niedziela, 3 czerwca 2012

A teraz moi znajomi popukają się w czoło.

K., K., K. Czytałam 2011 rok, a w nim tylko on. To śmieszne. Nie żałuję uczucia, bo ciekawie było przeżywać coś innego, na co teraz nie byłabym w stanie, bo zapewne nawet bym mu nie odpisała, nie zgodziłabym się na spotkanie, olałabym na dyskotece, a przecież od imprezy się zaczęło. Czasem za nim tęsknię. Stwarzał mi tyle problemów, zajmował mi tyle czasu.
Jestem tak bardzo typową, statystyczną nastolatką, że to aż przerażające. Moje noty pokazują, jak mało mądra jestem i jak pięknie potrafię przestawiać priorytety. Patrząc w przeszłość widzę swoje koleżanki, których problemy wydają mi się błahe, które olewam, z którymi nie rozmawiam na tematy inne niż ciuchy, bo tematów innych z nimi nie mam. Już nie. Patrząc na nie myślę, że jestem jeszcze dzieckiem, które nie wie, czym są prawdziwe problemy. Nie widziałam ich z bliska, nie przeżywałam nic, co z płaczem przeżywają one. Myślę, że jeszcze nigdy nie myślałam tak jak one i może jeszcze do tego dorosnę. Przypominam sobie, jak wstydziłam się siebie, nawet rap musiał być do dupy. Musiał, bo musiał.
Z perspektywy czasu okres mojej znajomości z panną D. wydaje się... czymś bardzo zakłamanym. Traktuję go jak cenny skarb, bo może kiedyś stanę się nią, dorosnę. Teraz jestem sama, bo nie nadążam za tempem. Wiek niby ten sam, ale umysły zupełnie inne. Tak więc z "przyjaciółmi" to jest tak, że walczysz o ich akceptację albo masz ich gdzieś. Tak jak ja teraz.
I wiecie, dobrze, że jestem tą statystyczną nastolatką. Zawsze chciałam nią być. I dobrze, że mój pan polonista poukładał mi w głowie, na zmianę z rapem wbijając mi do łba różne dziwne rzeczy, które trzeba czytać między wierszami, bo wprost nie da się rady. Nie wiedziałam, że jestem tak prostym, pospolitym, stworzonkiem, które tak naprawdę jak na swój wiek nic nie przeżyło. Ze dwa lata wierzyłam, że życie doświadczyło mnie za mocno jak na wiek, że powinnam mieć czas na dorośnięcie, że przeżyłam coś, czego przeżyć nie powinnam, że to coś niezwykle ciężkiego. A tu się okazuje, że nie przeżyłam nic. Moje pytania o wszystko, te które tak mnie nurtowały okazały się być nonsensem. Nawet w wypracowaniach przecinki stawiam źle, a o fizyce nie wspomnę.
A. I imię zwycięstwo wcale nie zobowiązuje. To następna gówniana życiowa prawda.

115 komentarzy:

  1. Gdybym ja przeczytała notki z zeszłego roku, to zapadłabym się pod ziemię. I wcale nie dziwi mnie, że tęsknisz za tym Kamilem, skoro kiedyś był Twoją codziennością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie niesamowite doświadczenie ;) Widzę, jak się zmieniam.
      To jest taka tęsknota w typie: "Powspominam sobie, bo to śmieszna Moda na sukces" ;) Więc żadna.

      Usuń
    2. każdy z nas się zmienia. i to jest fajne. oczywiście jeśli są to zmiany na lepsze.

      Usuń
    3. Nie będę oceniała jakie to zmiany, bo nie mnie to oceniać. Jednak zmieniamy się i to dobrze. Nie chciałabym tkwić w tym samym ;)

      Usuń
    4. nie umiesz ocenić, czy zmieniłaś się na dobre, czy wręcz przeciwnie ?

      Usuń
    5. Nie chcę tego oceniać, bo "dobro" i "zło" to pojęcia względne. Dużo osób podpisałoby się nad moją zmianą na dobre i tyle samo na złe.

      Usuń
    6. rozumiem. ja chyba też nie umiałabym powiedzieć, czy zmieniam się na dobre, czy na złe.

      Usuń
    7. Najlepiej nie zastanawiajmy się nad tym. Po co?

      Usuń
    8. no właśnie. zaprzątamy sobie głowę bzdurami.

      Usuń
    9. Nie bzdurami, ale czymś stanowczo za ciężkim do myślenia w niedzielny wieczór :p

      Usuń
    10. a o czym można myśleć w niedzielny wieczór ? :)

      Usuń
    11. Ja o niczym dzisiaj. Noc spędziłam u siostry, która ma malutkie dziecko i bardzo płakało w nocy. Nie wyspałam się, mój mózg nie pracuję, ale próbowałam zasnąć i nie mogę. Mimo bólu oczu. A z drugiej strony czytanie, nauka nie idzie zupełnie.

      Usuń
    12. lubię takie malutkie dzieci, o ile nie płaczą. mnie właśnie teraz wzięło na rozmyślanie, ech. a z chęcią poczytałabym sobie jakąś książkę, ale nic nie mam.

      Usuń
    13. Mnie małe dzieci bardzo się boją.
      Ściągnij sobie z internetu :)

      Usuń
    14. z internetu ? wole takie zwykłe książki. nie musiałabym wpatrywać się cały dzień w monitor komputera. a mnie dzieci lubią i lgną do mnie.

      Usuń
    15. Ja też wolę, ale niestety czasem nie mam wyboru. Czytając na monitorze czasem dwoi mi się w oczach, ale czytam i tak, bo niekiedy po prostu nie mam wyjścia.
      Jak to robisz? :)

      Usuń
    16. nic specjalnego nie robię, by dzieci mnie lubiły. zwłaszcza, że ja za dziećmi nie przepadam, tzn uwielbiam je, ale przez jakieś 5-10minut, po tym czasie mam ochotę je rozszarpać. co ostatnio czytałaś ?

      Usuń
    17. Ja nie wytrzymuję minuty. Tylko mojego przyszłego chrześniaka uwielbiam.
      Ostatnio "Rok 84" Orwella. A teraz czytam to, co polecają blogowi, czyli studiuję Kinga.

      Usuń
    18. Książkę Kinga pożyczyła mi ostatnio moja 'bratowa', ale od razu jej oddałam, nie czytając jej. Nie moje klimaty.

      Usuń
    19. Ja jeszcze nie wiem, bo zaczęłam czytać pierwszą. Może mnie wciągnie. Póki co nie.

      Usuń
    20. niektóre książki zaczynają być ciekawe dopiero pod koniec :D

      Usuń
    21. Coelho ma to do siebie. Śmieszny jest. Przykład tego, że liczy się nazwisko.

      Usuń
    22. mnie chyba dwie jego książki bardzo się podobały.

      Usuń
    23. 'na brzegu rzeki piedry usiadłam i płakałam', '11 minut', 'weronika postanawia umrzeć'.

      Usuń
    24. Czytałam. On mnie nie zachwyca, zupełnie.

      Usuń
  2. Moje losy życiowe pozbawiły mnie beztroskiej młodości. Zbyt szybko dorosłam więc może dlatego nie mogę dogadać się z moimi rówieśnikami. A tym bardziej porozmawiać z nimi na poważne tematy. Jakoś przyzwyczaiłam się do tego, że zbyt dorosła jak na swój wiek. Ale cóż. Widzę mamy podobnie ;)

    Wiesz? Myślę, że czasem dobrze jest powspominać ;) Tym bardziej, że teraz inaczej patrzysz na ten związek/ znajomość.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Momentami zazdroszczę tym, z którymi nie można porozmawiać na poważne tematy. To świadczy po części właśnie o tej beztrosce. Ale nie uważam się za dojrzałą ponad mój wiek, wprost przeciwnie. Uświadomiłam sobie, że moje problemy może wcale nie są poważne, może nawet nie można ich nazwać problemami.
      A powspominać jest bardzo dobrze, tym bardziej, że cieszą mnie te wspomnienia. Ten związek był czymś tak głupio nastoletnim, że aż wciągającym.

      Usuń
    2. Myślę, że niektóre problemy są dla nas bardzo poważne, a dla innych mogą się wydawać nawet śmieszne. To normalne bo każdy ma inny system wartości.

      Każdy związek nas czegoś uczy. Ja ostatnio też wspominałam wcześniejsze związki. I bardzo się cieszę, że jest w związku o którym zawsze marzyłam.

      Twoje wspomnienia i problemy są Twoje, więc to Ty decydujesz o tym jak je rozwiązać i pielęgnować. ;)

      Usuń
    3. Ja nie mam poważnych problemów. Nauczyłam się dostrzegać na świecie poważniejsze problemy niż te moje. W sumie te swoje traktuję już jak codzienność. A system wartości mi się poprzestawiał.

      Ja nigdy nie byłam w takowym, bo nigdy nie kreowałam sobie wizji związku idealnego, żeby potem się nie zawieść.

      Nie pielęgnujmy problemów! :p

      Usuń
    4. Chodziło mi o pielęgnacje wspomnień ;p

      Wiesz co? Gdybym miała się przejmować całymi problemami ówczesnego świata to życia by mi nie starczyło.
      Też nie kreowałam dopóki nie znalazłam tego idealnego. I poważnego. Może wyrosłam już z "chodzenia", na rzecz "bycia" z mężczyzną.

      Usuń
    5. Jedno wynika z drugiego :p

      A ja czasem lubię przejąć się światem, żeby zapomnieć o sobie. To mi pomaga. Lubię patrzeć na innych i cieszyć się ze swojego życia.

      Jeżeli oboje jesteście dojrzali, a jesteście, to bez ideału tworzycie pewnego rodzaju ideał.

      Usuń
    6. Ale ja nie mówiłam, że szukałam idealnego związku. Ale takiego o którym marzyłam. Gdzie kocham i czuję się kochana.

      A ja już mam dość przejmowania się światem. I tu nie chodzi o "znieczulicę" ale o fakt, że już mam tego dość. Zbyt bardzo się tym wszystkim przejmowałam.. I niektóre sprawy mnie po prostu przerastają..

      Usuń
    7. Czy to nie jest już ideał?

      Niektóre sprawy nie są na ludzki rozum, a zostały stworzone przez ludzi. Dobrze robisz, że nie przejmujesz się światem, przynajmniej jego częścią. Dalej zajdziesz.

      Usuń
    8. Myślę, że ideałów nie ma. ;)

      Jesteśmy szczęśliwi i to mi wystarczy.

      Tobie radzę zrobić to samo ;)

      Usuń
    9. Sami sobie tworzymy ideały ;) Jeżeli umiemy coś akceptować to jest to dla nas ideałem :P

      Jestem szczęśliwa tym, co jest teraz. Sama ;)

      Usuń
  3. Gdybym ja zaczęła czytać swoje posty z zeszłego roku, doszłabym do wniosku, że jego początek był cholernie depresyjny, ale uśmiechnęłabym się pod nosem, bo twierdzę, że był budujący. Poza tym zmieniło się chyba niewiele. Choć z drugiej strony - zmieniło się dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zmieniło się dużo, zbyt dużo. Ciężko jest to przetrawić, ale podchodzę do tego żartem. Dochodzę do wniosku, że jeżeli chodzi o pisanie to cofnęłam się. Nie piszę już tak, jak pisałam kiedyś. Miałam depresyjny koniec. I dobrze jest czytać wpisy z przeszłości, nie żałuję.

      Usuń
    2. Ja lubię do niej wracać, choć wiem, że nie powinno się tego robić. Ale z drugiej strony - tu chodzi o to, żeby się w tej przeszłości nie zatracić, a nie o to, żeby o niej zapominać. Zapominać się nie powinno.

      Usuń
    3. Nie, nie powinno się. Tak naprawdę to nie wiem co się powinno robić, bo robię to na co mam ochotę. A na przeszłość ostatnimi czasy mam dużą ochotę.

      Usuń
    4. Myślę, że takie powroty do niej są czasem potrzebne. Po prostu.

      Usuń
    5. Jak wszystko. Raz potrzebne, a raz zbędne.

      Usuń
  4. gdybym ogarnęła notki z mojego jeszcze onetowskiego bloga z okresu luty 2011 - grudzien 2011 płakałabym a moze i śmiała na zmianę. przeszłość wydaje się ciężka. i nie chcę źle zacytować, ale czytałam kiedyś że mamy te 14 czy 16 lat i wydaje nam się że wszystko wiemy o życiu, ze już wycierpieliśmy tyle, że mamy przejebane i katastrofa. a przecież gówno prawda. ja sie zgodzę, sama się definiuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobne odczucia. Śmiać się czy płakać? Mniejsza. Ale wniosków milion. Wydaje mi się, że mając 16 lat mamy niejednokrotnie poważniejsze problemy, niż mając 30 lat, bo to własnie wtedy jesteśmy narażani na złe towarzystwo, uzależnienia, jesteśmy czulsi. Nie wiemy wszystkiego, jednak wiemy wiele. Może nawet za wiele.

      Usuń
    2. ale jednak nie znamy się na życiu. a często tak myślimy. dużo odczuwamy, dużo przeżywamy, a i tak wciąż zbyt mało aby poznać się na życiu. ja akurat mam 15, ale co za różnica.

      Usuń
    3. Różnica niewielka w swojej wielkości. Za często odczuwamy zamiast czuć.

      Usuń
  5. czasem fajnie jest pogadać o czymś głębszym niż tylko ciuchach i aktorach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, żeby jakaś z moich starych znajomych miała pojęcie o aktorach... O ciuchach i owszem.

      Usuń
    2. no ale wiesz o co mi chodzi :)

      Usuń
    3. Wiem, wiem. Niestety to nie na teraz.

      Usuń
    4. Dlaczego uśmiech? :)

      Usuń
    5. a bo mam dobry humor, pomimo tego, że jutro piszę kolosa z gramatyki opisowej, albo też przez to że piwkuje Gingersa? XD

      Usuń
    6. Też mam dobry :) Spałam cały dzień.

      Usuń
    7. oooo.... tyyy ale ja chociaż wstałam po 9:00 dobre i to

      Usuń
    8. Ja w szkole byłam, ale po szkole spałam. Od momentu powrotu ze szkoły zaczyna się mój prawdziwy dzień ;)

      Usuń
    9. to strasznie krótki ten dzień miałaś

      Usuń
    10. Coraz częściej takie są.

      Usuń
    11. A żebyś wiedziała :p Jak się tak śpi po lekcjach, to potem się budzisz i jest noc, a nie wiesz co robić.

      Usuń
    12. taki mały wampirek z Ciebie

      Usuń
    13. Nie taki mały ale wampirek owszem :p

      Usuń
  6. Wiktorio :-)nie chciałabym zabrzmieć protekcjonalnie, ale to dobrze, że wykorzystujesz swój czas na bycie nastolatką. Masz prawo pobyć niemądra zamieniając żonglując priorytetami. Masz prawo do chybionego lokowania uczuć, wybierania sercem lub hormonami ;-). Masz prawo do nastoletnich doświadczeń, dlatego ani się ich nie wstydź ani z nimi nie walcz :-). takie moje zdanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiktorio?
      Nie mam do siebie żalu, nie walczę, nie wstydzę się, robię głupoty, ponieważ jestem do tego uprawniona. Mało tego, mam usprawiedliwienie na liczne głupoty. Więc kiedy, jak nie teraz? ;)
      Twoje zdanie jest mądre. Nie protekcjonalne, a dojrzałe.

      Usuń
    2. Napisałam Wiktoria sugerując się 'imieniem zwycięstwa' :-) victoria - zwycięstwo:-)

      Usuń
    3. Ciekawiło mnie czy wiesz, czy jesteś po prostu tak cholernie spostrzegawcza i dokładna ;) A jesteś.

      Usuń
  7. do mnie właśnie to ostatnio dotarło.. że tak naprawdę nie jestem nikim wyjątkowym, nie dokonałam niczego zjawiskowego i to, co mi się dzieje spotyka miliony innych ludzi i oni jakoś dają sobie z tym radę a ja dramatyzuję jakby to był koniec świata. ale to takie trochę przygnębiające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszłam do takich samych wniosków. Wydaje mi się, że każdy swoje problemy, nawet te najbardziej błahe traktuje jak dramat na światową skalę.

      Usuń
    2. jesteśmy zbyt egoistyczni?

      Usuń
    3. Mimo wszystko wydaje mi się, że nie. To tak ludzkie, że aż nie łapie się na pojęcie "egoizm".

      Usuń
    4. ale mimo to warto by nie rozniecać tego w sobie.

      Usuń
    5. Masz rację. Ale tłumić też nie należy. Bycie ascetą się nie opłaca.

      Usuń
    6. w sumie nie wiadomo co gorsze i jak zawsze najlepszy złoty środek.

      Usuń
    7. Złoty środek? Jaki?

      Usuń
    8. nie ma uniwersalnego. każdy pod siebie powinien wiedzieć na ile może sobie pozwolić.

      Usuń
    9. To takie instynktowne, że aż trudne do opisania.

      Usuń
  8. O życiu dowiemy się dopiero jak będziemy na emeryturze :D

    OdpowiedzUsuń
  9. człowiek rodzi się głupi i głupi umiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A we trakcie życia jaki jest?

      Usuń
    2. sinusoida. mądrzejszy i głupszy.

      Usuń
    3. Bilans wychodzi na zero.

      Usuń
    4. dobre i zero.

      Usuń
    5. Bierne, jak wszystko dookoła.

      Usuń
    6. wegetacja dotyczy wielu ludzi na świecie. życie jest dla szczęściarzy.

      Usuń
    7. Każdy jest szczęściarzem, bo nie wiemy nic o nienarodzonych.

      Usuń
  10. Nie powinnaś aż tak źle się oceniać i żałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żałuję, a co do oceniania... Może w ogóle nie powinnam się oceniać.

      Usuń
  11. To było ważne dla ciebie kiedyś a teraz tworzysz nową przyszłość, a ich będzie jeszcze wiele...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tworzę teraźniejszość, skupiam się na niej.

      Usuń
    2. Lecz nie możesz zapomnieć o przyszłości. Tworząc teraźniejszość, tworzysz częściowo przyszłość, która stanie się teraźniejszością, więc buduj ją dobrze.

      Usuń
    3. Budując teraźniejszość dbam o przyszłość ;) Racja.

      Usuń
  12. To cóż ja mam powiedzieć? Tyle lat na karku, a jeszcze niczego takiego nie przeżyłam, coby mogło wskazywać, że naprawdę mam tyle lat. Dziecinada -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maturę miałaś. To się liczy chyba :P

      Usuń
    2. Ale na maturze się zatrzymałam.

      Usuń
    3. Co nie zmienia faktu, że możesz iść dalej.

      Usuń
    4. Ale na razie mam depresję :(
      Napiszę Ci zaraz na maila.

      Usuń
  13. Dla każdego błahe rzeczy były kiedyś WIELKIM problemem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chciałabym być właścicielką zwykłej, normalnej i, czasami, błahej przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obierając za punkt odniesienia problemy świata, przeszłość każdego z nas jest błaha.

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Piosenka ;) Sobota- Modlitwa. To tylko jej część.

      Usuń
  16. Też w gruncie rzeczy jestem zwyczajną nastolatką. I bardzo dobrze. Tylko czasem odzywa się nieciekawa część, ale zaakceptowałam to.
    Każdy ma te ogromne problemy, z którymi nie umie sobie poradzić, a z biegiem lat myśli, jakim cudem mógł być tak głupi. Tak już chyba musi być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nieciekawą" część ma każda z nas i to jest dobre.
      Nie głupi, a nieostrożny. Nie zarzucałam sobie nigdy głupoty, bo nie jestem głupia. Wiem, że gdybym cofnęła się w czasie zrobiłabym tak samo.

      Usuń
    2. Myślę, że gdyby nie ona, byłabym zupełnie innym człowiekiem. Złym człowiekiem. A na pewno gorszym niż teraz.
      Ja bardzo często wyrzucam sobie głupotę. Ale nie rozpamiętuję dawnych rzeczy.

      Usuń
    3. Nie nam oceniać co jest lepsze, a co gorsze. Taki mi się wydaje.
      Niepotrzebnie. Nie jesteś głupia.

      Usuń
  17. Każdy z nas ma inne problemy i w innym czasie dojrzewa. Nawet te błahe dla nas mogą dla kogoś innego być końcem świata.

    OdpowiedzUsuń
  18. Też przeglądałam stare posty na moim blogu jak i również stare blogi, które skasowałam i których za żadne skarby nikomu bym mnie pokazała. To zadziwiające jak bardzo człowiek może się zmienić tak gwałtownie. Każdy z nas ma inne problemy, pod wpływem czego innego dojrzewa. W życiu każdego z nas bywa różnie.
    A jak wiele tracimy czasu dla osób które na to nie zasługują!
    www.always-and-never.blog.onet.pl - wciąż tu jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden czas nie jest stracony, może być tylko źle wykorzystany.

      Usuń

Jeśli masz zamiar napisać bezsensowny komentarz, który nic nie wnosi - od razu kliknij czerwony krzyżyk. Szanuj mój i swój czas, bo szkoda dnia. :)

Aby skomentować anonimowo, kliknij "skomentuj: Nazwa/Adres URL" wpisując w miejscu Nazwa nick, nie wpisując adresu URL.