Chciałam, bezapelacyjnie myślałam, że uda mi się określić sytuację, w której aktualnie się znajduję. Zastanawiałam się nad tym podsumowaniem w poniedziałek, wczoraj, a dzisiaj jestem pewna, że nie jest ono tak proste jak mi się do tej pory wydawało. Moja wypowiedź może okazać się wyjątkowo nieelokwentna. Mogłabym napisać: "Wrzesień- wchodzę, przeżywam, wychodzę", co niewątpliwie byłoby zgodne prawdą, ale potrzebuję zacząć układać te puzzle, coby się potem w nich nie zgubić. Chodzi tu głównie o mnie (jak zwykle zresztą), jednakże- w świetle nowości. Tak więc- nie musicie tego czytać.
Brat wczoraj na kilka tygodni wrócił ze szpitala. Tak więc dzielę się pomiędzy pomaganie mu w codziennych od niedawna tak trudnych czynnościach, a samą siebie. Mój szalenie inteligenty ojciec przed samym rozpoczęciem roku przypomniał mi, żebym nie zaszła w ciążę. Niech będzie za to błogosławiony, gdyż niemalże zapomniałam o tym, żeby nie puszczać się z każdym napotkanym na ulicy mężczyzną.
A teraz tak. Ludzi z klasy ocenić nie mogę. Wszyscy są jacyś tacy gadatliwi i otwarci. Bardzo ciężko mi z nimi rozmawiać, dotrzymać im kroku. Mój jest inny, zupełnie. Nie ma między nami płaszczyzny porozumienia, ale nie wiem, kto tu jest na górze a kto na dole.
Chyba tylko w moich słuchawkach leci rap, chyba tylko ja zakładam słuchawki. Rozmawiam z nimi, bo mogą mi być potrzebni, ale bardzo mnie te rozmowy męczą psychicznie. Zresztą, oni już są podobierani, pogrupowani, posegregowani, posklejani? A może idealnie do siebie dopasowani. Mówią otwarcie, że polecieli na renomę szkoły. Nadają się do wszystkiego. Każdy jeden- człowiek orkiestra.
Ale boję się ich. Cholera, boję się ich bardzo i trzymam duży dystans, słowa cedzę jak mogę i nie mogę wyjść z przeświadczenia, że robię dobrze, że ludziom nie można zaufać.
Nie zmienia to faktu, że są mili- nie mam im nic do zarzucenia. Chociaż... Nerki dla żadnego z nich bym nie oddała. Za mała więź żeby tak po prostu się ich pozbyć. A, i wygraliśmy otrzęsiny.
Po początku roku spotkałam się ze znajomymi ze starej szkoły. I co tu ukrywać? Rozmawiali o swoich nauczycielach, wspólnych nowo poznanych znajomych, klasach, a ja siedziałam i słuchałam, bo nie wiedziałam co mam robić. Po prostu po jednym dniu oni mieli już swoje tematy, o których ja nie miałam pojęcia. To nic. To normalne.
Nic nie poukładałam, ale pragnę dodać samej sobie, że zostanę tu, gdzie jestem, bo nie zawahałam się nawet przez moment.
nie martw się, to jest przejściowe. doskonale Cię rozumiem, bo sama też zostałam rzucona na głęboką wode, kiedy przyszłam tu do szkoły gdzie jestem. przykro było mi słuchać jak moi dawni znajomi oddalają się i chwalą nowymi znajomościami, kiedy ja nie potrafię zaufać od razu ludziom, większość wydaje mi się tego w ogóle niegodna...
OdpowiedzUsuńOj nie, to jest ostatnia rzecz którą mogłabym się martwić ;) Niegodną ich niegodności może jesteś ;)
UsuńJa jestem z moją klasą od trzech lat a z niektórymi znam się dłużej ale i tak się z nimi nie zżyłam..
OdpowiedzUsuńNie można zżyć się z każdym ;)
Usuńja się przeniosłam i doskonale Cię rozumiem jak to jest rozmawiać z ludźmi i czuć, ze oni zupełnie nie na tych falach nadają co Ty.... Nic miłego.
OdpowiedzUsuńWrażliwcy z nas.
UsuńTo za krótki czas, by zrodziła się większa więź. Wiem, jednak, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńJak wiesz to już połowa sukcesu :)
UsuńNie wszystko od razu musi być super. Ja też nie znalazłam z moimi znajomymi z klasy płaszczyzny porozumienia, ale mam to gdzieś.
OdpowiedzUsuńI dobrze Ci bez tej płaszczyzny?
UsuńŚwietnie bo te osoby nie są jakieś wyjątkowe. Udają, że mnie nie znają, więc tym bardziej potwierdzają to co myślę.
UsuńTakie udawanie, że nie znają kojarz mi się z podstawówką. Nauczyłam się to olewać. Do wszystkiego trzeba dorosnąć, a takim chyba klepki brakuje...
UsuńTeż tak myślę:p
UsuńO właśnie :D
UsuńW trakcie naszej rozmowy u mnie dochodzę do wniosku, że nie jesteśmy inne, tylko jesteśmy sobą, a to jest ciężkie w obecnych czasach :p
UsuńI to jest logiczna myśl :)
UsuńPo jakimś czasie się zaaklimatyzujesz ;) Na początku wszystko wydaje się dziwne. Zresztą i bez nich przeżyjesz.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że przeżyję bez tych większych przyjaźni ;)
UsuńJak zobaczyłam moją klasę z zawodówki zapragnęłam wrócić do gimnazjum. Teraz strasznie za nimi tęsknię. Jak zobaczyłam moją klasę z liceum też zapragnęłam również wrócić do gimnazjum. Teraz jakoś za nimi tęsknię, ale to nie jest to samo. Nadal chcę wrócić do gimnazjum a z ludźmi stamtąd od kilku lat regularnie się spotykamy.
OdpowiedzUsuńTo chyba grunt -utrzymywać gimnazjalny kontakt. Bo to nieprawda , że najtrwalsze przyjaźnie rodzą się w liceum.
UsuńNa takie przyjaźnie chyba nie ma reguły. Chociaż nie uważam że trzy lata wystarczą.
UsuńJa znam ich od przedszkola, przez podstawówkę i całe gimnazjum. Zawsze w jednej klasie.
To przesrane, mówiąc niepoetycko. Ludzie wtedy wiedzą o sobie zbyt wiele...
UsuńJa akurat się cieszę, że Ci ludzie mnie znają. Oczywiście nie cała klasa, kilka osób z którymi jestem blisko. Wystarczy na siebie spojrzeć aby wiedzieć, że coś jest nie tak.
UsuńZależy na kogo trafisz. Ja od podstawówki odcięłam się całkowicie, bo była do dupy.
UsuńPodstawówkę i gimnazjum miałam w tym samym budynku. Mała wiejska szkoła więc i mało liczne klasy. 9 lat spędzonych razem z tymi samymi ludźmi + przedszkole i z jedną z nich jedna klasa w zawodówce. :)
UsuńNa odnalezienie wspólnego kroku potrzeba czasu.
OdpowiedzUsuńA jeżeli znalezienie go nie jest dla mnie specjalnie ważne?
UsuńTrochę czasu z nimi będziesz spędzać, więc czasami warto przynajmniej spróbować.
UsuńA czemu uważasz, że ludziom nie można ufać?
Spróbuję, żeby potem nie wylądować samej.
UsuńZawiodłam się na nich.
początki roku szkolnego są trudne, ale z czasem będzie lepiej. może nawet się z kimś zaprzyjaźnisz.
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń jest mi potrzebna jak dziura w moście przy aktualnym nastawieniu do ludzi...
Usuńno, ale w przyszłości może się to zmienić, prawda ?
UsuńMyślę, że tak. Ale teraz nie chcę nikogo.
Usuńwięc dobrze, niech tak będzie. zmienisz coś, gdy poczujesz, że jesteś na to gotowa, że tego potrzebujesz :)
UsuńTylko boję się, że jak odsunę się od razu, a potem zechcę do ludzi to mnie oleją, odrzucą.
Usuńwiesz, to jest bardzo możliwe. może nie odsuwaj się od nich tak całkiem, bo później faktycznie może być trudno się do nich zbliżyć.
UsuńLogiczne myślenie właśnie na to wskazuje. Rozmawiam z nimi, ale nie wchodzę w to jakoś głębiej i tak jest najlepiej. Rzekłabym, że jest idealnie w pewnym sensie.
Usuńale wiesz, chyba lepiej być wśród tak nowych osób, możesz im przedstawic się jak tylko chcesz. Gorzej jest gdy chodzisz z kimś do klasy odkąd masz 7 lat, przez kolejne 7 zdążysz się zmienić, a inni tego nie akceptują ;)
OdpowiedzUsuńtakże głowa do góry i pamietaj, że to kwestia czasu ;*
ps; adres wysłałam na maila
Powiedzmy, że tak naprawdę mam to gdzieś z kim chodzę do klasy. Interesują mnie i tyle. Nie potrzebuję zrozumienia i akceptacji.
UsuńWiem, czytam ;)
wsparcie od najbliższych jest najważniejsze. ja też od ojca nie miałam go nigdy ..
OdpowiedzUsuńNależałoby mieć wyjebane, ale się nie da w całości.
UsuńNo właśnie, wiem coś o tym. Tylko, że moja sytuacja z ojcem jest od zawsze troche skomplikowana. Od dawna nie nazywam go już "tatą".
UsuńNie chciałabym tu o tym rozmawiać.
UsuńGłowa do góry, jestem pewna, że wszystko się ułoży, zobaczysz. :)
OdpowiedzUsuńNo i widzisz, też jestem tego pewna.
UsuńNa początku wszyscy są otwarci i gadatliwi, a potem jak już się nie da udawać, to pokazują, jacy są naprawdę - uwierz mi. Ja na początku też nie mogłam złapać kontaktu, ludzie mi nie pasowali, ale potem jakoś wszystko samo się potoczyło i już było lepiej, także powodzenia )
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy na początku ma słaby kontakt. U mnie każdy trzyma z każdym, ale jednak jest podział. Ale lubię tych ludzi.
UsuńA jeśli w jakiś innych słuchawkach też leci rap to nie zagadasz?
OdpowiedzUsuńNie. Nie mam odwagi.
UsuńZawsze może ktoś podejść do Ciebie. Może akurat ktoś czuje tak samo jak Ty. W każdym razie postępuj tak aby Tobie było dobrze i żebyś Ty była szczęśliwa :)
UsuńTaki mam plan, bardzo ważny...
UsuńNie chcę do żadnej z tych grup dołączać ;) Nie mam ochoty najpierw z kimś trzymać, a potem obserwować jak niszczy mi życie.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje poczucie wyobcowania aż za dobrze, ale myślę, że to za krótki czas na ocenianie. Ludzie na początku chcą się zaprezentować od - ich zdaniem - najlepszej strony. Prawdziwą twarz pokazują, kiedy emocje nieco opadną.
OdpowiedzUsuńPowodzenia :*
To nie jest takie pokazywanie się w sensie szpanu. Przekonałam się, że w tej szkole nawet nauczyciele mają ciśnienie na bycie najlepszym.
Usuńmasz świetny charakter , jesteś bardzo silna i jestem pewna że ze wszystkim problemami dasz sobie radę , powodzenia ;-))
OdpowiedzUsuńNie ma to jak dowartościowanie, dzięki ;)
Usuńwiem, że to trudne w Twoim przypadku (jak sama piszesz) ale moze powinnas sie zblizyc do osob z klasy, no chyba ze nie jest Ci to potrzebne :). co do słow Twojego taty - to sama nie wiem co powiedzieć ^^
OdpowiedzUsuńMyślę, że powinnam to zrobić z czystej logiki, masz rację.
UsuńCo do słów mojego ojca to lepiej tego nie komentować ;)
no mój tata czasem też palnie jakąś głupote w tym stylu wlasnie ;p
UsuńMój codziennie.
UsuńChciałabym się cofnąć do pierwszej klasy, do tego początku... Ach.
OdpowiedzUsuńOjciec-Dobra-Rada ;D
Ten dreszczyk emocji przed każdym zajściem do szkoły, haha :p
UsuńNo tak, zawsze coś szalenie inteligentnego powie. Tyle że to była raczej groźba ;)
I zaczynając LO, chciałabym wiedzieć to wszystko,co wiem teraz.
UsuńJak brat?
Co wiesz teraz?
UsuńBrat chodzi na kulach, jeszcze sześć tygodni będzie miał gips na kręgosłupie podobno, ale jest coraz lepiej. Dla mnie jest najważniejsze, że w ogóle chodzi.
Że powinnam była mieć jakiś plan od początku. I do czegoś dążyć, zamiast udawać, że się uczę.
UsuńNo, to bardzo się cieszę. Skoro jest poprawa, to nie może być źle ;)
Ja mam plan uczyć się od początku... Może da się zrealizować.
UsuńMoim zdaniem nie można oceniać ludzi po okładce... ja też musiałam się odnaleźć w nowej klasie. Spokojnie dasz radę to nie jest takie trudne ;) Głowa do góry ;)
OdpowiedzUsuńGłowę mam w górze cały czas ;) Muszę się odnaleźć z czystej logiki, żeby w razie potrzeby nie być samą.
UsuńMnie nauczyło tego gimnazjum.
OdpowiedzUsuńLudzie różnią się od siebie, ale mimo wszystko są zgrani i rozmawiają między sobą. Zawsze mam z kim wracać ze szkoły, chociaż szczerze mówiąc nie rozmawiam z nimi zbyt często.
Kurcze, taka szkoła... powodzenia! :) Na pewno z czasem znajdzie się ktoś, z kim będziesz mogła bliżej się zakolegować, albo nawet zaprzyjaźnić.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym, żeby ten ktoś przyszedł...
Usuńdlaczego?
UsuńZa dużo bólu.
Usuńczuję, że wielu z ludzi wokół Ciebie, w nowej szkole odczuwam to wszystko podobnie... wielu z nich po prostu świetnie udaje. trzeba grać - by nie odstawać. by nie zostać samemu. ale prędzej czy później przyjaźnie, koleżeństwo przejdzie próby i prędzej czy później spadną maski z wielu twarz.
OdpowiedzUsuńa kiedy będzie naprawdę źle - uśmiechaj się. cokolwiek by się nie działo. wysil się na uśmiech. nie na taki maskowy grymas. na lekki uśmiech. pomyśl o czymś przyjemnym. wspomnij coś dobrego. uśmiech jest jak lekkie uchylenie drzwi do nas. może nie warto ich zamykać na wszystkich nowych.
Masz rację, wiem. Jak rozmowa o głupotach przychodzi mi łatwo, to odpowiadanie na pytania dotyczące mnie z wielkim trudem. Są mili, zawsze można do nich podejść, ale są też otwarci, aż za bardzo.
Usuńto też czasem maska, wiesz? ta otwartość. ale często otwierają te nieprawdziwe pokoje. te na pokaz - by być "fajnym" i lubianym. liceum to dobry czas. ciesz się nim. nie szukaj przyjaciół na siłę, ale może chociaż kumpli. te trzy lata miną bardzo... bardzo szybko. :)
UsuńNie chcę na siłę szukać w ludziach masek.
UsuńPodoba mi się to jak piszesz. Całość czyta się jednym tchem i z wielką przyjemnością. Powinnaś pisać do gazety.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDo klasy na pewno się przyzwyczaisz :D
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaić a zaakceptować to dwa różne słowa.
UsuńTo tylko chwilowe. Niedługo będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńNa to się nastawiam... Dla mnie jest idealnie, szczerze mówiąc.
UsuńChociaż w sumie... U mnie po roku nadal jest tak samo. Zmieniło się tylko to, że wiem co mogę i czego mam się spodziewać po ludziach.
UsuńPrzynajmniej nie zaskoczą Cię zbytnio :)
UsuńPoznasz nowych znajomych bliżej, to na pewno znajdziecie jakieś wspólne tematy do rozmów, wspólne zainteresowania i wtedy sama do którejś z tych grupek trafisz. Tylko się nie próbuj odizolować, bo potem będzie już za późno, żeby cokolwiek zmienić.
OdpowiedzUsuńA co do starych znajomych, to naprawdę jest to normalne, że rozmawiają o nowych rzeczach, sama powinnaś wtrącić się do tej rozmowy, szkoda, że tego nie zrobiłaś.
Nie izoluję się, powoli się dołączam. :)
UsuńCiężko jest się wtrącić, skoro ja nie mam o tym zielonego pojęcia... A chciałabym mieć.
takie życie teraz każdy zaczął nowe życie.. tak jakby..
OdpowiedzUsuńNowe a takie stare.
UsuńTo stan przejściowy, znalezienie języka z ludźmi z klasy to kwestia czasu. Nie każdy oczywiście może zostać najlepszym przyjacielem, ale myślę, że posiadasz dobre chęci, jesteś dzielna, więc ułoży się prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńNie chodzi mi o przyjaźnie. Chodzi tu raczej o zwykłą codzienność i o to, jak ona będzie wyglądała.
UsuńNie każdy potrafi od razu wszystko zaakceptować. Tak, to normalne.
OdpowiedzUsuńTaka normalność jest dobra :)
UsuńCzasem nawet wśród ludzi stosunkowo podobnych do siebie można żyć obok. Ja chodziłam do klasy w której towarzystwo było takie jak ja lecz ja niestety/stety zawsze muszę się wyróżnić więc już po chwili zostałam taka jak oni lecz jednak inna. Ciężko to ogarnąć, tak wiem.
OdpowiedzUsuńNie martw się, to przecież dopiero pierwszy tydzień, każdy pragnie się pokazać z jak najlepszej strony niekoniecznie będąc sobą- ludzie i tak ujawnią wkrótce swoje prawdziwe twarze i a nuż spotkasz kogoś z kim będziesz mogła się zaprzyjaźnić.
Pozdrawiam:)
Nie będę się pokazywała. Poznają się sami.
UsuńTo dopiero początek, nie patrz pesymistycznie, a staraj się zajrzeć pozytywnie w przyszłość.
OdpowiedzUsuńPatrzę pozytywnie cały czas :)
UsuńA może by tak spróbować się zaprzyjaźnić? Może okazałoby się, że w czyiś słuchawkach też leci rap, co?
OdpowiedzUsuńZaprzyjaźnić nie- zakolegować to i owszem :)
Usuń