sobota, 30 listopada 2019

Retrospekcja

Mam śliczne zdjęcia z 23 sierpnia 2018 roku, kiedy mama trzyma na rękach Kretkę. Szczeniaczka, córkę Luśki, która miała być psem mamy. Była wtedy małym kretem. Całym czarnym. "Nowe żyćko" - napisałam na instagramie. 
Dzisiaj Kretka jest psem Artura, mieszka w Ełku.
***

25 sierpnia 2018 roku Ania przyjechała ze swoim chłopakiem, Adamem - widzieliśmy go pierwszy raz. Myśleliśmy, że jest z sekty. We wrześniu Ania wyjechała z nim do Sydney. 
2 listopada 2019 roku Ania powiedziała mi, że jest w ciąży "nie jesteś już moim jedynym dzieciaczkiem". To był jeden z najszczęśliwszych momentów mojego nowego życia. Myślałam, że Joanna będzie miała następcę. 
23 listopada 2019 roku dowiedziałam się, że poroniła. Nie wykształciło się serce dziecka. Martwy płód.
***

26 sierpnia 2018 roku piliśmy z mamą i Arturem Southerm, które dostała od Filipka. Graliśmy w karty. Mama miała wyrzuty sumienia, że sprawa z Filipem się tak zakończyła. Wreszcie poczułam, że Artur jest członkiem rodziny.
Southerm do dziś leży w półce. 
***

24 sierpnia 2018 roku babcia strasznie pokłóciła się z dziadkiem. Wyszły na jaw fakty, o których nigdy nikt nie powinien wiedzieć. Mam wrażenie, że mamie spadł wtedy pewnego rodzaju ciężar z barków. Kłótnia ostateczna miała miejsce 26 sierpnia. Potem było lepiej. 
*** 

27 sierpnia 2018 roku byłyśmy z mamą i babcią na cmentarzu. Było mnóstwo biedronek, były wszędzie. Mama mówiła, że chciałaby mieć prosty grób. Potem dodała, że w sumie, kiedy umrze to i tak nie będzie jej zależało. 
***

Mam zdjęcie dziadka z 27 sierpnia z owiniętym palcem i Kretką na rękach. Na huśtawce. Była taka malutka. Nikt nie wiedział, co z niej wyrośnie.
***

27 sierpnia 2018 roku spytałam mamy, czy musimy wszyscy jechać odwozić babcię. Trzeba było wyjechać o 4 rano, a mi się nie chciało. Mama powiedziała, że zobaczymy czy będą nalegali rano. 
Babcia powiedziała, żebyśmy jechały, bo ona tak wkurwiona na dziadka nigdzie nie pojedzie. Chociaż udawała, że jest dobrze. 
Myślę, że babcia nie pamięta, że kazała nam jechać. 

Wsiadłyśmy do auta. Zielonego Mercedesa. 88HH. Była 4 rano.