To jest wredne w życiu, nie wiesz jak wpłyną na ciebie i na innych podjęte decyzje; jak zadziałają dlugofalowo. Wszystko jest takie nieprzewidywalne... i kruche.
Trafiłaś, bo ja się bardzo boję "długofalowości". Chciałabym popełniać w życiu świadome błędy, żeby potem potrafić odnaleźć "właściwą" drogę, ale przez długofalowość właśnie istnieje prawdopodobieństwo, że może się nie udać.
Czasem myślę, że wcale nie lepiej. Bo nieraz dobrze być przypartym do muru, z nożem na gardle i w końcu się zdecydować. Niż czekać i żyć na niby, bezsensownie łudząc się i karmiąc się martwą nadzieją.
Każdy kij ma dwa końce. Zależy o jakim przyparciu do muru mówimy. Pod wieloma względami - zgadzam się z Tobą. Jeśli jednak wybieramy jedną drogę z przymusu chwili, bo "nasze wnętrze tak chciało" i ta droga blokuje nam lepsze - to ja nie chcę być przyparta do emocjonalnego (stworzonego przeze mnie) muru.
A ja myślę, że pragnienia - jeśli są prawdziwe i szczere - trzeba realizować, To nie desperacja, ale pewne ryzyko, które jest w takie decyzje wkalkulowane.
Myśl zawarta w kilku słowach a dla mnie tyle popisów do rozmyślań..Sztos :) Chciałam tylko wspomnieć jeszcze, że napisałam post, który w moim odczuciu Ciebie zainteresuje. Nie ukrywam, że zależy mi na Twojej opinii. Mam nadzieje, że znajdziesz chwilkę na wyrażenie własnego zdania. Z góry dziękuję. kindofeveryday.blogspot.com
To jest wredne w życiu, nie wiesz jak wpłyną na ciebie i na innych podjęte decyzje; jak zadziałają dlugofalowo. Wszystko jest takie nieprzewidywalne... i kruche.
OdpowiedzUsuńTrafiłaś, bo ja się bardzo boję "długofalowości". Chciałabym popełniać w życiu świadome błędy, żeby potem potrafić odnaleźć "właściwą" drogę, ale przez długofalowość właśnie istnieje prawdopodobieństwo, że może się nie udać.
UsuńCzasem myślę, że wcale nie lepiej. Bo nieraz dobrze być przypartym do muru, z nożem na gardle i w końcu się zdecydować. Niż czekać i żyć na niby, bezsensownie łudząc się i karmiąc się martwą nadzieją.
OdpowiedzUsuńKażdy kij ma dwa końce. Zależy o jakim przyparciu do muru mówimy. Pod wieloma względami - zgadzam się z Tobą. Jeśli jednak wybieramy jedną drogę z przymusu chwili, bo "nasze wnętrze tak chciało" i ta droga blokuje nam lepsze - to ja nie chcę być przyparta do emocjonalnego (stworzonego przeze mnie) muru.
UsuńA ja myślę, że pragnienia - jeśli są prawdziwe i szczere - trzeba realizować, To nie desperacja, ale pewne ryzyko, które jest w takie decyzje wkalkulowane.
OdpowiedzUsuńSęk w tym, że moje "chwilowe pragnienia" są bez przyszłości, bo znam ich wady i wiem, że czas nie pomoże mi ich przetrawić.
UsuńCzłowiek czasem postępuje wbrew wszelkiemu rozsądkowi i racjonalizmowi...
UsuńNie ja i nie teraz.
UsuńWłaśnie idealnie wpasowało się w moje życie i wszystko stało się prostrze
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńDobrze powiedziane...
OdpowiedzUsuńYep.
UsuńAle jeśli coś zrobisz, może Ci się udać, ale jeśli będziesz tylko czekać, na pewno w końcu dopadnie Cię żal, że nawet nie spróbowałaś.
OdpowiedzUsuńJa jestem z tych, które z reguły nie żałują, bo wiedzą, że warto czekać na coś lepszego.
UsuńI tak można. Wszystko zależy od sytuacji. Nie da się zastosować do każdej tego samego schematu, to byłoby za proste.
UsuńI za łatwe to zrozumienia.
Usuńczasami może i lepiej działaś pod wpływem uczuć...?
OdpowiedzUsuńCzasami owszem.
Usuńjak się nie do końca wie, co się robi to mniej odczuwa się tego skutki. przynajmniej w trakcie, bo potem to już inna bajka.
UsuńProblem w tym, że ja bym wiedziała. Dlatego znając skutki, nie chcę.
Usuńboisz się skutków?
UsuńTych we mnie.
UsuńCzasami warto chociaż dla tej jednej chwili dać ponieść się emocjom.
OdpowiedzUsuńNie dla tej chwili. Nie tym razem.
UsuńJeśli tak mówisz, to chyba sytuacja jest jasna.
UsuńSłowa a uczucia.
UsuńŻycie mamy tylko jedno. Dlaczego nie zaryzykować?
OdpowiedzUsuńŻeby nadal mieć to życie.
UsuńNie podoba mi się ta myśl... Wolę desperację niż stagnację.
OdpowiedzUsuńMnie przeraża samo słowo "desperacja"
UsuńWolę podjąć jakąś decyzję w akcie desperacji.
OdpowiedzUsuńNie warto.
UsuńWybór musi być świadomy, chociaż te podjęte pod wpływem chwili czasami są najlepsze.
OdpowiedzUsuńChwilowa świadomość istnieje. To nie koliduje.
UsuńDlatego wybieranie chyba mi nie idzie...
OdpowiedzUsuńmoże
UsuńPrzychyliłabym się jednak do jakiejś decyzji, aniżeli do czekania na coś, co może nie nadejść.
OdpowiedzUsuńrzeczy niepielęgnowane regularnie z reguły kończą się dość szybko
UsuńMyśl zawarta w kilku słowach a dla mnie tyle popisów do rozmyślań..Sztos :)
OdpowiedzUsuńChciałam tylko wspomnieć jeszcze, że napisałam post, który w moim odczuciu Ciebie zainteresuje. Nie ukrywam, że zależy mi na Twojej opinii. Mam nadzieje, że znajdziesz chwilkę na wyrażenie własnego zdania. Z góry dziękuję.
kindofeveryday.blogspot.com
Sztos.
UsuńJa to jedenak wolę ryzyko.
OdpowiedzUsuńZależy jak leży
UsuńJa też wolę ryzyko. Zawsze można zyskać, zazwyczaj więcej niż stracę.
OdpowiedzUsuńto da się kalkulować?
UsuńMoże i masz racje, ale czasami te chwilowe pragnienia mogą przerodzić się w coś większego, jeśli podejmie się ryzyko!
OdpowiedzUsuńOby nie.
Usuńczasami po prostu lepiej wybrać mniejsze zło, a przede wszystkim być szczęśliwym. :)
OdpowiedzUsuńz tym szczęściem to na bakier
UsuńCzy ja wiem, czy lepiej... Chyba się nie zgodzę.
OdpowiedzUsuńmasz prawo
Usuń