K., K., K. Czytałam 2011 rok, a w nim tylko on. To śmieszne. Nie żałuję uczucia, bo ciekawie było przeżywać coś innego, na co teraz nie byłabym w stanie, bo zapewne nawet bym mu nie odpisała, nie zgodziłabym się na spotkanie, olałabym na dyskotece, a przecież od imprezy się zaczęło. Czasem za nim tęsknię. Stwarzał mi tyle problemów, zajmował mi tyle czasu.
Jestem tak bardzo typową, statystyczną nastolatką, że to aż przerażające. Moje noty pokazują, jak mało mądra jestem i jak pięknie potrafię przestawiać priorytety. Patrząc w przeszłość widzę swoje koleżanki, których problemy wydają mi się błahe, które olewam, z którymi nie rozmawiam na tematy inne niż ciuchy, bo tematów innych z nimi nie mam. Już nie. Patrząc na nie myślę, że jestem jeszcze dzieckiem, które nie wie, czym są prawdziwe problemy. Nie widziałam ich z bliska, nie przeżywałam nic, co z płaczem przeżywają one. Myślę, że jeszcze nigdy nie myślałam tak jak one i może jeszcze do tego dorosnę. Przypominam sobie, jak wstydziłam się siebie, nawet rap musiał być do dupy. Musiał, bo musiał.Z perspektywy czasu okres mojej znajomości z panną D. wydaje się... czymś bardzo zakłamanym. Traktuję go jak cenny skarb, bo może kiedyś stanę się nią, dorosnę. Teraz jestem sama, bo nie nadążam za tempem. Wiek niby ten sam, ale umysły zupełnie inne. Tak więc z "przyjaciółmi" to jest tak, że walczysz o ich akceptację albo masz ich gdzieś. Tak jak ja teraz.
I wiecie, dobrze, że jestem tą statystyczną nastolatką. Zawsze chciałam nią być. I dobrze, że mój pan polonista poukładał mi w głowie, na zmianę z rapem wbijając mi do łba różne dziwne rzeczy, które trzeba czytać między wierszami, bo wprost nie da się rady. Nie wiedziałam, że jestem tak prostym, pospolitym, stworzonkiem, które tak naprawdę jak na swój wiek nic nie przeżyło. Ze dwa lata wierzyłam, że życie doświadczyło mnie za mocno jak na wiek, że powinnam mieć czas na dorośnięcie, że przeżyłam coś, czego przeżyć nie powinnam, że to coś niezwykle ciężkiego. A tu się okazuje, że nie przeżyłam nic. Moje pytania o wszystko, te które tak mnie nurtowały okazały się być nonsensem. Nawet w wypracowaniach przecinki stawiam źle, a o fizyce nie wspomnę.
A. I imię zwycięstwo wcale nie zobowiązuje. To następna gówniana życiowa prawda.
Gdybym ja przeczytała notki z zeszłego roku, to zapadłabym się pod ziemię. I wcale nie dziwi mnie, że tęsknisz za tym Kamilem, skoro kiedyś był Twoją codziennością.
OdpowiedzUsuńTo takie niesamowite doświadczenie ;) Widzę, jak się zmieniam.
UsuńTo jest taka tęsknota w typie: "Powspominam sobie, bo to śmieszna Moda na sukces" ;) Więc żadna.
każdy z nas się zmienia. i to jest fajne. oczywiście jeśli są to zmiany na lepsze.
UsuńNie będę oceniała jakie to zmiany, bo nie mnie to oceniać. Jednak zmieniamy się i to dobrze. Nie chciałabym tkwić w tym samym ;)
Usuńnie umiesz ocenić, czy zmieniłaś się na dobre, czy wręcz przeciwnie ?
UsuńNie chcę tego oceniać, bo "dobro" i "zło" to pojęcia względne. Dużo osób podpisałoby się nad moją zmianą na dobre i tyle samo na złe.
Usuńrozumiem. ja chyba też nie umiałabym powiedzieć, czy zmieniam się na dobre, czy na złe.
UsuńNajlepiej nie zastanawiajmy się nad tym. Po co?
Usuńno właśnie. zaprzątamy sobie głowę bzdurami.
UsuńNie bzdurami, ale czymś stanowczo za ciężkim do myślenia w niedzielny wieczór :p
Usuńa o czym można myśleć w niedzielny wieczór ? :)
UsuńJa o niczym dzisiaj. Noc spędziłam u siostry, która ma malutkie dziecko i bardzo płakało w nocy. Nie wyspałam się, mój mózg nie pracuję, ale próbowałam zasnąć i nie mogę. Mimo bólu oczu. A z drugiej strony czytanie, nauka nie idzie zupełnie.
Usuńlubię takie malutkie dzieci, o ile nie płaczą. mnie właśnie teraz wzięło na rozmyślanie, ech. a z chęcią poczytałabym sobie jakąś książkę, ale nic nie mam.
UsuńMnie małe dzieci bardzo się boją.
UsuńŚciągnij sobie z internetu :)
z internetu ? wole takie zwykłe książki. nie musiałabym wpatrywać się cały dzień w monitor komputera. a mnie dzieci lubią i lgną do mnie.
UsuńJa też wolę, ale niestety czasem nie mam wyboru. Czytając na monitorze czasem dwoi mi się w oczach, ale czytam i tak, bo niekiedy po prostu nie mam wyjścia.
UsuńJak to robisz? :)
nic specjalnego nie robię, by dzieci mnie lubiły. zwłaszcza, że ja za dziećmi nie przepadam, tzn uwielbiam je, ale przez jakieś 5-10minut, po tym czasie mam ochotę je rozszarpać. co ostatnio czytałaś ?
UsuńJa nie wytrzymuję minuty. Tylko mojego przyszłego chrześniaka uwielbiam.
UsuńOstatnio "Rok 84" Orwella. A teraz czytam to, co polecają blogowi, czyli studiuję Kinga.
Książkę Kinga pożyczyła mi ostatnio moja 'bratowa', ale od razu jej oddałam, nie czytając jej. Nie moje klimaty.
UsuńJa jeszcze nie wiem, bo zaczęłam czytać pierwszą. Może mnie wciągnie. Póki co nie.
Usuńniektóre książki zaczynają być ciekawe dopiero pod koniec :D
UsuńCoelho ma to do siebie. Śmieszny jest. Przykład tego, że liczy się nazwisko.
Usuńmnie chyba dwie jego książki bardzo się podobały.
UsuńJakie?
Usuń'na brzegu rzeki piedry usiadłam i płakałam', '11 minut', 'weronika postanawia umrzeć'.
UsuńCzytałam. On mnie nie zachwyca, zupełnie.
UsuńMoje losy życiowe pozbawiły mnie beztroskiej młodości. Zbyt szybko dorosłam więc może dlatego nie mogę dogadać się z moimi rówieśnikami. A tym bardziej porozmawiać z nimi na poważne tematy. Jakoś przyzwyczaiłam się do tego, że zbyt dorosła jak na swój wiek. Ale cóż. Widzę mamy podobnie ;)
OdpowiedzUsuńWiesz? Myślę, że czasem dobrze jest powspominać ;) Tym bardziej, że teraz inaczej patrzysz na ten związek/ znajomość.
Pozdrawiam ;)
Momentami zazdroszczę tym, z którymi nie można porozmawiać na poważne tematy. To świadczy po części właśnie o tej beztrosce. Ale nie uważam się za dojrzałą ponad mój wiek, wprost przeciwnie. Uświadomiłam sobie, że moje problemy może wcale nie są poważne, może nawet nie można ich nazwać problemami.
UsuńA powspominać jest bardzo dobrze, tym bardziej, że cieszą mnie te wspomnienia. Ten związek był czymś tak głupio nastoletnim, że aż wciągającym.
Myślę, że niektóre problemy są dla nas bardzo poważne, a dla innych mogą się wydawać nawet śmieszne. To normalne bo każdy ma inny system wartości.
UsuńKażdy związek nas czegoś uczy. Ja ostatnio też wspominałam wcześniejsze związki. I bardzo się cieszę, że jest w związku o którym zawsze marzyłam.
Twoje wspomnienia i problemy są Twoje, więc to Ty decydujesz o tym jak je rozwiązać i pielęgnować. ;)
Ja nie mam poważnych problemów. Nauczyłam się dostrzegać na świecie poważniejsze problemy niż te moje. W sumie te swoje traktuję już jak codzienność. A system wartości mi się poprzestawiał.
UsuńJa nigdy nie byłam w takowym, bo nigdy nie kreowałam sobie wizji związku idealnego, żeby potem się nie zawieść.
Nie pielęgnujmy problemów! :p
Chodziło mi o pielęgnacje wspomnień ;p
UsuńWiesz co? Gdybym miała się przejmować całymi problemami ówczesnego świata to życia by mi nie starczyło.
Też nie kreowałam dopóki nie znalazłam tego idealnego. I poważnego. Może wyrosłam już z "chodzenia", na rzecz "bycia" z mężczyzną.
Jedno wynika z drugiego :p
UsuńA ja czasem lubię przejąć się światem, żeby zapomnieć o sobie. To mi pomaga. Lubię patrzeć na innych i cieszyć się ze swojego życia.
Jeżeli oboje jesteście dojrzali, a jesteście, to bez ideału tworzycie pewnego rodzaju ideał.
Ale ja nie mówiłam, że szukałam idealnego związku. Ale takiego o którym marzyłam. Gdzie kocham i czuję się kochana.
UsuńA ja już mam dość przejmowania się światem. I tu nie chodzi o "znieczulicę" ale o fakt, że już mam tego dość. Zbyt bardzo się tym wszystkim przejmowałam.. I niektóre sprawy mnie po prostu przerastają..
Czy to nie jest już ideał?
UsuńNiektóre sprawy nie są na ludzki rozum, a zostały stworzone przez ludzi. Dobrze robisz, że nie przejmujesz się światem, przynajmniej jego częścią. Dalej zajdziesz.
Myślę, że ideałów nie ma. ;)
UsuńJesteśmy szczęśliwi i to mi wystarczy.
Tobie radzę zrobić to samo ;)
Sami sobie tworzymy ideały ;) Jeżeli umiemy coś akceptować to jest to dla nas ideałem :P
UsuńJestem szczęśliwa tym, co jest teraz. Sama ;)
Gdybym ja zaczęła czytać swoje posty z zeszłego roku, doszłabym do wniosku, że jego początek był cholernie depresyjny, ale uśmiechnęłabym się pod nosem, bo twierdzę, że był budujący. Poza tym zmieniło się chyba niewiele. Choć z drugiej strony - zmieniło się dużo.
OdpowiedzUsuńU mnie zmieniło się dużo, zbyt dużo. Ciężko jest to przetrawić, ale podchodzę do tego żartem. Dochodzę do wniosku, że jeżeli chodzi o pisanie to cofnęłam się. Nie piszę już tak, jak pisałam kiedyś. Miałam depresyjny koniec. I dobrze jest czytać wpisy z przeszłości, nie żałuję.
UsuńJa lubię do niej wracać, choć wiem, że nie powinno się tego robić. Ale z drugiej strony - tu chodzi o to, żeby się w tej przeszłości nie zatracić, a nie o to, żeby o niej zapominać. Zapominać się nie powinno.
UsuńNie, nie powinno się. Tak naprawdę to nie wiem co się powinno robić, bo robię to na co mam ochotę. A na przeszłość ostatnimi czasy mam dużą ochotę.
UsuńMyślę, że takie powroty do niej są czasem potrzebne. Po prostu.
UsuńJak wszystko. Raz potrzebne, a raz zbędne.
Usuńgdybym ogarnęła notki z mojego jeszcze onetowskiego bloga z okresu luty 2011 - grudzien 2011 płakałabym a moze i śmiała na zmianę. przeszłość wydaje się ciężka. i nie chcę źle zacytować, ale czytałam kiedyś że mamy te 14 czy 16 lat i wydaje nam się że wszystko wiemy o życiu, ze już wycierpieliśmy tyle, że mamy przejebane i katastrofa. a przecież gówno prawda. ja sie zgodzę, sama się definiuję.
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucia. Śmiać się czy płakać? Mniejsza. Ale wniosków milion. Wydaje mi się, że mając 16 lat mamy niejednokrotnie poważniejsze problemy, niż mając 30 lat, bo to własnie wtedy jesteśmy narażani na złe towarzystwo, uzależnienia, jesteśmy czulsi. Nie wiemy wszystkiego, jednak wiemy wiele. Może nawet za wiele.
Usuńale jednak nie znamy się na życiu. a często tak myślimy. dużo odczuwamy, dużo przeżywamy, a i tak wciąż zbyt mało aby poznać się na życiu. ja akurat mam 15, ale co za różnica.
UsuńRóżnica niewielka w swojej wielkości. Za często odczuwamy zamiast czuć.
Usuńczasem fajnie jest pogadać o czymś głębszym niż tylko ciuchach i aktorach.
OdpowiedzUsuńWątpię, żeby jakaś z moich starych znajomych miała pojęcie o aktorach... O ciuchach i owszem.
Usuńno ale wiesz o co mi chodzi :)
UsuńWiem, wiem. Niestety to nie na teraz.
Usuń:)
UsuńDlaczego uśmiech? :)
Usuńa bo mam dobry humor, pomimo tego, że jutro piszę kolosa z gramatyki opisowej, albo też przez to że piwkuje Gingersa? XD
UsuńTeż mam dobry :) Spałam cały dzień.
Usuńoooo.... tyyy ale ja chociaż wstałam po 9:00 dobre i to
UsuńJa w szkole byłam, ale po szkole spałam. Od momentu powrotu ze szkoły zaczyna się mój prawdziwy dzień ;)
Usuńto strasznie krótki ten dzień miałaś
UsuńCoraz częściej takie są.
Usuńto nie fajnie :(
UsuńA żebyś wiedziała :p Jak się tak śpi po lekcjach, to potem się budzisz i jest noc, a nie wiesz co robić.
Usuńtaki mały wampirek z Ciebie
UsuńNie taki mały ale wampirek owszem :p
UsuńWiktorio :-)nie chciałabym zabrzmieć protekcjonalnie, ale to dobrze, że wykorzystujesz swój czas na bycie nastolatką. Masz prawo pobyć niemądra zamieniając żonglując priorytetami. Masz prawo do chybionego lokowania uczuć, wybierania sercem lub hormonami ;-). Masz prawo do nastoletnich doświadczeń, dlatego ani się ich nie wstydź ani z nimi nie walcz :-). takie moje zdanie :-)
OdpowiedzUsuńWiktorio?
UsuńNie mam do siebie żalu, nie walczę, nie wstydzę się, robię głupoty, ponieważ jestem do tego uprawniona. Mało tego, mam usprawiedliwienie na liczne głupoty. Więc kiedy, jak nie teraz? ;)
Twoje zdanie jest mądre. Nie protekcjonalne, a dojrzałe.
Napisałam Wiktoria sugerując się 'imieniem zwycięstwa' :-) victoria - zwycięstwo:-)
UsuńCiekawiło mnie czy wiesz, czy jesteś po prostu tak cholernie spostrzegawcza i dokładna ;) A jesteś.
Usuńdo mnie właśnie to ostatnio dotarło.. że tak naprawdę nie jestem nikim wyjątkowym, nie dokonałam niczego zjawiskowego i to, co mi się dzieje spotyka miliony innych ludzi i oni jakoś dają sobie z tym radę a ja dramatyzuję jakby to był koniec świata. ale to takie trochę przygnębiające.
OdpowiedzUsuńDoszłam do takich samych wniosków. Wydaje mi się, że każdy swoje problemy, nawet te najbardziej błahe traktuje jak dramat na światową skalę.
Usuńjesteśmy zbyt egoistyczni?
UsuńMimo wszystko wydaje mi się, że nie. To tak ludzkie, że aż nie łapie się na pojęcie "egoizm".
Usuńtaka natura?
Usuńale mimo to warto by nie rozniecać tego w sobie.
UsuńMasz rację. Ale tłumić też nie należy. Bycie ascetą się nie opłaca.
Usuńw sumie nie wiadomo co gorsze i jak zawsze najlepszy złoty środek.
UsuńZłoty środek? Jaki?
Usuńnie ma uniwersalnego. każdy pod siebie powinien wiedzieć na ile może sobie pozwolić.
UsuńTo takie instynktowne, że aż trudne do opisania.
UsuńO życiu dowiemy się dopiero jak będziemy na emeryturze :D
OdpowiedzUsuńO czyim? :P
Usuńczłowiek rodzi się głupi i głupi umiera.
OdpowiedzUsuńA we trakcie życia jaki jest?
Usuńsinusoida. mądrzejszy i głupszy.
UsuńBilans wychodzi na zero.
Usuńdobre i zero.
UsuńBierne, jak wszystko dookoła.
Usuńwegetacja dotyczy wielu ludzi na świecie. życie jest dla szczęściarzy.
UsuńKażdy jest szczęściarzem, bo nie wiemy nic o nienarodzonych.
UsuńNie powinnaś aż tak źle się oceniać i żałować.
OdpowiedzUsuńNie żałuję, a co do oceniania... Może w ogóle nie powinnam się oceniać.
UsuńTo było ważne dla ciebie kiedyś a teraz tworzysz nową przyszłość, a ich będzie jeszcze wiele...
OdpowiedzUsuńTworzę teraźniejszość, skupiam się na niej.
UsuńLecz nie możesz zapomnieć o przyszłości. Tworząc teraźniejszość, tworzysz częściowo przyszłość, która stanie się teraźniejszością, więc buduj ją dobrze.
UsuńBudując teraźniejszość dbam o przyszłość ;) Racja.
UsuńTo cóż ja mam powiedzieć? Tyle lat na karku, a jeszcze niczego takiego nie przeżyłam, coby mogło wskazywać, że naprawdę mam tyle lat. Dziecinada -,-
OdpowiedzUsuńMaturę miałaś. To się liczy chyba :P
UsuńAle na maturze się zatrzymałam.
UsuńCo nie zmienia faktu, że możesz iść dalej.
UsuńAle na razie mam depresję :(
UsuńNapiszę Ci zaraz na maila.
Ja mam migrenę.
UsuńDla każdego błahe rzeczy były kiedyś WIELKIM problemem :)
OdpowiedzUsuńI nadal tak jest.
UsuńNikt nie obiecywał że będzie łatwo :)
UsuńObietnice są do dupy.
UsuńJa chciałabym być właścicielką zwykłej, normalnej i, czasami, błahej przeszłości.
OdpowiedzUsuńObierając za punkt odniesienia problemy świata, przeszłość każdego z nas jest błaha.
UsuńCzyj wiersz po boku?
OdpowiedzUsuńPiosenka ;) Sobota- Modlitwa. To tylko jej część.
UsuńTeż w gruncie rzeczy jestem zwyczajną nastolatką. I bardzo dobrze. Tylko czasem odzywa się nieciekawa część, ale zaakceptowałam to.
OdpowiedzUsuńKażdy ma te ogromne problemy, z którymi nie umie sobie poradzić, a z biegiem lat myśli, jakim cudem mógł być tak głupi. Tak już chyba musi być.
"Nieciekawą" część ma każda z nas i to jest dobre.
UsuńNie głupi, a nieostrożny. Nie zarzucałam sobie nigdy głupoty, bo nie jestem głupia. Wiem, że gdybym cofnęła się w czasie zrobiłabym tak samo.
Myślę, że gdyby nie ona, byłabym zupełnie innym człowiekiem. Złym człowiekiem. A na pewno gorszym niż teraz.
UsuńJa bardzo często wyrzucam sobie głupotę. Ale nie rozpamiętuję dawnych rzeczy.
Nie nam oceniać co jest lepsze, a co gorsze. Taki mi się wydaje.
UsuńNiepotrzebnie. Nie jesteś głupia.
Każdy z nas ma inne problemy i w innym czasie dojrzewa. Nawet te błahe dla nas mogą dla kogoś innego być końcem świata.
OdpowiedzUsuńI odwrotnie. ;)
UsuńTeż przeglądałam stare posty na moim blogu jak i również stare blogi, które skasowałam i których za żadne skarby nikomu bym mnie pokazała. To zadziwiające jak bardzo człowiek może się zmienić tak gwałtownie. Każdy z nas ma inne problemy, pod wpływem czego innego dojrzewa. W życiu każdego z nas bywa różnie.
OdpowiedzUsuńA jak wiele tracimy czasu dla osób które na to nie zasługują!
www.always-and-never.blog.onet.pl - wciąż tu jestem.
Żaden czas nie jest stracony, może być tylko źle wykorzystany.
Usuń