Moi drodzy, przygotowałam dla Was post, w którym nie narzekam już krótkim zdaniem, obrazkiem i nie zmieniam znaczeń słów myślnikami, więc ci, którzy pukali się w czoło myśląc "co ona znowu wymyśliła" mogą posadzić tyłeczki na kanapie i posłuchać całkiem spójnego i logicznego narzekania, na rzecz już mniej logiczną. A jak czytelnie nie wyszło i znowu nieświadomie użyłam jakiejś metafory, to proszę mówić- podam adres, możecie zamordować.
W zeszłym tygodniu usiadłam naprzeciwko swojej nauczycielki. Długo się na to, żeby tam usiąść zbierałam- chyba z miesiąc cały. Usiadłam, żeby ogłosić swoją rezygnację z OLIJP. Dużo mnie ta decyzja kosztowała, ale w sumie samo podjęcie decyzji o wzięciu udziału... wtedy też się zastanawiałam długo, czy w ogóle chcę.
Zgłosiłam się, ale potem sobie uświadomiłam, że pasuje tam jak pięść do nosa. Z taką teorią usiadłam naprzeciwko niej, żeby oświadczyć, że sorry, ale nie. Nabieram powietrza w płuca... i wchodzi dyra. Jakby cholercia, nie miała kiedy wejść. I to by było na tyle z mojej rezygnacji.
Teraz, ponieważ mam już całą piramidę książek, zaczęłam pisać pracę, bo przecież drugi raz się na taki heroiczny gest nie zbiorę. Siedziałam całą piątkową noc, pół soboty, część niedzieli... I napisałam dwie strony. O em dżi. Tak źle, to jeszcze ze mną nie było. Nie piszę tego na potoczne odpierdol się, a że tak to brzmi, to już inna para kaloszy. Masakra. Nie idzie mi to w prawo ani w lewo.
Ja pisać nie lubię, nie umiem, nie chcę; polskiego nie chcę, nie pojmuję, nie ogarniam, nie znam i inne określenia rozpoczynające się na "nie". Żeby mi to chociaż wychodziło, ale nie. Nie wiem co robię na humanie, z powołaniem to ja się porządnie minęłam. Chyba naćpana przez pół życia chodziłam.
Ale napiszę tę pracę, może będzie ona na poziomie moich możliwości (czyli poniżej poziomu), ale napiszę. Chciałabym napisać, że pieprzyć weltschmerz i ogółem cały ten ból dupy, ale nie.
Zagryź zęby i pisz. A nuż to gdzieś opublikują ;)
OdpowiedzUsuńOlimpiadę opublikują? hahaha
UsuńNajchętniej trzasnęłabym Cię po tyłku, bo piszesz zajefajnie, ja też nie wiedziałam, co robię na humanie, bo tak polskiego nienawidziłam, że masakra. A na pewno świetnie Ci pójdzie, jestem tego pewna :P
OdpowiedzUsuńTylko nie po tyłku, już się biorę do roboty hahaha
UsuńDzięki ;)
A ja tam uważam, że masz umiejętności i talent do pisania i dasz sobie radę :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Masked :D
UsuńMóc a chcieć...
UsuńTeż myślałam o OLiPJ, ale jestem za leniwa. Humana mam już za sobą, teraz jestem na położnictwie.
OdpowiedzUsuńTobie życzę powodzenia. Może uda Ci się coś wyskrobać :)
Położnictwo a human, no to zaszalałaś :)
UsuńNo witam w klubie. Ze mnie również humanistka jak z dupy trąba więc znam Twój ból trwania na humanie. Ale pociesze Cie : skoro ja pisze właśnie siódmą stronę na olimpiadę z filozofii, to Ty z OLiPJ też sobie poradzisz. Pozytywne myślenie przede wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńhttp://busqueda-de-la-felicidad.blog.onet.pl/
UsuńDzięki :P Mi się kończy czas, więc muszę się streścić.
UsuńZawsze tak jest, że jak już się człowiek zbierze w sobie, aby poczynić jakiś ważny krok dla siebie w życiu, to znajdzie się tysiąc jeden spraw, żeby go od tego odciągnąć i nie pozwolić mu decydować, rozpraszając go. Takie cholerne prawo kosmosu. Jak najbardziej dopuszczone zostało przez dyrektywy unijne narzekanie na to w zwiększonym wymiarze godzin, zwłaszcza jesienią i zimą. I chociaż idzie pisanie jak krew z nosa, to pomyśl, że Ty masz choć dwie strony zapisane. Marne to pocieszenie, ale moja praca licencjacka ma tylko tytuł i nieporadnego autora...
OdpowiedzUsuń(ps:Nie wiem, co my jako post-gimnazjaliści mamy w głowie, że idąc do liceum zawsze wybioramy sobie profil zainteresowań zupełnie jakbyśmy na ten czas byli wyoutowani do innej rzeczywistości. Ściśli na humana, humaniści na biol-chem (OLABOGA!), mat-fizy do sportowej. Często słyszę o tym, że "co ja tu robię!". Ja z biol-chemu poszłam na filologię, a moja koleżanka na historię. I kolegę w szkole policyjnej mam. Takie z nas biol-chemy!)
Moja nie ma tytułu i autora, więc w sumie całkiem się wypełniamy.
UsuńJa nie wiem o co w tym chodzi. Myślałam, że chcę tu być. Ale potem uświadomiłam sobie, że ja chyba w pewnym okresie życia nie myślałam wcale. Szczególnie w 1 klasie liceum.
Czuję dokładnie to samo. Wydawało mi się, że medycyna jest w zasięgu moich rąk, ale teraz widzę swój błąd. Podobnie jak w przypadku kolegi diny wybieram się do szkoły policyjnej. Human na biol-chemie ? Nie i nigdy. Jeśli ktoś spyta mnie kiedyś co wybrać odpowiem to co kochasz. Ja za swój błąd płacę wysoką cenę...
Usuń@Anonimowy: długo byłam przekonana, że human jest moim najlepszym wyborem. Gdybym miała cofnąć się w czasie, pewnie znowu wybrałabym to samo, żeby tak jak dziś dojść do wniosku, że to bez sensu. Z tym, że tak jak chciałam rok temu- zmieniłabym profil. 9 godzin polskiego dla osoby, której to nie obchodzi to coś ciężkiego, ale przynajmniej toleruje 5 historii i 4 wosy. Piję do tego, że trzeba popełnić błąd, żeby wiedzieć, że to był błąd.
UsuńSzkoła niszczy nasze upodobania. Ja kiedyś lubiłam biologię i chemię dopóki nie poszłam na ten profil. Teraz od chemii trzymam się z daleka.
OdpowiedzUsuńRada dla potomnych - nie idźcie za tym, co lubicie, bo przestaniecie to lubić.
UsuńNajważniejsze jest to aby starać się robić rzeczy zgodę z samym sobą, tak aby siebie nie kzywdzić.
OdpowiedzUsuńMożliwe.
Usuńkurczę, jak nie dałaś rady zrezygnować, to musisz to jakoś przeżyć. współczuję Ci, ale może coś z tego wyjdzie? wtedy będziesz się dopiero dziwić ; ) ja tam lubię, jak piszesz, możesz twierdzić, że nie umiesz! pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńRaczej nie jesteś stałą czytelniczką, więc myślę, że nie wiesz czy lubisz.
UsuńNie wierzysz w swoje możliwości, zdecydowanie. Może nie było Ci dane zrezygnować po to, byś w końcowym rozrachunku zmieniła nastawienie? Serce mi mówi, że właśnie w tym rzecz :)
OdpowiedzUsuńAle Ty masz wielkie serce :D
UsuńCzasami tak jest ... Ale najwazniejsze, to przebić się przez to wszystko... I potem pójdzie już łatwo ;)
OdpowiedzUsuńOby.
Usuń