zabijanie. To hipokryzja.
Jeżeli jest dyskusja, to jako człowiek inteligentny (zapewne się za takiego uważasz) rozmawiasz do końca, albo obwieszczasz swoje "opuszczenie pokoju rozmów". Tego wymaga zwykła kultura.
Ile dzieci trafia do domów dziecka? Większość dzieci tam trafiających, to dzieci z rodzin patologicznych, w których panuje alkoholizm etc. Aborcja JAK POWSZECHNIE WIADOMO w naszym kraju JEST ZABRONIONA. I słusznie.
Dlaczego dzieci mają płacić za nieodpowidzialność jakiejś małolaty, ktorej chciało się uprawiać seks bez zabezpieczenia? Jeśli pochwalasz pokrzywdzoną 14stkę, która daje sobie wsadzać penisa tam, gdzie nie trzeba to Twój wybór. Raczej niezbyt chwalebny. I przepraszam za tę dosadność - bardziej nie umiałam :))
No dalej na tym kastrowaniu mogę obrazować - dziewczynkę pozbawiasz "dla jej dobra" łechtaczki, bo przecież moglaby się masturbowac, a to szkodliwe, prawda? Albo mogłaby np. zostać zgwałcona... Czytaj między wierszami. Jeśli tylko na prawdopodobieństwa byśmy się zdawali, to wszystkie dzieci by się usuwało - "bo świat jest taki okrutny i one mogą w nim cierpieć".
Nie sugeruj się googlammi. Nawet jeśli owe słowa wypowiedział Clausewitz (żyjący w XVIII wieku, więc prawdopodobiestwo jest wielkie) to słowa są rozpowszechniane właśnie przez Hitlera. I nie mają nic do aborcji, a do oburzenia się W. Więc słuchając koleżanki "czytaj ze zrozumieniem" :P
Już rozmawiałam z kimś o tym, że Hitler był mądry. Nie cenił, ale robił to z premedytacją, patrzył i zabijał. Wiedział, że boli. My nie wiemy i zakładamy, że nie, bo wiemy, że życie jeszcze nie rozwinęło się na tyle. Rozmawiając z Tobą doszłam do wniosku, że aborcja to kwestia wygody psychiki.
Zabijanie jest ludzkie. Popatrz na Izrael, Somalię, Syrię, popatrz na wiarę- ona wylała najwięcej krwi. Skoro ludzie zabijają, to jest ludzkie. Tak długo, jak czyn popełnia człowiek jest to ludzki czyn.
On nie zabijał, Kochanie. Pomijając jego karierę na froncie podczas I wojny światowej (o tym w szkole nie uczą, prawda?) podczas trwania II nie tknął nikogo. Miał swoich ludzi od tego. Zabijał dla idei. Nawet to jest "lepsze" (cudzysłów, jakobyś nie odebrała tego opacznie). Bo aborcja to ŚWIADOME ZABICIE DZIECKA. BEZ ŻADNEGO KONKRETNEGO POWODU. POWÓD JEST JEDEN - MATCE JEST/BĘDZIE CIĘŻKO. CÓŻ ZA SKRAJNY EGOIZM.
Aborcja to nie kwestia wygody psychiki. To kwestia człowieczeństwa i tego, jak bardzo jest ono w Tobie rozwinięte. Sugerując się Twoimi wypowiedziami, to albo musisz do tego dojrzeć, albo po prostu już taka jesteś. Twoja sprawa.
Pisząc "zabijanie jest ludzkie"... Cóż, nie mam nic więcej do dodania. Jeśli tak myślisz, to jedyne co Ci powiem - szkoda mi Ciebie. Bardzo mi Ciebie szkoda.
Matka zawsze uczyła, że mądrzejszy daje spokój, zawsze jednak jej nie słuchałem, bo nie lubiłem dawać rozmówcy satysfakcji. "Ile dzieci trafia do domów dziecka? Większość dzieci tam trafiających, to dzieci z rodzin patologicznych, w których panuje alkoholizm etc. " - tu mam wrażenie, że zapomniałaś o czymś dopisać, bo nie wiem czego to się w ogóle tyczy.
Nie pochwalam żadnych 'puszczających się' 14-tek. Nigdzie tego nie powiedziałem. Powiedziałbym coś o blabla ze zrozumieniem, ale to już jest żenujące.
Od kiedy masturbacja jest zła?
Równie dobrze mógłbym zgwałcić ciebie, bo mam swoje narządy, ale jakie jest tego prawdopodobieństwo? Znikome! Mówię właśnie o tym co jest pewne w stu procentach lub pewniejsze od jakiegoś tam punktu odniesienia. Tu już chyba matematyka.
Przepraszam za wyrażenie, ale pierdolić cytaty, to tylko smaczek, Hitler zacytował kolesia, to nie są jego słowa. Tyle.
"Czytaj ze zrozumieniem" to Twoje słowa ;) Nie ma "pomijając", bo równie dobrze pominąć możemy czy zabijanie ma sens, czy też go nie ma. A człowieczeństwo nie ma związku z psychiką? Myślałam, że ma. Kiedy patrzę na ludzi dojrzałych (patrz w lustro) widzę, że to kompletnie nie jest zależne od papierka. Bo kiedy człowiek dojrzały, mądry, przeciwko aborcji, chce popełnić samobójstwo to myślę sobie, że nienarodzone dziecko nie zostawia po sobie nic, a samobójca zostawia. Mnie nie żałuj, ja radzę sobie w życiu i kiedy stoję na krawędzi to z niej nie skaczę, a potem jako szczyt hipokryzji nie krzyczę, że jestem przeciwko zabijaniu i aborcji. Przeczysz sobie.
@W. Przyznam że mnie zszokowałaś teraz. Ale jestem w stanie Ci zagwarantować, że większą tragedią byłaby dla niej aborcja tego dziecka. Wiesz ile kobiet straciło chęć życia, zdrowie psychiczne, ile wylądowało w psychiatryku z powodu wyrzutów sumienia po aborcji, ile kobiet nie mogło patrzeć na dzieci innych ludzi po takim czynie? Słyszałaś o czymś takim jak syndrom poaborcyjny, który czasem pojawia się nawet kilkunaście lat po dokonanym? Spójrzmy prawdzie w oczy, Twoja siostra jest jeszcze dzieckiem. Źle, że dziecko zachodzi w ciążę. Ale są rzeczy gorsze niż ciąża, gdy będzie starsza, zrozumie to. Aborcja nie jest rozwiązaniem tej sytuacji, ba, wręcz by ją pogorszyła. @Rafał. Twierdzisz, że do 12 tygodnia można spokojnie przeprowadzić aborcję, bo płód nie odczuwa bólu. Proponuję, żebyś wybrał się na oddział ginekologiczno-położniczy i pogadał z kobietami, które są w 9 czy 11 tygodniu ciąży i mogą nie donosić. One nie mówią o CZYMŚ co jest w ich brzuchu, tylko o KIMŚ, żywym dziecku, którego życie jest zagrożone. Moja mama jest położną i widziała niejedną tragedię. A tak poza tym, serce dziecka zaczyna bić w 4 tygodniu ciąży, wtedy też pojawiają się zawiązki kończyn, a w 8 tygodniu dziecko reaguje już na stany psychiczne matki, potrafi wykonać pierwsze ruchy. Może jeszcze mi powiesz, że to nie jest żywa istota, tylko jakiś bezkształtny zlepek komórek?
Pominęłam te komentarze wyżej. Może dołączę się do dyskusji później.
Nie chodzi o satysfakcję. Chodzi o dokańczanie tego, co się zacznie. O walkę (zbyt mocne słowo, ale innego nie mogę znaleźć na ten moment) o swoje poglądy :)
Z tą ilością trafiających do domu dziecka, już wyjaśniam, chyba niejasno się wyraziłam, przepraszam. Napisałeś, że dużo dzieci tam trafia. Zbyt dużo, by ludzie "nadążali" adoptować. Ale zważ na fakt, że nie biorą się one tam z powodu tego, że ktoś zrezygnował z aborcji w ostatniej chwili. Bo takich jak Ty i W. niestety nie brakuje. Oni wolą usunąć dziecko. A w domach dziecka miejsce znajdzie się dla każdego. Nie tylko dla tych "z patologii". Wiem, bo pracowałam w takim domu dziecka. Jako wolontariusz.
Jeśli nie pochwalasz "puszczających się 14stek" to dlaczego pochwalasz to, że one sobie 'szaleją', a potem muszą zabić ŻYCIE?
Wpływ masturbacji na rozwój seksualny człowieka to osobna sprawa. Osobiście nie mam nic przeciwko zaspokajaniu sobie w pojedynkę swoich potrzeb, ale to powszechnie obecny pogląd, więc przytoczyłam. Cieszę się, że myślisz podobnie jak ja w tym względzie.
Jeśli matematyka, to dobrze trafiłeś. Moja działka. Mniejsza o to. Jeśli mówisz o czymś, co jest w stu procentach pewne, to zastanów się:
Co jest bardziej prawdopodobne? *to, że dziecko trafi do domu dziecka i trafi na patolę, zostanie skrzywdzone i w ogóle będzie cierpiało dozgonnie? *to, że dziecko trafi do takiego domu, wezmą go NORMALNI ludzie i będzie żyło jak miliony innych zaadoptowanych?
Miałeś kiedyś styczność z takimi dziećmi?
Nie zawsze ważny jest autor. Ważna jest propaganda.
@W: Raz wypowiedziałam te słowa, zaczęłaś je cytować sto razy. Powtórzę to, co do Rafała: nie zawsze liczy się autor. Liczy się propaganda :P
Pomijam, bo mówimy już o II wojnie światowej wnioskując po tym, co piszesz. Zresztą odbiegamy od tematu, nie uważasz?
Uważasz mnie za wariatkę, albo heretyczkę, bo zrobiłam to, co zrobiłam? To teraz powiem Ci jedno: gdybym tego NIE ZROBIŁA nie pisałabym teraz tych rzeczy o aborcji. Coś zrozumiałam. Nawet dorosła kobieta czasami może się pogubić.
@xyz Pewna osoba napisała mi prywatnie, że piszesz to co piszesz, bo nie wiesz o czym mówimy. I teraz to widzę- rozmawiasz, ale nie myślisz o tym co my.
Nie uważam, dlaczego miałabym oceniać ludzi po tym, że kierowali się chwilą? Dorosłość to pojęcie względne.
@W: Dlaczego więc nie napisze tego publicznie? :)) Wiem, o czym mówię, bo miałam styczność z takimi ludźmi i takimi wydarzeniami. To, że mam odmienne poglądy, nie oznacza, że moje są gorsze, że to herezje.
Zaprzeczasz sama sobie. W poprzednich komentarzach wyraźnie widać Twoją krytykę skierowaną ku mojej osobie właśnie z powodu tego, co zrobiłam.
@Kica Ale widzisz, gdyby ona się zabiła to byłaby strata dwóch żyć. Fakt, że za swoje czyny trzeba być odpowiedzialnym, ale strata człowieka, którego praktycznie nie ma, a strata kogoś, kto żyje na tym świecie od 14 lat to różnica. Myślę, że zrozumie też, że są rzeczy gorsze niż aborcja. A co do oczki rozmowy, to ona nie potrwa już długo ;)
@xyz Może dlatego, że ma dość Twojego czczego gadania? Nie masz odmiennych poglądów. W sprawie aborcji jest pewnie pół na pół, ale nie każdy tak bardzo broni swojego zdania jak Ty.
Zacznijmy od tego, że w tym wieku jeszcze nie myślałam, aby się z kimś kochać. Nie byłam na to gotowa. Ale zapewne byłabym przestraszona. Bądź co bądź, urodziłabym dziecko. Nie mogłabym poddać się aborcji, ponieważ żałowałabym tego do końca życia. Jak można zabić własne dziecko!? Niektórzy mówią, że to jeszcze nie dziecko, to dopiero płód itd. Ale przecież z tego płodu wkrótce byłoby dziecko... Nie, mi się to w głowie nie mieści. Ani ciąża w wieku 14 lat, ani aborcja.
Aborcję traktuję po prostu jako próbę zapobiegnięcia cierpieniu. Bo po co wychowywać się tam, gdzie jest się niechcianym? Ale jeżeli komuś nie mieści się to w głowie to rozumiem, bo to sprawa bardzo indywidualna.
Aborcja jest zła, jak zwać tak zwać, to morderstwo. Dziecko można oddać. Inni ludzie? Nie ma po co się nimi przejmować, to tylko puste postacie które żywią się czyimś bólem, cierpieniem. Wiek 14 lat mam dawno za sobą, dlatego się cieszę, że nie jestem byłam w ciąży. Co bym zrobiła? Załamałabym się
Więc poczuj się oddanym dzieckiem. To nie jest morderstwo? Jest. Jeszcze gorsze niż każde inne. Takie z premedytacją, największe chamstwo z możliwych- wiedzieć, że gdzieś tam jest ktoś kogo nie chcieliśmy znać. Urodziliśmy, wzięliśmy odpowiedzialność za jego życie, a potem zostawiliśmy. Już lepiej zaoszczędzić cierpienia i zabić nieświadomie.
Mimo wszystko,urodziłabym. Gdyby rodzice krzywo na mnie patrzyli, uciekłabym z domu, ale nigdy nie dałabym skrzywdzić tego maleństwa. Nie mówię, że zostawiłabym je, pewnie oddałabym komuś, kto mógłby zapewnić mu lepsze warunki niż, samotna wtedy i nieletnia, matka. No i zapewne facet, który by mi to dziecko zrobił, zostałby ukarany, bo spał z nieletnią. Choć wina leży po obu stronach, bo trzeba myśleć głową, a nie chęcią orgazmu.
Cóż, 14 lat mam dawno za sobą, a moja mama na siłę szuka mi faceta, bo uznała, że w takim tempie, to zostanę starą panną.
Do więzienia nie, ale do zakładu poprawczego lub schroniska dla nie letnich - jak najbardziej. Cóż, w USA 10-letnie dzieci są skazywane na śmierć za popełnienie zbrodni.
Nawet do zakładu poprawczego nie ;) Ta sytuacja jest mi dobrze znana, więc wiem, że takiemu dziecku nic za to nie grozi. To USA, to inny świat. Kiedy tam byłam zobaczyłam, że wychowanie jest zupełnie inne.
W takim razie chłopak mojej siostry już dawno siedziałby w więzieniu. Nic nie zależy od danego sądu, bo prawo wszędzie jest takie samo. I robią to z premedytacją.
Chodziło mi o urząd sędziego, a nie o gmach lub ogólnie władzę sądowniczą. Na sali sądowej różne rzeczy lubią się dziać. A już najlepsi są świadkowie "ale ja nic nie wiem i nic nie widziałem".
Pewnie, że dużo. Dochodzi do tego, że jak sędzia jest samotnym facetem, a prokurator zgrabną panną, to da jej wygrać sprawę, serio. Czy boją... Zależy w jakiej sprawie. Zwykle po prostu nie chcą pomóc.
Gdyby Bóg miał decydować, kto jaką karę powinien dostać, to w starożytności nie powstałby chociażby taki ostracyzm. Zresztą, w starożytnej Grecji był politeizm, więc chrześcijańskie zasady nie miały tam żadnego znaczenia. Zatem rola Boga była mocno ograniczona.
Pewnie, Bóg dawno przestał mieć dla kogokolwiek znaczenie. I tak każdy jest kowalem własnego losu. Chociaż i tu można się kłócić, bo jeśli chcemy iść w prawo, to los zepchnie nas na lewo.
Nie, moja cioteczna siostra jest w ciąży ;) Dlatego zastanawiam się, co zrobiłby naród na jej miejscu, a kiedy wyraziłam swoją opinię zostałam uznana za dzieciobójcę. Ot, taki żywot, kiedy nie jest się w czyjejś sytuacji :p
Poczytaj komentarze- ja jestem egoistką, bo jestem za aborcją. Wydaje mi się, że jeżeli na świecie pojawia się ktoś niechciany, to niszczy życie innym. Jak dorasta to z czasem staje się tylko przyzwyczajeniem. A człowiek ma granice wytrzymałości. Żyjesz sama, bo chcesz.
Wiesz, mi chodzi ogółem o emocje ludzki. Ja myślę, że aborcja i eutanazja nigdy nie będzie legalna, bo jesteśmy w sidłach religii. Ale spytam: dlaczego zapomnij? Ciekawią mnie Twoje poglądy :)
To byłoby straszne dla moich rodziców. I pewnie byłabym przerażona. Za dziecinna byłam wtedy. A instynkty macierzyńskie dopiero mi się budziły ok. 17 :)
Pewnie byłaby to dla mnie stresująca sytuacja, ale urodziłabym. Mimo wszystko nie zabiłabym swojego dziecka. W końcu nie jest niczemu winne, nie prosiło się na świat, więc skoro otrzymało to życie, niezależnie w jakich okolicznościach, ma prawo je zachować aż do naturalnej śmierci.
Jeśli ma się wątpliwości, warto się zastanowić, czy ja w 100% byłem upragnionym dzieckiem moich rodziców? Może przez chwilę moja mama też się wahała, czy nie poddać się aborcji, a tata rozważał, czy nie oddać mnie do sierocińca? Często nie jesteśmy świadomi tego, dlatego trzeba uszanować również prawo do narodzin i naszego dziecka.
Często nie jesteśmy świadomi tego, czy w 100% jesteśmy upragnionymi dziećmi naszych rodziców.
Mówisz, że aborcji dokonuje do 12 tygodnia, a dziecko nie ma wtedy świadomości. Wiesz, dzieci, które się urodziły, też nie są świadome. Potrzebują stałej opieki, aby się rozwijać. Należy je karmić, przewijać, kąpać, uczyć podstawowych czynności itd. Wychodząc z założenia, że takie dziecko nie ma świadomości, bo jest niesamodzielne (zapewne nie zdaje sobie nawet sprawy, że żyje), można uznać, że zabójstwo kilkumiesięcznego maluszka nie jest niczym złym.
Mogę polecić Ci książkę dotyczącą aborcji, którą napisał Peter Kreeft - "Aborcja. Trzy punkty widzenia" oraz film, który jest dostępny na youtube z polskim napisami - "180 movie". Na pewno wyciągniesz z nich jakąś refleksję :)
Przeczytam, z chęcią przeczytam ;) Ale moją główną refleksją jest życie siostry. To mój priorytet, a nie wiara i krzyk ludzi, którzy przecież nigdy nie cierpieli przez życie.
Nie mam pojęcia co bym zrobiła. Teraz też nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.. Nie mam najmniejszej pewności jak bym się zachowała. Nie wiem czy bym urodziła, aczkolwiek myśl o aborcji przeraża mnie jeszcze bardziej..
Przeczytałam parę komentarzy i widzę, dyskusja wre :)
Jeżeli chodzi o temat: mimo wszystko na pewno bym urodziła to dziecko. Za nic nie zdecydowałabym się na aborcję. Jest to dla mnie niewyobrażalne. Zwłaszcza, że pomyślę, iż mnie również mogło nie być na tym świecie (lekarz mojej mamie aborcję zalecił, w ciąży ze mną). Jeżeli dziecko zostało poczęte w przypadku dobrowolnego stosunku, konsekwencje trzeba ponieść. Jeżeli w przypadku gwałtu: są domy dziecka, adopcje. Nie my decydujemy o śmierci. Jakby nie patrzeć - części nas.
Jak nie decydujemy, skoro sami popełniamy samobójstwa i zabijamy? To decyzja. Mając czternaście lat i rodząc zabijamy siebie i bliskich. Owszem, jestem za ponoszeniem konsekwencji, ale nie w ten sposób, bo wszyscy cierpią.
wolę nie myśleć :D Boże, gdzie ja w tym wieku o seksie myślałam ;p przecież wtedy nie wie się do czego jest seks!
OdpowiedzUsuńWie się ;) Już w szkole zaczyna się o tym mówić.
UsuńW tym wieku nawet o tym nie myślałam. Ciekawe... Pewnie bym się załamała.
OdpowiedzUsuńChciałbyś żyć?
UsuńPewnie w pierwszej chwili nie, ale po zastanowieniu, rozmowach z bliskimi - tak. I to, co tutaj piszesz o aborcji (w innych komentarzach) to brednie. Aborcja to zabicie, rozumiesz? Mnie wcale nie chodzi o Kościół i to, że on jest przeciwny. Ale wyobraź sobie, że gdzieś tam głęboko w Tobie jest człowieczek, który chce żyć tak jak każdy inny. A Ty go zabijasz. I ono nic nie może zrobić, to dziecko... Wiesz dlaczego tak sądzę? Do tej pory miałam mieszane zdanie. Ale ostatnio chciałam popełnić samobójstwo. Najadłam się tabletek a potem wskoczyłam do jeziora. Przyjaciółka wskoczyła za mną. Woda była głęboka, tak bardzo się bałam... Podała mi rękę. Zaczęłam się topić. W ostatniej chwili się jej chwyciłam. Od tej pory cenię życie strasznie, choć to dziwne i naiwne.
UsuńJeśli takie dziecko oddajesz do adopcji, to ktoś na prawdę może je pokochać. Jesteśmy tylko ludźmi i z pewnymi sprawami nie możemy sobie poradzić. Ale wyobraź sobie; masz 20 lat i dowiadujesz się, że jesteś "produktem" nieudanej aborcji. Co czujesz?
A teraz z drugiej strony. Masz 20 lat i dowiadujesz się, że jakaś dziewczyna urodziła Cię w wieku 14 lat i dla Twojego dobra oddała Cię do adopcji.
Życie jest najważniejsze. To największy dar od Boga, a jeśli w niego nie wierzysz, to od Istoty Wyższej. Bo każdy mądry i myślący człowiek wie, że takowa Istota istnieje.
Piszesz też, że traktujesz aborcję jako próbę zapobiegnięcia cierpieniu. Czyjemu cierpieniu? TWOJEMU.
UsuńPrzestań być taką egoistką. Dzieci to największy dar od Boga zaraz po życiu.
Nie chcę na Ciebie naskakiwać, na siłę coś perswadować. Ale może moje słowa coś do Ciebie przemówią, zmienią Twoje spojrzenie na tę sprawę.
Nie zmienią. Możesz się wierzgać, pisać o samobójstwach, nieudanych próbach. Ale za Tobą ktoś wskoczył, masz swojego Boga, wiesz kim jesteś. Wiesz, że nikt nie chciał się Ciebie pozbyć, masz świadomość ludzi, którzy Cię kochają. Wolałabym żyć ze świadomością, że chcieli się mnie pozbyć, żebym nie cierpiała, niż ze świadomością, że się mnie nie pozbyli pozbyli skazując na cierpienie, bo woleli mnie oddać, pozbyć się odpowiedzialności niż zrobić cokolwiek.
UsuńNie wątpię, że dzieci są "darem", ale wszystko można spierdolić. W pierwszej chwili nie chciałabyś żyć i uwierz, że dążyłabyś do śmierci (zresztą sama o tym wiesz, bardzo dobrze) i wiesz, że zrobiłabyś to, gdybyś tylko była bardziej ostrożna i nie miała obok siebie bliskich, ale na szczęście nie dopuściłaś do tej sytuacji. Gdybyś była w ciąży i gdyby Ci się to udało, to w dupie z tym darem od Boga, który tak cenisz, bo samobójstwo jest milion razy gorsze od aborcji. Poszłabyś za pierwszą myślą- "nie chcę żyć". Instynkt. Może nie dałabyś czasu bliskim na rozmowę z Tobą. Chociaż tego nikt nie wie, ale tak myślę.
I nigdy nie mów, że poglądy innych to brednie.
Mogę mówić, że czyjeś poglądy to brednie, bo w naszym kraju istnieje wolność słowa. Nie uraziłam Cię tym, nie powiedziałam nic, co naruszałoby Twoje prawa - wyraziłam tylko swoją opinię. Dla mnie TO SĄ brednie, dla Ciebie Twoje zdanie.
Usuń"Masz swojego Boga" - celowo podkreśliłam, że nie chodzi mi już o Boga, a o samą Istotę Wyższą (temat rzeka). Na przyszłość czytaj ze zrozumieniem i nie wyciągaj pochopnych wniosków. To się nazywa nadinterpretacja. Ale nie przyszłam tu po to, żeby Cię obrażać, czy Ci ubliżać. Nie w tym cel.
Jakie widzisz cierpienie w tym, że jakaś rodzina, która np. nie może mieć dzieci ze względów zdrowotnych przygarnia do siebie sierotkę? Masz wypaczone spojrzenie na rodziny zastępcze/adopcję.
Oddanie dziecka do adopcji nie jest pozbywaniem się odpowiedzialności. To właśnie ODPOWIEDZIALNOŚĆ zrobić wszystko co w naszej mocy - w tym wypadku oddajemy dziecko w dobre ręce, bo sami nie jesteśmy w stanie zapewnić mu tego, co potrzebne - żeby było mu jak najlepiej.
Nie mów za mnie - "w pierwszej chwili nie chciałabyś żyć" - bo mną nie jesteś.
Samobójstwo nie jest milion razy gorsze od aborcji. To sprawa bardzo osobista. Wg mnie na równi to beznadziejne rozwiązanie, pogwałcenie najważniejszego prawa - prawa ŻYCIA. I nie osądzaj mnie na podstawie bezsensownego czynu. Owszem, targnęłam się na swoje życie i to zmieniło wszystko. NA LEPSZE w moim spojrzeniu na świat.
Ile Ty masz lat? To jedyne pytanie, które nasuwa mi się po przeczytaniu Twoich wywodów.
Więc masz swoją Istotę wyższą. Sens zdań można przekładać tak, jak się chce.
UsuńPo raz kolejny mówię, że jest. To moje zdanie i Ty go nie zrozumiesz. Nie zrozumiesz, bo patrzysz przez pryzmat. Nie zrozumiesz, bo masz swoje poglądy i nie stawiasz się w czyimś imieniu. Nie musisz rozumieć, nie musisz czytać moich wywodów, bo to moje wywody. Mam osiem lat i jestem dzieckiem, które rodzice oddali do domu dziecka. I świetnie się z tym czują, bo myślą, że są odpowiedzialni. Zmienili tym sposobem świat na lepsze w ich oczach. Są szczęśliwi, bo mają okulary dzięki którym widzą to, co chcą widzieć.
Ty też ją powinnaś mieć, jeśli masz choć odrobinę rozumu i choć przez chwilę zastanowisz się nad światem i życiem w ogóle.
UsuńNie chodzi o to, że nie zrozumiem Twojego zdania. Ja po prostu mam swoje i podważam Twoje, ponieważ w moim mniemaniu jest ono spowodowane jakimś chorym spojrzeniem na świat.
Mówisz, że patrzę przez pryzmat. Pryzmat czego?
Teraz swoją ironią tylko udowadniasz, że brak Ci argumentów na moje zarzuty. Dziękuję :))
A co jeżeli nie mam rozumu? Jeżeli jestem chora? Bo odpiszesz, że jestem. Domyślam się, że tak myślisz. Trudno, jestem.
UsuńPryzmat swoich zadymionych poglądów i chociażby postaci jaką sobie wykreowałaś.
Nie, po prostu nie chce mi się kontynuować tej rozmowy. Mam ochotę napisać, że reprezentujemy nie te poziomy uczuć, ale domyślam się jak to zinterpretujesz. Nie ma za co :) Jestem pełna tolerancji dla ludzi z klapkami poglądów.
Kochana, to miała byc normalna ludzka dyskusja, a nie dopiekanie sobie na zasadzie "kto komu bardziej pojedzie" :)
UsuńPowinnam się teraz obrazić za te "zadymione poglądy"?
Najprościej zakończyć dyskusję, gdy zabraknie argumentów mówiąc "nie chce mi się kontynuować". Pozdrowienia dla polskich gimnazjalistek...
Nikomu nie dopiekłam, ale skoro tak to odbierasz.
UsuńNie obrazisz się, bo nie masz za co.
Dlaczego kończysz dyskusję, cytując moje źle zrozumiane słowa? I znowu pryzmaty. Również Cię pozdrawiam :)
Nie, mi nie dopiekłaś, ale odpowiadasz w ten sposób, jakbym to ja Tobie zamierzała dopiec.
UsuńPóki co, to nie masz pod jakim względem mi dopiekać, ale chociaż wiem, jak odbierasz to co piszę ;)
UsuńNic nie wiesz o tym co czuję i jak to odbieram. :)
UsuńCieszy mnie to :) Nie chciałabym wchodzić do syfu ludzkich niepoukładanych emocji.
UsuńJeśli uważasz, że obrażaniem kogoś "wygrasz" cokolwiek, to pamiętaj - grubo się mylisz.
UsuńStrasznie niedojrzała jesteś.
Oj, obraziłam Cię?
UsuńJestem. Jestem i nie robię z siebie dorosłej odpowiedzialnej osoby. Jestem, bo człowiek cały czas się uczy. jestem niedojrzała i żyję z tą świadomością.
Tak, nazywając moje uczucia jako "syf ludzkich niepoukladanych emocji" czuję się urażona. Kolejne moje plusy tutaj dziś: umiem przepraszać, przyznawać się do błędów i słabości :)
UsuńSkoro jesteś niedojrzała, wiesz o tym, to nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia.
Nie nazwałam tak konkretnie Twoich uczuć. Chyba że... zacytuj ;)
UsuńSkąd wiesz, że nie mam pojęcia? Skąd ta pewność? Niedojrzały człowiek, to nie człowiek bez doświadczeń.
Trzecia gimnazjum? Jak przypuszczam seksu nie uprawiałaś. Nie miałaś osobistej styczności z aborcją do tej pory, oprócz tej z kuzynką. Mam mówić dalej?
UsuńSama się przyznałaś, że jesteś niedojrzała, więc nie wałkuj tematu.
Napisałam: Nic nie wiesz o tym co czuję i jak to odbieram. :)
Odpowiedziałaś:Cieszy mnie to :) Nie chciałabym wchodzić do syfu ludzkich niepoukładanych emocji.
Odbieram to jednoznacznie.
Możesz przypuszczać. Przypuszczać. Podobnie jak ja mogę przypuszczać, że Ty też nie miałaś, więc też "nie wałkuj tematu".
UsuńOdbieraj. Każdy medal ma dwie strony.
A przypuszczaj. To nawet pochlebne dla mnie przypuszczenia :))
UsuńTak przypuszczałam, że tak przypuścisz ;)
UsuńNie wyobrażam sobie takiej sytuacji... Nie chciałabym chować tego dziecka... Nawet jakbym teraz była w ciąży nie chciałabym go chować... Ale znam dziewczynę, które urodziła w grudniu dziecko a 15 lat kończy niedługo.
OdpowiedzUsuńA co myślisz o aborcji?
UsuńW przypadkach gwałtu albo zagrożenia życia matki lub jak wiadomo, że urodzi się roślinka (jakieś tam poważne choroby ma czy coś) jestem za aborcją. W innych przypadkach nie.
UsuńMoim zdaniem jeżeli chodzi o aborcję to wszystko powinno być dokładnie zbadane, żeby nie dokonywać jej "od tak, bo mi się nie chce". A przypadki mogą być różne.
UsuńJa tak jak napisałam. Aborcja ot tak bo nie chcę mieć dziecka nie jest dla mnie do przyjęcia.
UsuńNie jest ona możliwa ;)
UsuńWiem.
UsuńI dobrze, że nie.
UsuńJa w tym wieku nawet nie myślałam o pójściu do łóżka z kimkolwiek... Ale gdybym była w takiej sytuacji, na pewno urodziłabym to dziecko, nie wiem tylko, czy chciałabym je wychowywać. Chociaż myślę, że tak. ;)
OdpowiedzUsuńSpłodzić nowe życie, to znaczy być za nie odpowiedzialnym, a nie myśleć o pozbyciu się go. Już lepiej byłoby nie rodzić wcale.
UsuńWłaśnie przez tą odpowiedzialność trzeba pozwolić mu się narodzić.
UsuńWidzisz, Twoja odpowiedzialność polega na tym, że wiesz, że wychowałabyś je :) To już jest odpowiedzialność.
UsuńSkoro daję komuś życie, muszę mieć też na tyle odwagi, by pomóc mu przez nie przejść. Takie są moje zasady. ;)
UsuńSzkoda, że tak wielu ludzi obecnie sprowadza seks do roli sportu i sposobu na wyżycie się, chociaż każdy wie, co jest jego naturalną konsekwencją. Według mnie to skrajny brak odpowiedzialności i dojrzałości. Gdyby nie takie podejście do życia, nie byłoby zabijania nienarodzonych dzieci. A na pewno nie w takim stopniu, jak jest teraz.
Jednak jeżeli ktoś spłodziłby dziecko, a potem chciałby je zostawić, to jestem za aborcją. Ciężko nazwać traktowanie seksu jako sport w wieku 14 lat, ale ludziom tego zabronić nie można.
UsuńWidzisz, mam koleżankę, która została adoptowana, została porzucona jako dziecko. Jest normalną, wesołą nastolatką. Gdy pytają ją, jak się czuje jako osoba adoptowana, mówi, że to oni są właśnie jej prawdziwą rodziną, że innej nie ma, nawet nie zastanawia się na co dzień, kim była jej prawdziwa matka i czemu nie chciała jej wychować, czemu oddała ją do sierocińca.
UsuńCzyli rozumiem, że ona też powinna zostać uśmiercona w łonie matki, która jej nie chciała? Zastanów się, bo myślę, że trochę zbyt łatwo wydajesz osąd. Bycie porzuconym przez rodziców nie oznacza, że taka osoba będzie nieszczęśliwa. Każdy powinien dostać szansę na to, by żyć. Nie nam zastanawiać się, czy ktoś byłby szczęśliwy czy nie, bo po prostu nie możemy tego wiedzieć.
Widzisz, mam czternastoletnią siostrę w ciąży, która próbowała popełnić samobójstwo, nie chce żyć, ma poważne problemy i nie chce patrzeć na te dziecko, a od dłuższego czasu nie ma z nią kontaktu, bo myśli tylko o śmierci.
UsuńKAŻDY POWINIEN DOSTAĆ SZANSĘ NA TO, BY ŻYĆ. Żyć tak, jak chce żyć.
Sory, że się wtrącam, ale @Kica - podałaś argument, który opiera się na jakimś tam prawdopodobieństwie, na tym, że trzeba mieć NADZIEJĘ na to, że dziecko spotka kogoś kto da mu szczęście, ale jest możliwość, że tak nie będzie - zwłaszcza w dzisiejszych czasach - teraz jest więcej dzieci w domach dziecka. Tylko i wyłącznie logicznie rzecz biorąc, aborcja jest w tym przypadku lepszym rozwiązaniem - i właśnie aborcja jest tutaj mniej egoistyczna niż oddanie do przytułku. Mamy pewność, że dziecka nic złego już nie spotka. Z resztą z tego co wiem, aborcja jest możliwa do 12 tygodnia ciąży, a dziecko nie może odczuć bólu fizycznego aż do 24 tygodnia, bo nie ma jeszcze zrośniętej kory mózgowej z jakimiś tam łukami podkorowymi.
UsuńABORCJA TAK, ale nie dla zabawy, z pełną odpowiedzialnością i szacunkiem dla dziecka. Czasem jednak, jest na nią za późno...
W ogóle dziwi mnie podejście większości komentujących, sądziłem że będą bardziej rozsądni, a nie ślepo wierzący w jakieś bajki.
W. wpadłaś w swoje sidła. Napisałaś "KAŻDY POWINIEN DOSTAĆ SZANSĘ NA TO, BY ŻYĆ."
UsuńWIĘC DLACZEGO NIE CHCESZ DAĆ PRAWA DZIECKU, KTÓRE JEST W ŁONIE MATKI, BY ŻYŁO?
Rafale, o jakich ślepych bajkach mówisz?
UsuńZdanie, że aborcja jest mniej egoistyczna, niż oddanie malucha do domu dziecka jest skrajnie beznadziejne. Wiesz, co oznacza egoizm?
Twoje spojrzenie na ludzi ogółem też jest jakieś spaczone. Nie wszyscy są źli. A Ci, którzy CHCĄ przygarnąć malucha w większości są dobrymi ludźmi. Są sprawdzani, nierzadko przechodzą różne kursy. Widać zbyt mało informacji masz na ten temat, by się wypowiadać.
I co to za argument, że "dziecka nie boli"? Analogicznie mogę Cię uśpić i zabić na śnie. To żadne przestępstwo, bo Ty nic nie poczujesz, tak?
Trochę logiki ludzie. Jak czytam takie opinie to wątpię w ludzkość...
To nie są moje słowa złotko. Tym razem to Ty nie przeczytałaś ze zrozumieniem ;)
UsuńWolność słowa, to szacunek do poglądów innego człowieka.
Przepraszam, zwracam honor z całym szacunkiem.
UsuńW każdym razie takie jest moje zdanie, że każdy powinien mieć szansę na życie.
Wolność słowa, a szacunek to dwie odrębne sprawy. Mam wyjaśnić?
Inaczej się wysłowię po prostu ;)
Usuńmoim zdaniem wolność słowa powinna obejmować też szacunek do poglądów innego człowieka, bo jak Ty traktujesz kogoś jak szmatę, to ktoś może tak traktować Ciebie, a miłe to nie jest.
Gdzie potraktowałam Cię jak szmatę? Zacytuj, będzie prościej.
UsuńWolność słowa - każdy wie co oznacza. A to, że nazywam to, co mówisz BREDNIAMI nie oznacza braku szacunku. To tylko moje zdanie. Co innego gdybym nazwała Cię heretyczką...
Nie chciałem odpowiadać aby nie zrobić z siebie debila.
UsuńJa mówie o tym, że jest "mały popyt" na dzieci (wiem że to drastycznie brzmi, broń Boże nie jestem lewakiem) i że zazwyczaj nie są w ogóle adoptowane, siedzą aż do pełnoletności w tych sierocińcach, a Ty mówisz mi o tym, że rodzice zastępczy są sprawdzani - adopcja to doskonała rzecz, ale zauważ, że mała jest "podaż" tych adoptujących.
Dziecka nie boli - dziecko nawet nie wie że żyje, nie ma świadomości - świadomość rodzi się wraz z szyszynką i do tego ona musi być rozwinięta - musi mieć jakieś doświadczenia - w brzuchu nikt nie powie jej (tej świadomości) o tym co to jest życie i że jest 'fajne'. A to, że nie boli fizycznie to tylko dodatkowy argument za.
I jeszcze "troche logiki" - ładna logika - prawdziwa logika to kierowanie się tym by wybrać najlepsze - najbardziej prawdopodobne wyjście z jakiejś sytuacji - tu prawdopodobieństwo adopcji jest mniejsze niż tego by po prostu usunąć ciążę raz na zawsze..
To był przykład ;) Czytanie ze zrozumieniem.
UsuńAleż nazywaj jak chcesz. Dla mnie brednią mogą być spekulacje, pustka w ludziach, bycie heretyczką, bredniami mogą być brednie, ludzkie życie i mówienie o aborcji, kiedy nie miało się kontaktu z niechcianą ciążą. Ale to ja i moje poglądy.
W jakim świecie Ty żyjesz? Ilość kobiet bezpłodnych (o ile się nie mylę statystycznie co 4 kobieta nie może mieć dzieci) i impotentów wzrasta z roku na rok. Oczywiście moda na małe rodziny (mąż, żona i piesek) też była, ale powoli przemija. A ludzie chcą mieć dzieci. Więc je adoptują. Polecam poczytać czasami jakieś strony z autentycznymi wiadomościami, pooglądać jakieś fakty, czy coś... Czego teraz uczą w tych szkołach?
UsuńTo, że dziecko nie wie, że czeka je życie jest dla Ciebie argumentem? Po raz kolejny zobrazuję to analogicznie. Wykastrujmy małą dziewczynkę. Ona przecież nie wie, że kontakty płciowe i dotyk łechtaczki mogą dać jej przyjemność, a stosunek dziecko. Czyli nie robimy jej tym krzywdy, tak? Przecież można do końca pozostawić ją w nieświadomości i niech sobie stara kobita nie wie, że gdzieś tam kiedyś miała "coś", co dał jej Bóg. Tak?
Kalkulujesz na ILOŚĆ prawdopodobieństwa, nie na jakość. A w tym wypadku oddanie dziecka do adopcji to postawienie na JAKOŚĆ podjętej decyzji.
W. przestań z tym czytaniem ze zrozumieniem, mało chwytliwy atak :) Wiesz, że teraz kierujesz się zasadą "Najlepszą obroną jest atak"? Zgadnij czyje to słowa. Hitlera. Ale on tak samo był za życiem, jak i Ty. WCALE.
UsuńNie miałam kontaktu, tak samo jak Ty zapewne nie miałaś kontaktu z seksem. Więc po co wypowiadasz się na ten temat? Każdy ma jakieś swoje poglądy, zasady. Gdybyśmy kierowali się zasadą "jak nie miałeś z czymś kontaktu, to się nie wypowiadaj" to świat by milczał.
Nie ja zaczęłam atakować, a jeżeli masz coś do Hitlera, to Twoja sprawa. Ludzie zabijają się codziennie, świadomie. Twój Hitler, nie mówił nic o aborcji. On zabijał świadomie, sprawiając ból, a to różnica.
UsuńWidzisz, miałam. Miałam podobnie jak z próbami aborcji, samobójstwami i dziewczyną, która cytuje Hitlera. Wszystko jest dla ludzi i życie i śmierć. Człowiek dąży do swojej wygody nawet kosztem życia innego. I co, że teraz wychodzę na egoistkę? Mam robić z siebie Jezusa? Nie. Dlaczego? Bo jestem człowiekiem.
Zazwyczaj zostawianie bez odpowiedzi ludzie traktują jako poddanie się, jednak chcę tego uniknąć.
UsuńJako że lubię sprawdzać wszystko co do źródła, chciałem poszukać jakichś statystyk osób decydujących się na adopcję. Czy wzrasta? Nie znalazłem nic wiarygodnego. Wierzę na słowo, ale jaki to procent społeczeństwa? Marginalny w stosunku do tego ile dzieci trafia do domów dziecka. Równie dobrym argumentem tyle że za mną może być to, że zdarza się coraz więcej tego typu wpadek. I co? Właśnie. Ja wolę stawiać na pewność.
Nie wiem co to za porównanie do kastrowania małych dziewczynek - ich pozbawiasz czegoś co jest dobre, a usuwając ciążę niszczysz prawdopodobieństwo że dziecko będzie miało ciężko. Do tego bezboleśnie. Czyli równie dobrze możemy mówić o dziecku, którego nie ma!
To nie Hitler. To Carl von Clausewitz. Nawet gdyby to co ten cytat miałby do bycia za życiem ludzkim?
Cytat mówi o wojnie, nie o małych dzieciach. Dobra. Myślę, że czas kończyć.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPozwólcie, że najpierw odpowiem W:
UsuńNie, nie mam nic do Hitlera. Wręcz przeciwnie. Wyobraź sobie, że nie znam w swoim otoczeniu nikogo, kto tak bardzo podziwiłaby tego człowieka jak ja. Co nie zmienia faktu, że życia ludzkiego nie cenił. Aborcja to również świadome zabijanie.
Zważ na fakt, że Jezus też był człowiekiem. I nie podkreślaj tego faktu (że jesteś człowiekiem), gdy pochwalasz nieludzkie zachowania. Zabijanie. To hipokryzja.
Jeżeli jest dyskusja, to jako człowiek inteligentny (zapewne się za takiego uważasz) rozmawiasz do końca, albo obwieszczasz swoje "opuszczenie pokoju rozmów". Tego wymaga zwykła kultura.
UsuńIle dzieci trafia do domów dziecka? Większość dzieci tam trafiających, to dzieci z rodzin patologicznych, w których panuje alkoholizm etc. Aborcja JAK POWSZECHNIE WIADOMO w naszym kraju JEST ZABRONIONA. I słusznie.
Dlaczego dzieci mają płacić za nieodpowidzialność jakiejś małolaty, ktorej chciało się uprawiać seks bez zabezpieczenia? Jeśli pochwalasz pokrzywdzoną 14stkę, która daje sobie wsadzać penisa tam, gdzie nie trzeba to Twój wybór. Raczej niezbyt chwalebny. I przepraszam za tę dosadność - bardziej nie umiałam :))
No dalej na tym kastrowaniu mogę obrazować - dziewczynkę pozbawiasz "dla jej dobra" łechtaczki, bo przecież moglaby się masturbowac, a to szkodliwe, prawda? Albo mogłaby np. zostać zgwałcona...
Czytaj między wierszami. Jeśli tylko na prawdopodobieństwa byśmy się zdawali, to wszystkie dzieci by się usuwało - "bo świat jest taki okrutny i one mogą w nim cierpieć".
Nie sugeruj się googlammi. Nawet jeśli owe słowa wypowiedział Clausewitz (żyjący w XVIII wieku, więc prawdopodobiestwo jest wielkie) to słowa są rozpowszechniane właśnie przez Hitlera. I nie mają nic do aborcji, a do oburzenia się W. Więc słuchając koleżanki "czytaj ze zrozumieniem" :P
Już rozmawiałam z kimś o tym, że Hitler był mądry. Nie cenił, ale robił to z premedytacją, patrzył i zabijał. Wiedział, że boli. My nie wiemy i zakładamy, że nie, bo wiemy, że życie jeszcze nie rozwinęło się na tyle. Rozmawiając z Tobą doszłam do wniosku, że aborcja to kwestia wygody psychiki.
UsuńZabijanie jest ludzkie. Popatrz na Izrael, Somalię, Syrię, popatrz na wiarę- ona wylała najwięcej krwi. Skoro ludzie zabijają, to jest ludzkie. Tak długo, jak czyn popełnia człowiek jest to ludzki czyn.
On nie zabijał, Kochanie. Pomijając jego karierę na froncie podczas I wojny światowej (o tym w szkole nie uczą, prawda?) podczas trwania II nie tknął nikogo. Miał swoich ludzi od tego. Zabijał dla idei. Nawet to jest "lepsze" (cudzysłów, jakobyś nie odebrała tego opacznie). Bo aborcja to ŚWIADOME ZABICIE DZIECKA. BEZ ŻADNEGO KONKRETNEGO POWODU. POWÓD JEST JEDEN - MATCE JEST/BĘDZIE CIĘŻKO. CÓŻ ZA SKRAJNY EGOIZM.
UsuńAborcja to nie kwestia wygody psychiki. To kwestia człowieczeństwa i tego, jak bardzo jest ono w Tobie rozwinięte. Sugerując się Twoimi wypowiedziami, to albo musisz do tego dojrzeć, albo po prostu już taka jesteś. Twoja sprawa.
Pisząc "zabijanie jest ludzkie"... Cóż, nie mam nic więcej do dodania. Jeśli tak myślisz, to jedyne co Ci powiem - szkoda mi Ciebie. Bardzo mi Ciebie szkoda.
*małe niedopatrzenie - oprócz siebie Hitler nikogo nie dotknął :) bo wiadomo, popełnił samobójstwo.
UsuńMatka zawsze uczyła, że mądrzejszy daje spokój, zawsze jednak jej nie słuchałem, bo nie lubiłem dawać rozmówcy satysfakcji.
Usuń"Ile dzieci trafia do domów dziecka? Większość dzieci tam trafiających, to dzieci z rodzin patologicznych, w których panuje alkoholizm etc. " - tu mam wrażenie, że zapomniałaś o czymś dopisać, bo nie wiem czego to się w ogóle tyczy.
Nie pochwalam żadnych 'puszczających się' 14-tek. Nigdzie tego nie powiedziałem. Powiedziałbym coś o blabla ze zrozumieniem, ale to już jest żenujące.
Od kiedy masturbacja jest zła?
Równie dobrze mógłbym zgwałcić ciebie, bo mam swoje narządy, ale jakie jest tego prawdopodobieństwo? Znikome! Mówię właśnie o tym co jest pewne w stu procentach lub pewniejsze od jakiegoś tam punktu odniesienia. Tu już chyba matematyka.
Przepraszam za wyrażenie, ale pierdolić cytaty, to tylko smaczek, Hitler zacytował kolesia, to nie są jego słowa. Tyle.
"Czytaj ze zrozumieniem" to Twoje słowa ;) Nie ma "pomijając", bo równie dobrze pominąć możemy czy zabijanie ma sens, czy też go nie ma.
UsuńA człowieczeństwo nie ma związku z psychiką? Myślałam, że ma. Kiedy patrzę na ludzi dojrzałych (patrz w lustro) widzę, że to kompletnie nie jest zależne od papierka. Bo kiedy człowiek dojrzały, mądry, przeciwko aborcji, chce popełnić samobójstwo to myślę sobie, że nienarodzone dziecko nie zostawia po sobie nic, a samobójca zostawia.
Mnie nie żałuj, ja radzę sobie w życiu i kiedy stoję na krawędzi to z niej nie skaczę, a potem jako szczyt hipokryzji nie krzyczę, że jestem przeciwko zabijaniu i aborcji. Przeczysz sobie.
@W. Przyznam że mnie zszokowałaś teraz. Ale jestem w stanie Ci zagwarantować, że większą tragedią byłaby dla niej aborcja tego dziecka. Wiesz ile kobiet straciło chęć życia, zdrowie psychiczne, ile wylądowało w psychiatryku z powodu wyrzutów sumienia po aborcji, ile kobiet nie mogło patrzeć na dzieci innych ludzi po takim czynie? Słyszałaś o czymś takim jak syndrom poaborcyjny, który czasem pojawia się nawet kilkunaście lat po dokonanym? Spójrzmy prawdzie w oczy, Twoja siostra jest jeszcze dzieckiem. Źle, że dziecko zachodzi w ciążę. Ale są rzeczy gorsze niż ciąża, gdy będzie starsza, zrozumie to. Aborcja nie jest rozwiązaniem tej sytuacji, ba, wręcz by ją pogorszyła.
Usuń@Rafał. Twierdzisz, że do 12 tygodnia można spokojnie przeprowadzić aborcję, bo płód nie odczuwa bólu. Proponuję, żebyś wybrał się na oddział ginekologiczno-położniczy i pogadał z kobietami, które są w 9 czy 11 tygodniu ciąży i mogą nie donosić. One nie mówią o CZYMŚ co jest w ich brzuchu, tylko o KIMŚ, żywym dziecku, którego życie jest zagrożone. Moja mama jest położną i widziała niejedną tragedię. A tak poza tym, serce dziecka zaczyna bić w 4 tygodniu ciąży, wtedy też pojawiają się zawiązki kończyn, a w 8 tygodniu dziecko reaguje już na stany psychiczne matki, potrafi wykonać pierwsze ruchy. Może jeszcze mi powiesz, że to nie jest żywa istota, tylko jakiś bezkształtny zlepek komórek?
Pominęłam te komentarze wyżej. Może dołączę się do dyskusji później.
Nie chodzi o satysfakcję. Chodzi o dokańczanie tego, co się zacznie. O walkę (zbyt mocne słowo, ale innego nie mogę znaleźć na ten moment) o swoje poglądy :)
UsuńZ tą ilością trafiających do domu dziecka, już wyjaśniam, chyba niejasno się wyraziłam, przepraszam. Napisałeś, że dużo dzieci tam trafia. Zbyt dużo, by ludzie "nadążali" adoptować. Ale zważ na fakt, że nie biorą się one tam z powodu tego, że ktoś zrezygnował z aborcji w ostatniej chwili. Bo takich jak Ty i W. niestety nie brakuje. Oni wolą usunąć dziecko. A w domach dziecka miejsce znajdzie się dla każdego. Nie tylko dla tych "z patologii". Wiem, bo pracowałam w takim domu dziecka. Jako wolontariusz.
Jeśli nie pochwalasz "puszczających się 14stek" to dlaczego pochwalasz to, że one sobie 'szaleją', a potem muszą zabić ŻYCIE?
Wpływ masturbacji na rozwój seksualny człowieka to osobna sprawa. Osobiście nie mam nic przeciwko zaspokajaniu sobie w pojedynkę swoich potrzeb, ale to powszechnie obecny pogląd, więc przytoczyłam. Cieszę się, że myślisz podobnie jak ja w tym względzie.
Jeśli matematyka, to dobrze trafiłeś. Moja działka. Mniejsza o to.
Jeśli mówisz o czymś, co jest w stu procentach pewne, to zastanów się:
Co jest bardziej prawdopodobne?
*to, że dziecko trafi do domu dziecka i trafi na patolę, zostanie skrzywdzone i w ogóle będzie cierpiało dozgonnie?
*to, że dziecko trafi do takiego domu, wezmą go NORMALNI ludzie i będzie żyło jak miliony innych zaadoptowanych?
Miałeś kiedyś styczność z takimi dziećmi?
Nie zawsze ważny jest autor. Ważna jest propaganda.
@W: Raz wypowiedziałam te słowa, zaczęłaś je cytować sto razy. Powtórzę to, co do Rafała: nie zawsze liczy się autor. Liczy się propaganda :P
UsuńPomijam, bo mówimy już o II wojnie światowej wnioskując po tym, co piszesz. Zresztą odbiegamy od tematu, nie uważasz?
Uważasz mnie za wariatkę, albo heretyczkę, bo zrobiłam to, co zrobiłam? To teraz powiem Ci jedno: gdybym tego NIE ZROBIŁA nie pisałabym teraz tych rzeczy o aborcji. Coś zrozumiałam. Nawet dorosła kobieta czasami może się pogubić.
@xyz Pewna osoba napisała mi prywatnie, że piszesz to co piszesz, bo nie wiesz o czym mówimy. I teraz to widzę- rozmawiasz, ale nie myślisz o tym co my.
UsuńNie uważam, dlaczego miałabym oceniać ludzi po tym, że kierowali się chwilą? Dorosłość to pojęcie względne.
@W: Dlaczego więc nie napisze tego publicznie? :))
UsuńWiem, o czym mówię, bo miałam styczność z takimi ludźmi i takimi wydarzeniami. To, że mam odmienne poglądy, nie oznacza, że moje są gorsze, że to herezje.
Zaprzeczasz sama sobie. W poprzednich komentarzach wyraźnie widać Twoją krytykę skierowaną ku mojej osobie właśnie z powodu tego, co zrobiłam.
@Kica Ale widzisz, gdyby ona się zabiła to byłaby strata dwóch żyć. Fakt, że za swoje czyny trzeba być odpowiedzialnym, ale strata człowieka, którego praktycznie nie ma, a strata kogoś, kto żyje na tym świecie od 14 lat to różnica. Myślę, że zrozumie też, że są rzeczy gorsze niż aborcja.
UsuńA co do oczki rozmowy, to ona nie potrwa już długo ;)
@xyz Może dlatego, że ma dość Twojego czczego gadania? Nie masz odmiennych poglądów. W sprawie aborcji jest pewnie pół na pół, ale nie każdy tak bardzo broni swojego zdania jak Ty.
UsuńTy widzisz krytykę. Ja widzę argumenty.
@W: Bo nie każdy ma odwagę mówić publicznie to, co myśli. Ja siebie cenię akurat za tę umiejętność, nawet jeśli ktoś nazwie to czczym gadaniem.
UsuńKażdy widzi to co chce. Ale fakty mówią za siebie.
Właśnie. I to co tu napisałaś, można już nazwać tolerancją.
UsuńNazywanie czyiś poglądów czczym gadaniem nie świadczy o tolerancji, koleżanko :)
UsuńSprostowanie: więc wychodzi na to, że ja tutaj jestem tolerancyjna, nie wy.
UsuńDobranoc :)
Aj, oceniaj jak chcesz, bo przerabiasz na swoją rację, którą chcesz za wszelką cenę udowodnić.
UsuńDobranoc ;)
Po trupach do celu. Nie bez powodu Hitler to jeden z moich autorytetów. Amen :P
UsuńTeoria podobna do tej, że najlepszą obroną jest atak :)
UsuńPolecam przeczytać "Przypadek Adolfa H." E. E. Schmitta. Może to Ci coś rozjaśni ;)
UsuńPrzeczytam nasz blogowy ukryty Hitlerze :)
UsuńDzięki, dla mnie On był Wielki, to komplement. Ludobójcą nie jestem.
UsuńNie potwierdzę, bo masz bardzo sprzeczne poglądy, więc myślę, że sama nie wykreowałaś ich do końca.
UsuńAle urodzić dlatego, że się wpadło, czy dlatego, że żyje się w dziwnych czasach i trzeba to zrobić w tym wieku?
OdpowiedzUsuńŻe się wpadło.
UsuńZacznijmy od tego, że w tym wieku jeszcze nie myślałam, aby się z kimś kochać. Nie byłam na to gotowa.
UsuńAle zapewne byłabym przestraszona. Bądź co bądź, urodziłabym dziecko. Nie mogłabym poddać się aborcji, ponieważ żałowałabym tego do końca życia. Jak można zabić własne dziecko!? Niektórzy mówią, że to jeszcze nie dziecko, to dopiero płód itd. Ale przecież z tego płodu wkrótce byłoby dziecko...
Nie, mi się to w głowie nie mieści. Ani ciąża w wieku 14 lat, ani aborcja.
Aborcję traktuję po prostu jako próbę zapobiegnięcia cierpieniu. Bo po co wychowywać się tam, gdzie jest się niechcianym? Ale jeżeli komuś nie mieści się to w głowie to rozumiem, bo to sprawa bardzo indywidualna.
UsuńAborcja jest zła, jak zwać tak zwać, to morderstwo. Dziecko można oddać.
OdpowiedzUsuńInni ludzie? Nie ma po co się nimi przejmować, to tylko puste postacie które żywią się czyimś bólem, cierpieniem.
Wiek 14 lat mam dawno za sobą, dlatego się cieszę, że nie jestem byłam w ciąży. Co bym zrobiła? Załamałabym się
Więc poczuj się oddanym dzieckiem. To nie jest morderstwo? Jest. Jeszcze gorsze niż każde inne. Takie z premedytacją, największe chamstwo z możliwych- wiedzieć, że gdzieś tam jest ktoś kogo nie chcieliśmy znać. Urodziliśmy, wzięliśmy odpowiedzialność za jego życie, a potem zostawiliśmy. Już lepiej zaoszczędzić cierpienia i zabić nieświadomie.
UsuńNie koniecznie.
OdpowiedzUsuńDlaczego się odezwał ? Może, dlatego że kocha, tylko on znów zamilkł.
Nic nie jest koniecznością.
UsuńA Ty kochasz?
Mimo wszystko,urodziłabym. Gdyby rodzice krzywo na mnie patrzyli, uciekłabym z domu, ale nigdy nie dałabym skrzywdzić tego maleństwa. Nie mówię, że zostawiłabym je, pewnie oddałabym komuś, kto mógłby zapewnić mu lepsze warunki niż, samotna wtedy i nieletnia, matka.
OdpowiedzUsuńNo i zapewne facet, który by mi to dziecko zrobił, zostałby ukarany, bo spał z nieletnią.
Choć wina leży po obu stronach, bo trzeba myśleć głową, a nie chęcią orgazmu.
Cóż, 14 lat mam dawno za sobą, a moja mama na siłę szuka mi faceta, bo uznała, że w takim tempie, to zostanę starą panną.
A gdyby Twój facet też miał 14 lat?
UsuńCiekawa perspektywa.
To poszedłby siedzieć, od 2 do bodajże 12 lat. I tyle z jego młodości.
UsuńI warto się spieszyć z dorosłością?
Nie poszedłby ;) Prawo obejmuje bodajże od 15 albo 16 roku życia w takich sprawach.
UsuńJasne, że nie. Psujemy sobie życie.
Do więzienia nie, ale do zakładu poprawczego lub schroniska dla nie letnich - jak najbardziej.
UsuńCóż, w USA 10-letnie dzieci są skazywane na śmierć za popełnienie zbrodni.
Nawet do zakładu poprawczego nie ;) Ta sytuacja jest mi dobrze znana, więc wiem, że takiemu dziecku nic za to nie grozi.
UsuńTo USA, to inny świat. Kiedy tam byłam zobaczyłam, że wychowanie jest zupełnie inne.
Może, 13-21 takie są progi :)
UsuńAle i tak wszystko zależy od sądu.
Tak, 12-letnie dziewczynki zabijają mamę, tatę i braciszka.
W takim razie chłopak mojej siostry już dawno siedziałby w więzieniu. Nic nie zależy od danego sądu, bo prawo wszędzie jest takie samo.
UsuńI robią to z premedytacją.
Chodziło mi o urząd sędziego, a nie o gmach lub ogólnie władzę sądowniczą.
UsuńNa sali sądowej różne rzeczy lubią się dziać. A już najlepsi są świadkowie "ale ja nic nie wiem i nic nie widziałem".
A, rozumiem ;) Dużo do rzeczy ma to, kto sądzi.
UsuńLudzie często boją się zeznawać. Przyjmują wygodne pozycje.
Pewnie, że dużo. Dochodzi do tego, że jak sędzia jest samotnym facetem, a prokurator zgrabną panną, to da jej wygrać sprawę, serio.
UsuńCzy boją... Zależy w jakiej sprawie. Zwykle po prostu nie chcą pomóc.
Niektórzy mówią, że tylko Bóg może ich sądzić, ale to nie prawda. Nawet ta komercja jest potrzebna, bo coś daje.
UsuńGdyby Bóg miał decydować, kto jaką karę powinien dostać, to w starożytności nie powstałby chociażby taki ostracyzm. Zresztą, w starożytnej Grecji był politeizm, więc chrześcijańskie zasady nie miały tam żadnego znaczenia. Zatem rola Boga była mocno ograniczona.
UsuńA nie wydaje Ci się, ze ludzie szyją Boga na swoją miarę?
UsuńPewnie, Bóg dawno przestał mieć dla kogokolwiek znaczenie. I tak każdy jest kowalem własnego losu. Chociaż i tu można się kłócić, bo jeśli chcemy iść w prawo, to los zepchnie nas na lewo.
UsuńLos, który jest sterowany ludźmi. Nie wiem czy to ludzie są narzędziem losu, czy raczej los ludzi.
UsuńMy nie mamy na niego żadnego wpływu, to on krzyżuje nam plany, więc to on steruje ludźmi.
UsuńZależy kto w co wierzy ;) Ja myślę że na wszystko mamy jakiś wpływ.
UsuńNie wyobrażam sobie tego. A jesteś w ciąży, czy coś? Nie wiem, ile masz lat, więc tak tylko spekuluję ;]
OdpowiedzUsuńNie, moja cioteczna siostra jest w ciąży ;) Dlatego zastanawiam się, co zrobiłby naród na jej miejscu, a kiedy wyraziłam swoją opinię zostałam uznana za dzieciobójcę. Ot, taki żywot, kiedy nie jest się w czyjejś sytuacji :p
UsuńMoja siostra cioteczna też była nieletnią matką. I teraz ja nie mam życia, bo ciągle mi gadają, że jestem egoistką, bo żyję sama.
UsuńPoczytaj komentarze- ja jestem egoistką, bo jestem za aborcją. Wydaje mi się, że jeżeli na świecie pojawia się ktoś niechciany, to niszczy życie innym. Jak dorasta to z czasem staje się tylko przyzwyczajeniem. A człowiek ma granice wytrzymałości. Żyjesz sama, bo chcesz.
UsuńAj sorry, skupiłam się tylko na poście. Aborcja? W naszym kraju? Zapomnij!
UsuńWiesz, mi chodzi ogółem o emocje ludzki. Ja myślę, że aborcja i eutanazja nigdy nie będzie legalna, bo jesteśmy w sidłach religii.
UsuńAle spytam: dlaczego zapomnij? Ciekawią mnie Twoje poglądy :)
Właśnie myślałam o sidłach religii ;D Strasznie moherowe państwo mamy.
UsuńMoherowe i takie... zapatrzone.;)
UsuńTo byłoby straszne dla moich rodziców. I pewnie byłabym przerażona. Za dziecinna byłam wtedy. A instynkty macierzyńskie dopiero mi się budziły ok. 17 :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy nie mają wyboru, ale to jest straszne.
UsuńNiektórzy nie mają. Ale raczej nie oddałabym dziecka :)
UsuńGratuluję odpowiedzialności :)
UsuńPewnie byłaby to dla mnie stresująca sytuacja, ale urodziłabym. Mimo wszystko nie zabiłabym swojego dziecka. W końcu nie jest niczemu winne, nie prosiło się na świat, więc skoro otrzymało to życie, niezależnie w jakich okolicznościach, ma prawo je zachować aż do naturalnej śmierci.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz pewność. ;)
UsuńTak, bo w takich chwilach życie mojego dziecka byłoby dla mnie najważniejsze.
UsuńWidzisz, jeżeli jesteś tego pewna to sprawa wygląda inaczej, niż byś tego dziecka nie chciała ;)
UsuńJeśli ma się wątpliwości, warto się zastanowić, czy ja w 100% byłem upragnionym dzieckiem moich rodziców? Może przez chwilę moja mama też się wahała, czy nie poddać się aborcji, a tata rozważał, czy nie oddać mnie do sierocińca? Często nie jesteśmy świadomi tego, dlatego trzeba uszanować również prawo do narodzin i naszego dziecka.
UsuńI tym sposobem nie jesteś świadoma czego? Bo widzisz, aborcję dokonuje się do 12 tygodnia, a wtedy dziecko nie ma świadomości.
UsuńCzęsto nie jesteśmy świadomi tego, czy w 100% jesteśmy upragnionymi dziećmi naszych rodziców.
UsuńMówisz, że aborcji dokonuje do 12 tygodnia, a dziecko nie ma wtedy świadomości. Wiesz, dzieci, które się urodziły, też nie są świadome. Potrzebują stałej opieki, aby się rozwijać. Należy je karmić, przewijać, kąpać, uczyć podstawowych czynności itd. Wychodząc z założenia, że takie dziecko nie ma świadomości, bo jest niesamodzielne (zapewne nie zdaje sobie nawet sprawy, że żyje), można uznać, że zabójstwo kilkumiesięcznego maluszka nie jest niczym złym.
Mogę polecić Ci książkę dotyczącą aborcji, którą napisał Peter Kreeft - "Aborcja. Trzy punkty widzenia" oraz film, który jest dostępny na youtube z polskim napisami - "180 movie". Na pewno wyciągniesz z nich jakąś refleksję :)
Przeczytam, z chęcią przeczytam ;)
UsuńAle moją główną refleksją jest życie siostry. To mój priorytet, a nie wiara i krzyk ludzi, którzy przecież nigdy nie cierpieli przez życie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie mam pojęcia co bym zrobiła. Teraz też nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.. Nie mam najmniejszej pewności jak bym się zachowała. Nie wiem czy bym urodziła, aczkolwiek myśl o aborcji przeraża mnie jeszcze bardziej..
OdpowiedzUsuńJeżeli nie wiesz, to musiałabyś urodzić ;)
UsuńDopóki nie jesteś jej pewna to aborcja nie miałaby sensu.
Przeczytałam parę komentarzy i widzę, dyskusja wre :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o temat: mimo wszystko na pewno bym urodziła to dziecko. Za nic nie zdecydowałabym się na aborcję. Jest to dla mnie niewyobrażalne. Zwłaszcza, że pomyślę, iż mnie również mogło nie być na tym świecie (lekarz mojej mamie aborcję zalecił, w ciąży ze mną). Jeżeli dziecko zostało poczęte w przypadku dobrowolnego stosunku, konsekwencje trzeba ponieść. Jeżeli w przypadku gwałtu: są domy dziecka, adopcje. Nie my decydujemy o śmierci. Jakby nie patrzeć - części nas.
Jak nie decydujemy, skoro sami popełniamy samobójstwa i zabijamy? To decyzja. Mając czternaście lat i rodząc zabijamy siebie i bliskich. Owszem, jestem za ponoszeniem konsekwencji, ale nie w ten sposób, bo wszyscy cierpią.
Usuń