sobota, 6 września 2014
Ten czas, w którym czekasz na wyniki badań i modlisz się, żeby wszystko było dobrze. W kolejce siedzisz jak na skazaniu. I ten moment, w którym lekarz mówi, że wcale nie jest dobrze. Chwila, w której uświadamiasz sobie, że wcale dobrze nie będzie. A Tobie zależy na tym, żeby żyć jak najdłużej i jak najtreściwiej - i nagle okazuje się, że coś może to zaburzyć. I nie wiem co będzie, ale mogę sobie obiecać, że nikogo nie będzie przy mnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czemu nie będzie? Napewno masz przyjaciół, rodzine...?
OdpowiedzUsuńMam, ale nie chcę, żeby byli, bo ich gadanie najzwyczajniej mnie irytuje. Każdy wie wszystko najlepiej
Usuńnajlepiej jakby byli i nic nie mówili prawda?? sama ich obecność w milczeniu dała by mega wsparcie ;)
UsuńTo chyba nie jest możliwe ;)
Usuńmoże im o tym powiedzieć? :)
Usuńnie wiem
UsuńPoradzisz sobie, tylko musisz w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńWierzę, nie mam wyboru
UsuńDaj im prawo wyboru przynajmniej. Może chcą być, nawet, gdy nie jest łatwo?
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! :)
Ciężko obarczać kogoś swoim bólem, przecież wiesz
UsuńDasz rade ,wiara wiara wiara i nadzieja.A Tym ludziom daj prawo wyboru czy beda czy tez i nie :)
OdpowiedzUsuńdla nich wybór jest za prosty. ludzie z reguły nie wiedzą w co się pakują, a potem żałują
Usuńcóż, moja mama najpierw mi powiedziała, że jest już ok, a potem zapisała mnie do psychologa, więc chcąc nie chcąc do niego wracam. i to nie tak, że "już" zauważam problem, bo gdyby nie moja własna interwencja, to rodzice by o niczym nie wiedzieli. zauważyłam go jako pierwsza. aczkolwiek nie uważam żebym potrzebowała pomocy psychologa, czuję się dużo lepiej niż tydzień temu, zresztą psycholog nie nauczy mnie szacunku do własnej osoby. właściwie to się opiera na tym, że gadam z nim o rzeczach niezwiązanych z jedzeniem, to taki trochę monolog, on mi mówi coś co już wiem, czas się kończy a ja wracam do domu. totalne zmarnowanie czasu i pieniędzy. nerwów również, bo praktycznie zawsze tam ryczałam i bynajmniej nie były to oczyszczające łzy.
OdpowiedzUsuńa wiesz, co może Ci pomóc? czy nie masz dla siebie drogi wyjścia?
Usuńnie wiem, może gdyby rodzice się tym zainteresowali zamiast i pogadali zamiast wysyłać do "specjalisty" to może... nie wiem. jak się nie izoluję i mam ciągle jakieś zajęcie to jest najlepiej (ale żeby nie było zbyt stresujące, czyli szkoła nie jest zbyt dobra, bo w sumie od stresu to się wszystko zaczęło...), ale może psycholog mi pomoże tym razem. serio nie wiem. dam jakoś radę.
UsuńMoi rodzice budzą się tylko jeśli włącza się rywalizacja - nawet nie wysyłają do specjalisty, tylko otwierają portfel. Ty jak ja - uciekasz w zajęcia, a to nie jest wyjście. W sumie nie wiem jakie jest wyjście.
Usuńz tym czekaniem na wyniki to doskonale wiem jakie to uczucie.. w sumie w tym roku już miałam parę chwil grozy, że człowiek już myślał o zaświatach niż o przyszłości...
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o przyszłość - teraz dla mnie jest jej decydujący moment, znowu paradoksalnie
UsuńTaka zła wiadomość na ogół długo do nas dociera. Ogólnie przeczytałam w jakiejś książce zdanie, że prawda dochodzi do nas powoli inaczej mogłaby zabić.
OdpowiedzUsuńJak już się oswoisz z tą nową sytuacją, zobaczysz wiele nowych wyjść i alternatyw. Będzie dobrze :)
do mnie dotarła dość szybko, ale nie wiem co będzie dalej, a to rozbrajające
UsuńNikt nie wie co go spotka dnia następnego. Kto wie, może u Ciebie już jutro wszystko się ułoży a mnie przejedzie samochód? Niezbadane są wyroki boskie ;)
Usuńjak widać, niezbadane
UsuńTrzymam kciuki za szczęśliwe zakończenie,
OdpowiedzUsuńdla Ciebie
innych zakończeń nie ma dla mnie
UsuńNie musi być źle. Niedługo oswoisz się z tą myślą i będzie lepiej. Najważniejsze jest, aby nie tracić nadziei ;) Pozdrawiam ;) Będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńno tak
Usuń